Po 26 latach ugrupowanie kierowane przez Janusza Korwin-Mikkego decyzją wyborców wraca do Sejmu - wynika zarówno z pierwszych sondażowych informacji, jak i danych PKW po podliczeniu głosów z ponad 90 proc. komisji.
- Współpraca PiS z Konfederacją jest możliwa - powiedział po wyborach parlamentarnych 2019 doradca prezydenta RP prof. Andrzej Zybertowicz.
W związku z faktem, że Konfederacja może stać się dla PiS kluczowym ugrupowaniem przy formowaniu rządu lub budowaniu koalicji dla ewentualnego odrzucenia prezydenckiego weta, przyglądamy się jej gospodarczym propozycjom zawartym w programie. A te wyglądają nader interesująco. I niektóre mają przynajmniej teoretyczną szansę uzyskania poparcia partii władzy.
Kwota wolna od podatku 10 razy w górę
Po pierwsze "1000+”, czyli "powszechna ulga podatkowa". Konfederaci obiecywali swoim wyborcom, że zamiast dawać im pieniądze, przestaną je zabierać.
Tłumaczyli, że można tego dokonać poprzez radykalną podwyżkę kwoty wolnej od podatku do poziomu dwunastokrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę (w 2020 r. mogłoby to być 31 200 zł, obecnie jest to 3091 zł) oraz likwidację PIT-u w jego obecnej formie razem ze składką na ZUS. Konfederacja przekonuje, że emerytury powinny być wypłacane wprost z budżetu państwa i dlatego proponuje dobrowolny ZUS dla każdego Polaka. Na to PiS się raczej nie zgodzi.
Atrakcyjnie z punktu widzenia wyborcy wygląda również obietnica "benzyna po 3 zł za litr". Autorzy programu wyborczego formacji wyliczyli, że "przy obecnych realiach rynkowych" obniżenie VAT i akcyzy doprowadzi do sytuacji, w której uda się obniżyć cenę litra "95" niemal o połowę. "Fiskalna fiksacja" rządu Mateusza Morawieckiego, czyli walka o wpływy podatkowe, powoduje, że nie ma co liczyć na szerokie poparcie.
Tym bardziej, że w programie Konfederacji, jest wiele obietnic, ale niewiele wyliczeń. Zamiast tego znajdujemy oględną informację, że "dla osiągnięcia tych celów niezbędne będzie ograniczanie wydatków". Wśród nich likwidacja urzędów, rządowych agencji oraz "blokowanie korupcji i marnotrawstwa publicznych pieniędzy na zbędne działania i projekty". Konfederaci grożą także likwidacją "partykularnych ulg i przywilejów podatkowych".
Wilczek zmieni się w Wilka?
Formacja zorganizowana pod parasolem Janusza Korwin-Mikkego tradycyjnie najbardziej skupiła się na rozwiązaniach wyjątkowo wolnorynkowych. W "Pakiecie Polskiego Przedsiębiorcy" pojawia się obietnica wprowadzenia "Ustawy Wilka", nawiązującej do słynnej już Ustawy Wilczka. PiS raczej nie przychyli się do tego pomysłu. Zapewne będzie twierdzić, że "wprowadzono już Konstytucję dla Biznesu".
Konfederaci chcieliby także znieść kary za handel uliczny, podnieść limity dotyczące prowadzenia działalności nierejestrowanej, uprościć księgowość dla najmniejszych firm oraz podnieść granicę progu, od którego przedsiębiorca musi zarejestrować się jako podatnik VAT do poziomu zbliżonego do brytyjskiego. Wspomniana fiskalna fiksacja zablokuje te pomysłu.
Poza tak daleko idącymi pomysłami, w programie Konfederacji znajdują się także pomysły, którym przyklasną nie tylko libertarianie i wolnorynkowcy. Potencjalnie zgodzić się na nie może nawet obecne kierownictwo rządu - poparli podobne przepisy w projekcie nowej Ordynacji Podatkowej.
To choćby "rozszerzenie klauzuli rozstrzygania wątpliwości na korzyść podatnika również o wątpliwości dotyczące stanu faktycznego". W efekcie skarbówka straci możliwość ścigania przedsiębiorców wobec których ma podejrzenia, ale nie jest w stanie udowodnić dokonania konkretnego przewinienia. W takich sytuacjach sprawy trafiają najczęściej do sądów i ciągną się latami.
Do podobnej kategorii, choć tu zgody rządu jeszcze nie było, zalicza się uznanie za powszechnie obowiązujące indywidualne interpretacje podatkowe oraz zlikwidowanie klauzuli obejścia prawa podatkowego, co zlikwiduje możliwość nakładania podatków, których wprost nie wpisano w prawo podatkowe.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl