O spółce KGHM i jej działalności dotyczącej zrzutów wody do Odry zrobiło się głośno po poselskiej kontroli Piotra Borysa, posła Platformy Obywatelskiej z Zagłębia Miedziowego.
- Ogromne ilości słonej wody z flotacji rud i kopalni trafiły między 29 lipca a 10 sierpnia do Odry w Głogowie ze zbiornika Żelazny Most Zakładu Hydrotechnicznego KGHM. KGHM miał decyzję wodnoprawną, ale nikt z Wód Polskich nie poprosił o wstrzymanie zrzutu - alarmował w ubiegłym tygodniu poseł.
Wody Polskie ruszyły z kontrolą
Wrocławski oddział w odpowiedzi na nasze pytania poinformował, że od 18 sierpnia trwa kontrola Wód Polskich w spółce KGHM. Jak czytamy "kontrola ma na celu uzyskanie informacji w zakresie realizacji pozwolenia wodnoprawnego dla tego podmiotu i dokonania sprawdzenia działania z udzielonym pozwoleniem".
Na podstawie przekazanych informacji i wglądu do dokumentów będzie można ocenić, czy podejmowane przez KGHM działania były zgodne z udzielonym pozwoleniem. Należy zauważyć, iż każdy podmiot, któremu udziela się uprawnień, w tym przypadku wskazanych w pozwoleniu wodnoprawnym, ma działać zgodnie z tym pozwoleniem i w jego granicach - informuje money.pl Jarosław Garbacz, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Rzecznik przyznaje jednak, że pracownicy Wód Polskich nie nadzorują każdej czynności realizowanej przez zakłady, którym udzielono takich pozwoleń. - Tym bardziej nie mają prawa wejścia na teren zakładu w celu wstrzymania jego działalności - przekonuje Jarosław Garbacz.
Jedyne uprawnienie jest obwarowane wystąpieniem stanu zagrażającego życiu lub zdrowiu ludzi, zwierząt lub środowisku albo prawnie chronionemu interesowi osób trzecich. W pierwszej fazie jednak musiałoby nastąpić wezwanie do usunięcia w określonym terminie zaniedbań w zakresie gospodarki wodnej.
- Jeżeli zaniedbania zakładu nie zostaną usunięte w określonym terminie i nadal utrzymuje się stan zagrażający życiu lub zdrowiu, właściwy organ Wód Polskich wydaje decyzję o wstrzymaniu działalności zakładu lub jego części do czasu usunięcia zaniedbań - tłumaczy rzecznik Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.
Zarówno rzecznik z Wrocławia, jak i warszawska centrala nie odpowiedziały na pytania, dlaczego Wody Polskie pomimo trudnej już sytuacji na Odrze nie poprosiły spółki o czasowe wstrzymanie zrzutu i czy zrzut słonej wody mógł w jakikolwiek sposób pogorszyć sytuację na Odrze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
KGHM nie ma sobie nic do zarzucenia
Państwowa spółka od początku podkreśla, że "aktualna sytuacja dotycząca stanu wody w Odrze nie jest spowodowana wydobyciem i produkcją prowadzoną przez KGHM Polska Miedź S.A. na terenie Zagłębia Miedziowego".
"Spółka KGHM prowadzi działalność zgodnie z uzyskanymi pozwoleniami, to m.in. pozwolenie wodno-prawne, jest na bieżąco monitorowane przez wyspecjalizowane służby, w tym Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Badania prowadzone przez urzędy, ale też służby środowiskowe KGHM, przebiegają w trybie ciągłym. Pozwolenie wodno-prawne bardzo precyzyjnie określa w jakiej ilości, czasie i jakiej zawartości zrzut wody może być przeprowadzony" — czytamy w komunikacie KGHM nadesłanym do redakcji money.pl.
KGHM podkreśla, że bada wodę w Odrze przed zrzutem oraz po zrzucie.
Dane dotyczące zrzutów w lipcu i sierpniu jednoznacznie wskazują, że znaczące, choć dopuszczalne zasolenie wody w Odrze następuje już przed miejscem zrzutu KGHM, a woda oddawana przez KGHM nigdy nie wpływa w taki sposób na zasolenie wody, by kiedykolwiek przekroczone zostały normy ustawowe" - przekonuje miedziowa spółka.
W praktyce oznacza to, że zrzuty uwzględniają zasolenie i to, jaki jest przepływ wody w Odrze. "Dzięki zbiornikom retencyjnym KGHM reguluje zrzuty, z poszanowaniem dla środowiska naturalnego" - dodaje KGHM.
Ile wynosił więc zrzut w lipcu i sierpniu? - W lipcu 2022 zrzut prowadzony był przez 8 dni i w tym czasie zrzucono około 12 proc. wolumenu zrzuconego w lipcu 2021. Zrzuty dobowe średnio wynosiły 32 proc. dopuszczalnych pozwoleniem wielkości. W sierpniu 2022 r. zrzut prowadzony był do 10 dnia miesiąca i w tym czasie zrzucono około 38 proc. wolumenu zrzuconego w analogicznym okresie 2021 roku. Zrzuty dobowe wynosiły w tym okresie średnio 66 proc. dopuszczalnych pozwoleniem - tłumaczy w odpowiedzi na pytania money.pl spółka KGHM.
Skąd się wzięły złote algi?
Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz służby państwowe wciąż badają różne hipotezy, które mają odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną katastrofy ekologicznej na Odrze.
Od końca lipca obserwowany był pomór ryb w Odrze na odcinku od Oławy w dół. Strażacy i wędkarze odłowili w sumie ponad 100 ton śniętych ryb. Do tej pory z rzeki pobrano blisko 700 próbek i wykonano ponad 7,5 tys. analiz.
W piątek resort klimatu oficjalnie już potwierdził, że w próbkach wody znaleziono mikroorganizmy, tzw. złote algi, których zakwit może spowodować pojawienie się toksyn, zabójczych dla ryb i małży. Złote algi rozwijają się w słonej wodzie. Już 13 sierpnia minister klimatu Anna Moskwa przyznawała, że wysokie zasolenie Odry mogło aktywować substancje toksyczne.
Ilości, które występowały, są olbrzymie. To jest masowy zakwit glonów. To nie są standardowe ilości, to po kilkadziesiąt miligramów na litr - powiedział w piątek Grzegorz Dietrich, dyrektor Instytutu Rybactwa Śródlądowego.
Ministerstwo Klimatu zwraca uwagę, że złote algi to gatunek inwazyjny. Jego występowanie stwierdzono w Europie do tej pory tylko kilkukrotnie i jest mało znany badaczom. Wiadomo, że może żyć w zbiorniku wodnym czy rzece, nie sprawiając problemów. Zabójczy jest dopiero jego zakwit. Aby do niego doszło potrzeba odpowiedniej temperatury, zasolenia, wysokiego przewodnictwa elektrycznego wody i wysokiego pH. Są niegroźne dla człowieka, śmiertelnie niebezpieczne dla ryb.
Teraz służby badają, co doprowadziło do pojawienia się tych mikroorganizmów w rzece.
- Ich zakwit w słodkowodnej Odrze wskazuje, że warunki środowiskowe uległy nagłej zmianie na bardziej optymalne dla tego gatunku, co nie było zjawiskiem naturalnym, lecz spowodowanym przez działalność człowieka — przekonuje WWF Polska w komunikacie dotyczącym Odry.
Malwina Gadawa, dziennikarka i wydawca money.pl