Koniec z zapewnieniami, że krem do rąk da "rumiankową ochronę zmarzniętym dłoniom", bo skoro w składzie nie ma rumianku, to taki slogan jest po prostu kłamstwem. Zgodnie z nową ustawą o produktach kosmetycznych, klienci mają być pewni, że produkt, który kupują, jest dokładnie tym, co obiecuje im producent. Wszystkie obietnice będą musiały mieć potwierdzenie w dokumentacji.
Producenci będą musieli przyjrzeć się etykietom i usunąć nieprawdziwe informacje. Nowe wzory etykiet muszą zamówić przede wszystkim ci, którzy chwalą się, że kosmetyki nie były testowane na zwierzętach.
Jest to zabronione w całej Unii Europejskiej, więc podkreślanie, że firma tego nie robi, jest nie tylko bezprzedmiotowe, ale ponadto stawia w gorszym świetle konkurencję, która takich oznaczeń nie stosuje. Klientka bierze do ręki dwie maseczki, jedną z przekreślonym królikiem, a drugą bez – i deklaracja o nieszkodzeniu zwierzętom może przesądzić o zakupie. Tymczasem żaden z tych produktów nie miał kontaktu ze zwierzętami.
Producenci, którzy dotychczas nie stworzyli pełnej dokumentacji oferowanych produktów, pod rządami nowych przepisów muszą to zrobić.
Kary za nieprzestrzeganie przepisów są wysokie, bo zaczynają się od 10 tys. zł. To tylko początek, bo np. za błędną rejestrację produktu mogą sięgać 100 tys. zł.