Jak już wyliczyliśmy w WP, około tysiąca osób zaraziło się koronawirusem na weselach odkąd rząd zmniejszył obostrzenia dotyczące tych imprez. Jeśli nic się nie zmieni, np. Ministerstwo Zdrowia nie wprowadzi obostrzeń, chorych cały czas będzie przybywać.
W ocenie dr. Pawła Grzesiowskiego, eksperta w dziedzinie profilaktyki zakażeń, ten tysiąc nie oddaje pełnego obrazu. - Są to tylko zakażenia w pierwszej linii, a potem wirus przenosi się na tych, którzy mieli kontakt z gośćmi już po imprezie. Dlatego pilnie powinien powstać raport Sanepidu, w którym dokładnie wyliczy się, jak wiele osób zostało zakażonych wskutek organizowania wesel - mówi Grzesiowski.
Jednak i bez raportu wiemy, że na tego typu imprezach zwykle dochodzi do zakażenia znacznej liczby gości. W lipcu po weselu we wsi Nawojowa na COVID-19 zachorowało co najmniej 151 osób. W sierpniu na Podlasiu 100, a w poniedziałek Sanepid ogłosił, że 120 osób trafi do izolacji po weselu w Mszanie Dolnej.
Dlatego Ministerstwo Zdrowia apeluje o rozsądek do uczestników wesel. Sytuacja związana z COVID-19 wciąż jest niepokojąca, a weselnicy zdają się bagatelizować zagrożenie. Pytaliśmy w MZ, czy oprócz apeli zostanie przywrócony zakaz organizowania wesel. - Aktualnie nie ma takich planów - mówi Wojciech Andrusiewicz rzecznik resortu.
Wesele vs. koncert
Tymczasem, według danych, które w poniedziałek podał ten sam rzecznik, szacuje się, że nawet po 100 zakażeń rejestrowanych w dni, w które organizowane są zwykle wesela, może być efektem świętowania rodzinnego wydarzenia.
Gorliwi obrońcy prawa do organizowania imprez tego typu w czasie pandemii przekonują, że nie można jednocześnie pozwalać na organizacje koncertów czy innych imprez, zakazując wesel. Rzecz jednak w tym, że to szczególna impreza. O czym przekonują eksperci.
- Bezwzględnie jest to najlepsze środowisko do rozprzestrzeniania się wirusa. Pojawiają się napoje rozluźniające i ludzie tracą poczucie rzeczywistości. Ponadto tego wirusa nie widać. Zakażonego też trudno rozpoznać i po chwili wszyscy bawią się jak przed pandemią - mówi dr Jerzy Banach, specjalista medycyny morskiej i tropikalnej i i były szef dolnośląskiego Sanepidu.
- Wesela mają też ten minus, że goście przyjeżdżają z różnych regionów kraju, co jest bardzo niekorzystne w pandemii. Koncert trwa dwie godziny i jest jednak pod kontrolą organizatorów. Wesela są kompletnie poza kontrolą, pojawia się tam alkohol, ludzie zapominają o jakimkolwiek dystansie i zarażają się w zamkniętej przestrzeni - mówi dr Grzesiowski.
Całowanie po rękach
Grzesiowski organizatorom wesel radziłby poczekać, aż się sytuacja epidemiologiczna uspokoi. - Ja miałem dwa lata po egzaminie dojrzałości bal maturalny z powodu stanu wojennego i jakoś nic mim się nie stało - dodaje ekspert.
Jak przekonuje Jerzy Banach, mówienie o możliwości zachowania dystansu społecznego na weselach jest śmiechu warte.
- Przecież jak są tańce, weselne zabawy, poznają się rodziny, dochodzi do wylewnych uścisków, panie całowane są po rękach, przedstawiani są wujkowie i pociotkowie, to nikt się nie hamuje. Nawet nikt nie musi się całować. W zamkniętym pomieszczeniu ten aerozol od zakażonego bardzo skutecznie się roznosi i dlatego zakazić może nawet ponad 100 osób - mówi dr Banach.
Jak podkreśla, nie ma podstaw do porównywania wesel z koncertami, czy spektaklami w teatrze. Podstawowe różnice to alkohol i bliskość gości weselnych, którzy spędzają ze sobą długie godziny.
- Ludzie dążą do bliskości, to naturalne. Kiedy pojawiają się napoje rozluźniające, ta skłonność się nasila, a rozsądek odchodzi w zapomnienie. W kulminacyjnych momentach wszyscy krzyczą do siebie radośnie i przenoszą zakażenie, jeśli na sali jest oczywiście człowiek z wirusem - mówi Jerzy Banach.
Po przerwie wesel jeszcze więcej
Nie ma dla naszego rozmówcy wątpliwości, że wesela powinny być nadal zakazane. - Rozumiem jednak, że to dla władzy nie proste. Trudno teraz ich zakazywać, jak się już odwołało pandemię. Jednak gdyby to ode mnie zależało, zakazałbym ich organizacji. Bez takich kroków ciągle będziemy mieli 600-800 nowych zakażeń dziennie - mówi dr Banach.
Dr. Grzesiowski również zwraca uwagę na to jak bardzo niebezpieczne jest dalsze zezwalanie na organizowanie wesel.
- W tej chwili odbywają się już nawet w czwartki, piątki soboty i niedziele. Jak jest powiat na żółto lub czerwono, to przenoszą imprezę tuż obok i się bawią. Dlatego zagrożenie epidemiologiczne jest poważne. Moim zdaniem to po szpitalach i DPS-ach kolejna grupa rodząca najwięcej zakażeń - podsumowuje dr Grzesiowski.