Sankcje nałożone na Moskwę po zeszłorocznej napaści na Ukrainę, nie działają - donosi agencja Bloomberg. Miesięczne dochody Rosji z eksportu ropy naftowej są dziś wyższe, niż przed zmasowaną inwazją. W jaki sposób rosyjska ropa trafia do odbiorców? Kto ją kupuje?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Limit cenowy nie działa
Kilka miesięcy po napaści na Ukrainę kraje Zachodu ustaliły, że na rosyjską ropę będzie obowiązywał limit cenowy w wysokości 60 dolarów za baryłkę. Cena celowo została ustalona tak, by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - rosyjska ropa miała wciąż płynąć, bo jej brak wywołałby wzrost cen. Jednocześnie Rosja miała na eksporcie nie zarabiać.
Działania podjęte przez Zachód okazały się nieskuteczne. Według agencji Bloomberg, wywołały powstanie intratnego biznesu, na którym zarabia wiele trudnych do zidentyfikowania handlowców i firm.
"Flota cienia" pomaga zarabiać Rosji
Temat jest o tyle kontrowersyjny, że na transporcie ropy zarabiają europejscy przewoźnicy. Według danych żeglugowych greckie statki przewiozły do tej pory 20 proc. wszystkich dostaw ropy naftowej do Rosji w 2023 r. W proceder zaangażowane są też jednostki hiszpańskie. 45 proc. transportu jest jednak realizowana przez "flotę cienia", czyli jednostki, których właścicieli trudno ustalić.
Zachód stara się przeciwdziałać "flocie cieni", która pomaga dostarczać rosyjską ropę. Od momentu wprowadzenia sankcji, Stany Zjednoczone nałożyły kary na osiem tankowców przewożących surowiec. Sześć z nich należało do rosyjskiej firmy państwowej Sovcomflot.
Ponadto władze USA poprosiły operatorów około 100 statków o udostępnienie informacji dotyczących potencjalnych naruszeń limitu cenowego. Unia Europejska z kolei rozważa wprowadzenie systemu powiadamiania, który wymagałby autoryzacji sprzedaży lub eksportu tankowców i jednostek pływających z drugiej ręki. W Wielkiej Brytanii natomiast nałożono sankcje na handlarza ropy naftowej z Dubaju z powodu nieprzejrzystej struktury własnościowe.
Tajemnicze spółki kupują rosyjską ropę
Lars Barstad, dyrektor generalny Frontline Ltd., która zarządza supertankowcami, nie ma wątpliwości, że "flota cienia" będzie rosła w siłę. "Będzie to trwało tak długo, jak długo organy regulacyjne nie będą w stanie działać przeciwko niej" - tłumaczy.
Tajemnicze rzeczy dzieją się nie tylko na rynku transportu ropy, ale i wśród jej kupców. Jak donosi Bloomberg firmy, które kupowały najwięcej surowca z Moskwy po ogłoszeniu sankcji, wycofały się z rynku. Rosyjska ropa nadal znajduje jednak nabywców - dotychczasowych zastąpiły mniejsze, nieznane wcześniej podmioty. Niektóre powstały dopiero po ogłoszeniu sankcji. Jak w przypadku statków identyfikacja prawdziwych właścicieli firm kupujących ropę, jest niemożliwa.
Bloomberg prześledził też, gdzie ostatecznie trafia rosyjska ropa. W sporej części jej odbiorcą są Indie, które płacą średnio 72 dolary za baryłkę.
Ropa pokaźną częścią budżetu Rosji
Bloomberg wylicza, że dochody netto Rosji z ropy naftowej w październiku wyniosły 11,3 mld dolarów. Stanowiły 31 proc. całkowitych dochodów budżetowych netto kraju. Wyliczenia agencji opierają się na danych rosyjskiego ministerstwa finansów. Ośrodek Studiów Wschodnich przed miesiącem informował, że rosyjskie dochody z eksportu ropy wyniosły we wrześniu 18,8 mld dolarów.
Wzrost wpływów budżetowych z tego tytułu pokazała wówczas statystyka Ministerstwa Finansów Federacji Rosyjskiej, która we wrześniu odnotowała najwyższy w tym roku poziom dochodów z podatku od wydobycia ropy i cła eksportowego tego surowca - czytamy w opracowaniu OSW. Nowe dane świadczą o spadku dochodów, ale Kreml i tak ma powody do zadowolenia. Dzięki ropie dziura budżetowa sukcesywnie maleje, ceny ropy przekraczają wcześniejsze dochody, a co najważniejsze strumień pieniędzy uzyskiwany z tytułu eksportu surowca płynie nieprzerwanie. Rosja może więc liczyć na stabilne dochody i planować wydatki.
Sankcje nałożone na Rosję nie ograniczają się tylko do Ropy. Eksportować nie mogą też rosyjscy wytwórcy innych dóbr. O tąpnięciu dochodów rosyjskich koncernów pisze prokremlowska gazeta "Izwestia". Z raportu dziennika, który przytacza "Rzeczpospolita", wynika, że przychody rosyjskich firm w pierwszej połowie 2023 r. spadły o blisko 50,7 proc. rok do roku. Konkretnie z 694 bln rubli do 342,2 bln (ok. 375 mld dol.).
Przedstawiciel USA: Zniszczyć finanse Rosji
Sankcje sprawiły również, że coraz popularniejsze stają się rozwiązania alternatywne względem zachodnich ubezpieczeń morskich. Ich upowszechnienie może nieść ze sobą spore ryzyko. Nie spełniają one bowiem odpowiednich standardów bezpieczeństwa.
Strategia Kremla jest kłopotliwa dla Zachodu. Stany Zjednoczone oraz ich sojusznicy muszą zastanowić się, czy naprawdę chcą ograniczyć przepływy rosyjskiej ropy naftowej, co potencjalnie mogłoby spowodować wzrost cen paliw na świecie. A to może być problematyczne zwłaszcza dla prezydenta Bidena, przed którym walka o reelekcję.
Jeśli Zachód będzie w stanie podjąć jakieś działania, to będą one wymagały cierpliwości. Według doniesień "Financial Times" amerykańska administracja ma plany ograniczenia rosyjskich wpływów z nośników energii sięgający roku 2030. Mają one spaść w tym czasie o 40-50 procent.
Jak wyjaśnił w rozmowie z tygodnikiem Geoffrey Pyatt, asystent sekretarza stanu USA, amerykanie podejmą też inne działania, mające na celu uniemożliwienie Rosji zarabianie na ropie. Będą przeprowadzane tak długo, jak Putin będzie zagrażał Ukrainie i innym sąsiadom. Przedstawiciel amerykańskich władz mówi jasno, że Rosji nie można pozwolić uzyskiwać wysokich dochodów z ropy, bo nawet jeśli dziś nie osiągnie swoich celów na Ukrainie, to po 3-4 latach może ponownie zintensyfikować konflikt.
- Ograniczenie przyszłych dochodów Rosji jest tak samo istotne, jak zniszczenie jej bieżących finansów - podsumował Pyatt.