Przemysł paliwowy od lat rozwija się w dużym tempie. A dzieje się tak między innymi dlatego, że wciąż rośnie zapotrzebowanie na różnego rodzaju paliwa. A to oznacza pieniądze dla takich gigantów jak BP, Chevron ExxonMobil czy Royal Dutch Shell.
Teraz jednak rosnący popyt może się zatrzymać, a nawet zacząć się kurczyć. Jak informuje Polska Agencja Prasowa, taki scenariusz przewiduje właśnie BP, a więc jeden z paliwowych gigantów.
Zdaniem dyrektora finansowego BP Briana Gilvary'ego, dzienne wydobycie w tym roku nie będzie tak duże, jak zapowiadali eksperci. Zamiast 1,2 mln baryłek każdego dnia ma ich być wydobywanych zaledwie 800-900 tysięcy.
Obejrzyj: Podatek handlowy? Nie łudźmy się: będzie drożej
Powód? Zmniejszenie popytu na ropę naftową o nawet 40 proc. Ma za to odpowiadać m.in. rozprzestrzeniający się w Azji koronawirus. Mieszkańcy tego regionu znacznie mniej podróżują, a jeśli sytuacja miałaby się utrzymać, to może się to odbić globalnie.
Jak dodawał Gilvary, kraje OPEC powinny robić wszystko, by cena baryłki ropy wróciła do poziomu 65 dolarów. Dziś na rynkach trzeba za nią zapłacić niespełna 55 dolarów. A jeszcze na początku roku było to 68 dolarów. Ostatni raz tak tanio było przez chwilę pod koniec 2018 roku, a wcześniej - jesienią 2017.
Niskie ceny odbijają się na wynikach finansowych gigantów paliwowych. BP w czwartym kwartale 2019 roku zanotowało spadek zysków o ponad jedną czwartą. Niewiele lepiej mają się konkurenci, którzy również nie zachwycili wynikami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl