– Musimy zatrzymać skrajną prawicę. Trzeba ich zatrzymać, zanim utopią Polskę w nienawiści i egoizmie, zanim wypchną Polskę z Europy. I zatrzymamy ich, jesteśmy w stanie to zrobić – mówił lider Partii Razem Adrian Zandberg.
– Mamy prawo żyć i pracować jak Europejczycy – przekonywał. – Podniesiemy płace w budżetówce o 20 proc. w kolejnym roku. To jest nasz twardy warunek rządzenia. A od kolejnego roku wprowadzimy uczciwą waloryzację płac, tak, by ludzie, którzy pracują dla polskiego państwa, nie musieli pod koniec miesiąca zastanawiać się, jak związać koniec z końcem.
Jak przekonywał, płace muszą wzrosnąć nie tylko w budżetówce, muszą wzrosnąć te produkcji, w usługach. Damy pracownikom realne narzędzia negocjowania podwyżek. (..) Zlikwidujemy biurokrację – oświadczył.
Krótszy tydzień pracy
Zandberg mówił też, że "przez te ostatnie dziesięciolecia Polska bardzo mocno się napracowała, (...) ale czas teraz trochę odetchnąć".
– Doprowadzimy – i to jest nasze zobowiązanie – do skrócenia czasu pracy w Polsce, stopniowo, krok po kroku, bezpiecznie dla gospodarki, ale dla wszystkich. Doprowadzimy do tego, że pod koniec kolejnej kadencji tydzień pracy w Polsce wynosił 35 godzin. Doprowadzimy do tego przy utrzymaniu płac – zadeklarował. Apelował również, by 15 października iść na wybory i zagłosować na Lewicę.
Miały być podwyżki, są nagrody. "Ochłap plus"
Jak mówiła, w Polsce rządzonej przez Lewicę "każda kobieta będzie miała prawo do porodu bez bólu, do profesjonalnej opieki, do troski i godnego traktowania, wszystko w ramach NFZ".
– 15 października pójdziemy zdecydować, czy w Polsce będzie karać się za aborcję więzieniem, czy będzie wprowadzony zakaz rozwodów, czy będzie można bezkarnie bić dzieci, jak marzy Konfederacja – podkreśliła. Jak mówiła, Lewica "obejmie ochroną przed przemocą wszystkie dzieci".