Od 1 stycznia 2022 roku w szpitalach obowiązywać będzie nowe oznaczenie szpitalnych pacjentów. Jak donosi portal prawo.pl, na opaskach znajdzie się imię, nazwisko oraz data urodzenia osoby chorej.
Nowe prawo wzbudza niepokój wśród ekspertów od przepisów o ochronie danych osobowych. Dlaczego? Bo w tym wypadku informacje osobiste pacjenta mogą być dostępne dla każdej osoby, która przebywa na terenie szpitala. Zatem nie tylko lekarze oraz osoby bezpośrednio opiekujące się pacjentem będą miały wgląd do jego danych osobowych.
Czytaj jeszcze: Odszkodowania za szczepionki. Rząd powołał specjalny fundusz
- Projektowany przepis cofa ochronę danych osobowych w szpitalach do lat 90. i jest niezgodny z unijnym rozporządzeniem o ochronie danych osobowych - tłumaczy portalowi prawo.pl dr Aneta Sieradzka, adwokat, specjalistka od ochrony danych w ochronie zdrowia.
Ekspertka zauważa, że według obecnie obowiązujących przepisów, na bransoletkach szpitalnych nie powinny znaleźć się informacje, które pozwolą na identyfikację pacjenta.
Natomiast pracownicy związani z branżą medyczną nowe przepisy przyjęli znacznie cieplej niż eksperci od ochrony danych osobowych. - Brak na opasce imienia i nazwiska, to największe zagrożenie, jakie prawnicy wyrządzili pacjentom w Polsce - ocenia cytowany przez portal Szymon Brzosko, dyrektor medyczny firmy Da Vita.
Do tej pory na opaskach widniał numer identyfikacyjny, który indywidualnie był przypisywany do każdego z pacjentów.
Niedawno media obiegła informacja, że rząd przeznaczy 1,5 mln zła na opaski magnetyczne dla tych pacjentów, którzy doświadczyli najcięższego przebiegu choroby wywołanej zakażeniem koronawirusem. Opaski dla ozdrowieńców mają monitorować m.in. takie parametry jak puls czy temperatura. Program obejmie liczbę około tysiąca pacjentów, którzy będą pod czasową obserwacją lekarzy POZ.