Poseł Trela, uzasadniając apel o wycofanie się rządu ze wzrostu cen biletów PKP, przekazał, że przeciętna rodzina z Łodzi, chcąc podróżować do Warszawy, będzie musiała wydać na bilety kolejowe o 12 proc. więcej niż dotychczas. Natomiast rodzina ze stolicy wybierająca się do Gdańska pociągiem Pendolino od przyszłego tygodnia wyda na bilety PKP o 18 proc. więcej.
Trzeba dziś zadać pytanie rządzącym, co oni chcą takimi zabiegami osiągnąć? Czy jeszcze chcą ich dorżnąć cenami biletów PKP? - pytał Trela.
Dlatego Lewica zaapelowała do Mateusza Morawieckiego.
- Występujemy do premiera Morawieckiego z apelem, z żądaniem, aby wycofać się z decyzji o planowanej podwyżce cen biletów kolejowych PKP - powiedział Trela.
W jego opinii decyzję w tej sprawie "na dobrą sprawę podejmuje spółka w stu procentach zależna od Skarbu Państwa". - Można cofnąć te podwyżki, przynajmniej na ten bardzo trudny rok 2023 - apelował poseł Lewicy.
Skokowa podwyżka
PKP Intercity poinformowało, że od 11 stycznia zacznie obowiązywać nowy cennik biletów. Ceny bazowe biletów jednorazowych w pociągach Pendolino wzrosną średnio o 17,8 proc., w pociągach EIC o 17,4 proc., a w pociągach TLK/IC średnio o 11,8 proc. Zapowiedzianą podwyżkę cen biletów uzasadniono wzrostem cen prądu.
- Głównym powodem, dla którego jesteśmy zmuszeni zmienić ceny i dostosować je do realiów rynkowych jest bardzo duży wzrost cen energii spowodowany przede wszystkim rosyjską agresją na Ukrainę oraz tzw. putinflacją. Zakup energii elektrycznej stanowi największy koszt spółki. Jeszcze w 2019 roku koszt ten wyniósł ok. 500 mln zł brutto, w 2023 roku prognozowany koszt zakupu energii elektrycznej wyniesie aż 1,5 mld zł brutto, czyli trzy razy więcej - PKP Intercity tłumaczyło podwyżki.