Światowa Rada Podróży i Turystyki szacuje, że dochody branży w skali globalnej spadną w tym roku o 22 mld dol - pisze piątkowa "Rzeczpospolita". Branża z nadzieją patrzy na sezon letni, a tymczasem stara się niwelować straty.
Groźba epidemii spowodowała, że turyści odwoływali wyjazdy i wycofali rezerwacje. Z resztą wiele atrakcji i imprez masowych zostało albo zamkniętych albo odwołanych. Również klienci korporacyjni nie dopiszą bowiem firmy odwołały konferencje i podróże służbowe.
Odwoływane są również wycieczki krajowe, zwłaszcza te organizowane przez szkoły.
– Po wydaniu rekomendacji przez MEN 75 proc. wycieczek szkolnych odwołano. I skala rezygnacji ciągle rośnie – podkreśla na łamach "Rzeczpospolitej" Alina Dybaś, dyrektor produktu w biurze podróży Premio Travel.
Sytuacja dla wielu firm jest poważna. Koronawirus już doprowadził upadku zmagającą się z kłopotami brytyjską linię Flybe. Jedna z największych regionalnych linii nie wytrzymał spadku liczby pasażerów.
– Kierowcy oraz piloci wycieczek nie mają co robić. W biurze już tylko administrujemy kryzysem – mówi dziennikowi Ernest Mirosław, właściciel krakowskiego biura podróży Ernesto Travel.
Jak zaznacza Rzeczpospolita, polscy przedsiębiorcy z branży turystycznej już apelują o pomoc rządową. Ogólnopolskie Stowarzyszenie Agentów Turystycznych i Zarząd Polskiego Związku Organizatorów Turystyki poprosiły o spotkanie premiera. Branża zamierza starać się o wsparcie poszkodowanych firm pieniędzmi z Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przezdziejesie.wp.pl