Uzależnieni od koncertowych emocji na prawdziwie duże imprezy będą jeszcze musieli poczekać. Według nowych zasad organizowanie takich imprez na ponad 150 osób będzie teoretycznie możliwe. W praktyce pełne jest jednak ograniczeń trudnych do przeskoczenia.
- Nie ma możliwości żeby organizować teraz koncerty dużego formatu. Po prostu to się nie uda ekonomicznie. Nie ma co mówić o wyższych cenach biletów, publiczność tego nie zaakceptuje - mówi Janusz Stefański
Wszystko dlatego, że w zamkniętych pomieszczeniach, jak sale koncertowe czy kluby muzyczne, będzie mogło przebywać po 17 lipca tylko 50 proc. dopuszczalnej liczby widzów. Na stadionach z widownią tylko do 25 proc. miejsc może być zajętych.
To znacznie zmniejsza publiczność. Najprościej rzecz ujmując, widzowie takiego koncertu musieliby zapłacić za te puste miejsca. Zatem dwa a nawet cztery razy więcej niż dotychczas, co przy cenach biletów na koncerty gwiazd zaczynających się od 200-400 zł trudno sobie wyobrazić.
Wytyczne Ministerstwa Kultury sprawiają bowiem, że na PGE Narodowy w Warszawie można wpuścić zaledwie 14,5 tys. osób. W zamkniętych halach jak Ergo Arena 5 tys., a w Atlas Arenie ok. 2,5 tys. To nie oznacza jednak, że żadnych koncertów nie będzie.
Widownia w kratkach?
- Potrafię sobie wyobrazić, że samorząd dofinansuje koncert ze względu na jakąś okoliczność. Może uda się namówić kilku polskich artystów do udziału i w takim formacie ma to jakieś szanse - ocenia Stefański.
W nowych zasadach zapisano też, że na otwartej przestrzeni, gdzie nie ma żadnych miejsc siedzących w tradycyjnym znaczeniu, trzeba zadbać o zachowanie 2-metrowej odległości pomiędzy uczestnikami.
Trzeba będzie tę przestrzeń dla konkretnego uczestnika wyznaczyć "znakami poziomymi". Malowanie kratki przed sceną zapowiada się na trudny do zrealizowania obowiązek.
- Trzeba wyznaczyć miejsca, to wyznaczymy. Możliwe, że użyjemy do tego sprzętu znanego ze stadionów do malowania linii - mówi Waldemar Nowacki z Music Stadion, organizator festiwalu Rap Stacja Wolsztyn.
Jest radość
Festiwal ma się odbyć w dniach 31 lipca - 1 sierpnia. Już teraz załatwiane są wszelkie stosowne zgody w samorządzie, sanepidzie, policji i straży pożarnej. Łatwo nie będzie, ale w Music Station nie załamują rąk.
- Trzeba przeliczyć wszystko tak, by dla jednego gościa festiwalowego było 5 metrów kwadratowych dostępnej powierzchni. To ogranicza liczbę sprzedanych biletów i musi wpłynąć na ich cenę. Z planowanych 130 zł będzie to zatem 160 zł. Myślę, że i tak to niewiele, jak na warunki, w których pracujemy - mówi Nowacki.
Mimo wszystko, jak przekonuje, wszyscy w jego zespole cieszą się, że już mogą organizować festiwal. - Nie pracujemy przecież od marca. Nie mówię tylko o organizatorach czy muzykach. W branży zarabiają tysiące ludzi: technicy, kierowcy menadżerowie, ochrona, gastronomia - wylicza właściciel Music Station.
"Nie chcą ryzykować"
Jak przewiduje, należy się teraz spodziewać wysypu imprez plenerowych i koncertów. Nie wszyscy jednak podzielają ten optymizm.
- Obostrzenia dotyczące dystansu społecznego będą poważną przeszkodą na drodze do powodzenia finansowego takich wydarzeń. Jeśli chodzi o eventy firmowe to tutaj nadal firmy nie chcą ryzykować. Choć jesteśmy w stanie je zorganizować z zachowaniem zasad bezpieczeństwa - mówi Piotr Pasek z Work Group Events.
Jak dodaje, w obecnych warunkach możliwe jest jedynie organizowanie koncertów finansowanych przez miasta i gminy. - Może pod hasłem "dziękujemy", "odmrażamy", ale nie wydaje mi się, żeby szansę miały koncerty biletowane - dodaje Pasek.
- Miasta czy gminy budżety na imprezy przesunęły na inne działania - zauważa z kolei Paweł Haberka z Power Events. W jego ocenie poluzowanie przepisów, to wciąż za mało, by przywrócić imprezy do życia. Nie jest też optymistą jeśli chodzi o koncerty czy imprezy organizowane przez firmy dla swoich pracowników.
"Nie w tym roku"
- Firmy obecnie nie są zainteresowane organizacją takich wydarzeń, głównie dlatego, że są mimo wszystko ciągle jakieś zakazy. Kiedy branża eventowa wróci do normalności? Z pewnością nie w tym roku - mówi Haberka.
Nie ma co też się szykować na festiwale. Open'era, Orange Warsaw Festival czy festiwal Audioriver przeniesiono na przyszły rok. By jednak fani nie zapomnieli choćby o Open'erze od 1 do 4 lipca mogli oglądać online retransmisje z koncertów nagranych w poprzednich latach.
Białystok New Pop Festival poszedł w inną stronę. Festiwal odbędzie się w dniach 11-12 lipca. Jednak w sali koncertowej Pałacu Branickich w Białymstoku będą tylko muzycy. Widzowie w imprezie będą uczestniczyli online kupując dostęp do streamingu w sieci za 20 zł w wersji HD. Obraz i dźwięk słabszej jakości dostępny będzie za darmo.
W tym roku również nie odbył się i nie odbędzie żaden z plenerowych koncertów Męskiego Grania. Na osłodę w sierpniu zorganizowany zostanie koncert w Żywcu, ale on również będzie transmitowany w internecie.
Wcześniej, w czasie ścisłej narodowej kwarantanny w marcu i kwietniu, odbyło się sześć koncertów z cyklu Męskie Granie #wdomu. Muzycy związani z tym projektem koncertowali online prosto ze swoich salonów.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie