5606 testów pod kątem koronawirusa zrobiono u górników Polskiej Grupy Górniczej (PGG) w ramach kilkudniowej akcji badań przesiewowych, które MZ zleciło na Śląsku od czwartku 7 maja. W poniedziałek i wtorek trwają jeszcze badania w Katowicach. W niedzielę resort zdrowia poinformował o 345 nowych infekcjach w Polsce. Prawie połowę z nich - 171 przypadków - wykryto na Śląsku.
Z kolei na 197 testów zrobionych w czwartek w Jankowicach potwierdzono 38 nowych infekcji. Już wcześniej było 204 zakażonych, zatem kolejne wyniki z całego weekendu mogą zbliżyć tę liczbę do 300. Na poniedziałkowy komunikat czekamy. Mimo wielu prób nie udało nam się skontaktować z biurem prasowym spółki.
W tym oczekiwaniu nie sposób nie zapytać o sens działania kopalń, w sytuacji takiego rozprzestrzeniania się zakażeń. Tym bardziej, że jak wielokrotnie pisaliśmy, na hałdach zalegają setki tys. ton węgla energetycznego, na które nie ma klientów.
Z węglem koksowym jest lepiej. W tym przypadku zapotrzebowanie wciąż jest duże, bo jest on niezbędny do produkcji stali. Z kolei niższe zapotrzebowanie na energię elektryczną powoduje, że hałdy węgla energetycznego rosną jeszcze szybciej.
Trzeba fedrować
Jednak mimo tego, że liczba zakażonych koronawirusem pracowników kopalń: Jankowice, Murcki-Staszic i Sośnica nadal rośnie, nie planuje się ich zamknięcia. Możliwe jest tylko czasowe wstrzymanie wydobycia, co już zrobiono.
Tak stało się też w kopalni Bobrek w Bytomiu, która należy do Węglokoksu. Z ostatnich danych wynika, że zaraziło się tam kolejnych 26 górników. Jednak co ważne, przerwa nie oznacza, że nikt pod ziemią nie pracuje.
- Jeśli 3,4 dni postoimy, to może dojść do pożaru, a górotwór może pozaciskać wyrobiska. Cała praca może pójść na marne. Trzeba odpompowywać wodę i kopać. W zeszłym tygodniu na każdej zmianie jeden odział fedrował na każdej ścianie. Wystarczy metr ujechać i to już nas ratuje - mówi górnik z KWK Jankowice.
On i jego koledzy, mimo strachu przed zakażeniem, chcą wrócić do pracy. - Mam nadzieję, że wyłapią chorych i nie będzie stresu, że się zarazimy. Nie ma jednak co gadać o odstępie 2 m. To u nas niemożliwe - mówi górnik.
Windy
Wszystko przez ciasne windy, szatnie, prysznice i wspólną pracę w tunelach. W Jankowicach są dwie windy. Jedna wiezie na dół 120 osób za jednym razem. Mniejsza - 48 osób. Ich wymiary sprawiają, że górnicy stoją w sporym ścisku przez nawet 1,5 minuty. Teraz w każdej z nich jedzie połowa z dopuszczalnej liczby.
- Bardziej się tego rozrzedzić nie da, bo na jednej zmianie musi w dół zjechać nawet tysiąc osób. Gdyby przestrzegać dwóch metrów odstępów, to jechaliby wszyscy na dól 4 godziny - mówi górnik.
Zatem pracownicy kopalni zdają sobie sprawę, że ryzyko zakażenia jest, ale godzą się na nie, bo boją się utraty pracy. Tę postawę potwierdza porozumienie PGG ze związkami.
- Czas pracy ograniczyliśmy do 4 dni w tygodniu, a zarobki o 20 proc. Pozwoli to spółce wykorzystać fundusze z rządowej tarczy. Bez tego byłoby 200 mln długu za ten miesiąc - mówi money.pl Sebastian Czogała, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.
Wszyscy zatem trochę tracą, ale żadna ze stron nie wyobraża sobie zamykania kopalń ze względu na ryzyko epidemiologiczne, bo to by był koniec branży.
Test na pracę
- Nawet tam gdzie zakażeń jest dużo, nie można przestać fedrować. To nie jest tak, że zgasimy światło, a po jakimś czasie tam wrócimy. Warunki geologiczne na to nie pozwalają. Trzeba zrobić choć jedno cięcie, żeby ściany się nie zacisnęły - mówi Czogała.
Z kolei Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW) wdrożyła profilaktykę by powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa w KWK Pniówek (na niedziele 71 zakażeń, 271 osób na kwarantannie). Jak ma to wyglądać? Cała załoga kopalni będzie przebadana na obecność koronawirusa.
Dopiero po otrzymaniu wyników, w spółce pracować będą wyłącznie górnicy z negatywnym wynikiem badań. Do wieczora 10 maja zostało przebadanych 1900 pracowników. - Na 13 w poniedziałek liczba zakażeń w całej JSW wzrosła do 79 osób. W Pniówku - 74, w Zofiówce - 3 i w Jastrzębiu - 2. Na kwarantannie już 392 osoby - mówi Sławomir Starzyński, rzecznik JSW.
Pojawiły się więc nowe ogniska zakażeń w dwóch kolejnych kopalniach spółki. Ta jednak nie zamierza zatrzymywać wydobycia, Władze JSW liczą na to, że wprowadzone rygory pozwolą ograniczyć zakażalność.
Tauron - 1
- U nas jest inaczej niż z węglem energetycznym. Kontrahenci odbierają od nas surowiec na bieżąco, koksownie w całej Europie pracują, te należące do naszej spółki również i wszystkie one czekają na surowiec - mówi Sławomir Starzyński.
Najmniej groźna sytuacja jest w spółce Tauron Wydobycie. Tam również negatywny wynik testu na obecność koronawirusa, to warunek konieczny dla każdego, kto rozpoczyna pracę. To kolejne z zabezpieczeń przeciwwirusowych wdrożonych w spółce od marca.
Skutkuje to zaledwie jednym przypadkiem zakażenia koronawirusem we wszystkich kopalniach i zakładach spółki. Podobnie jak w PGG, na czas rynkowego kryzysu wdrożono pakiet osłonowy.
Zakłada on ograniczenie czasu pracy skutkujące obniżeniem o 20 procent wynagrodzenia. W odróżnieniu od PGG tu dniem wolnym jest środa.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie