Pandemia trwa już ponad rok, a wraz z nią nieustanny chaos w transporcie międzynarodowym. Pomimo to wielu Polaków wybiera opcję spędzenia wakacji poza Polską. Nie wszystkim jednak plany te uda się zrealizować.
Odwołane loty, zepsute wakacje
W przypadku Justyny Wilczyńskiej ze Śląska, która wraz z rodziną i znajomymi zaplanowała w tym roku wakacje zagraniczne, można mówić o kumulacji pecha. Najpierw tuż po długim weekendzie majowym wraz z czterema innymi osobami zaplanowała 4-dniowy wyjazd do włoskiej Kalabrii. Wylot był zaplanowany 6 maja br.
– Zarezerwowaliśmy wycieczkę w biurze Exim Tours. Mieliśmy lecieć Ryanairem z Krakowa, lecz przewoźnik w ostatniej chwili odwołał lot – opowiada pani Justyna. Jak się okazało, Włochy wprowadziły praktycznie z dnia na dzień obowiązkową 5-dniową kwarantannę dla wszystkich turystów zagranicznych bez względu, czy są zaszczepieni, czy nie. – Cały wyjazd miał trwać 4 dni, a kwarantanna 5 dni, chcieliśmy już zrezygnować, gdy okazało się, że wcześniej przewoźnik zrobił to za nas. W ten sposób udało się nam ten wyjazd przełożyć na jesień bezkosztowo – mówi gorzko.
Kolejny wyjazd, tym razem już dłuższy, wraz z rodziną i znajomymi – w sumie 10 osób - zaplanowali na lipiec. Też z Eximem. Tym razem mieli lecieć na Cypr. Biuro zapewniało ich, że tym razem dotrą na miejsce bez problemu. I znowu wylot zaplanowany był na 4 lipca br. z Krakowa. Lot do Larnaki miał zrealizować Wizzair. Dwa dni temu przypadkiem dowiedziała się, że nigdzie nie polecą, bo przewoźnik zawiesił połączenia. – Chociaż loty zostały odwołane, biuro twierdziło cały czas, że nie ma żadnych zmian i 13 czerwca mamy dopłacić im do całości kwoty wycieczki – opowiada Wilczyńska.
Linie liczą pieniądze, pasażerowie też
W komunikacie prasowym przesłanym do money.pl, Wizzair informuje, że: "Trasa Kraków – Larnaka nie będzie obsługiwana w lipcu, a jej przywrócenie planowane jest na sierpień". Przewoźnik tłumaczy to koniecznością "zoptymalizowania połączeń zgodnie z aktualnym zapotrzebowaniem, a przepustowość będzie wykorzystywana na innych trasach".
Zanim Wizzair poinformował o zawieszeniu połączeń z Cyprem, biuro podróży zdążyło powiadomić turystów, że na Cypr Północny – tam, gdzie mieli zarezerwowany hotel – i tak nie dotrą z innych przyczyn i proponuje im hotel w części południowej wyspy. – Nie przesłali nam jednak nazwy tego hotelu. Baliśmy się, że na południu standard hotelu będzie dużo niższy bez dopłaty, więc zrezygnowaliśmy z tej wycieczki – mówi nam pani Justyna.
Jak przyznaje Wilczyńska, wybór Cypru Północnego na wakacje nie był przypadkowy, bo poza tanim hotelem również cena biletu lotniczego w obie strony była atrakcyjna i wynosiła tylko 250 zł od osoby. Nasza rozmówczyni ma zastrzeżenia do biura podróży, że zwlekało do ostatniej chwili z poinformowaniem jej o istotnych zmianach. Jak twierdzi, niektórzy klienci biura, którzy również mieli w tym samym terminie co ona lecieć na Larnakę, są przekonani, że na wakacje jednak tam polecą.
Cuda z tablicą lotów
Marcin Małysz, dyrektor produktu w Exim Tours, przyznaje, że informację o tym, że Wizzair zawiesza na cały lipiec połączenia na Cypr, otrzymali dopiero w ostatni wtorek. – Często zdarza się, że przewoźnik lotniczy odwołuje połączenia, a potem one znowu wracają na siatkę połączeń, dlatego czekamy na oficjalne powiadomienie o odwołaniu lotu i dopiero wówczas informujemy klientów – mówi Małysz.
Niektóre biura podróży, które nie mają czarterów jak Premio Travel, próbują minimalizować ryzyko odwołania lotu, wykupując dla swoich klientów bilety w liniach regularnych takich jak PLL LOT, Lufthansa, Emirates czy KLM.
- W pełni zdając sobie sprawę z sytuacji na rynku oraz praktykach tanich linii lotniczych, nie narażamy swoich klientów na niedogodności. Latamy tylko sprawdzonymi liniami regularnymi – informuje Alina Dybaś, dyrektor marketingu i rozwoju w Premio Travel. - Wolimy sprzedać mniejszy volumen za wyższą cenę i w bardzo dobrej jakości, niż narażać naszych stałych klientów na nieprzyjemności związane z ciągłymi anulacjami.
Marek Serafin, ekspert lotniczy, przyznaje, że linie lotnicze muszą często modyfikować siatkę połączeń, bo zwyczajnie nie opłaca się im latać z małą ilością pasażerów i przewozić powietrza.
Dużo lepiej wygląda to w przypadku lotów wyczarterowanych przez biura podróży. Tu, jak zapewnia Agata Biernat z wakacje.pl, znakomita większość wakacyjnych lotów jest realizowana bezproblemowo. - Polacy coraz śmielej rezerwują wakacje z biurem podróży, więc i czartery na najpopularniejszych kierunkach są wypełnione - zapewnia.
Nie wszyscy przewoźnicy mogą pochwalić się jednak pełnym obłożeniem. "W czasie pandemii na bieżąco dostosowujemy nasze rozkłady połączeń na sezon letni do sytuacji w poszczególnych krajach i zainteresowania pasażerów" – przyznaje biuro prasowe PLL LOT i dodaje, że pasażerowie informowani są o zmianach bezpośrednio.
Chaos na lotniskach, a co na to prawo?
Często linie radzą sobie w ten sposób, że jeśli na pokładzie nie ma wystarczającej liczby pasażerów, linie odwołują lot i próbują tych pasażerów dołożyć do kolejnego rejsu.
Zgodnie z przepisami linia lotnicza może odwołać loty nie narażając się na odpowiedzialność odszkodowawczą wobec pasażerów, jeśli poinformuje o tym na minimum 2 tygodnie przed planowanym wylotem. - Podkreślić należy, że liczy się tutaj moment dotarcia wiadomości do pasażera – podkreśla Łukasz M. Mikosz, pełnomocnik zarządu Turystycznej Organizacji Otwartej.
Jak dodaje Mikosz, organizatorzy turystyczni zawierają osobne umowy z przewoźnikami i zakupują miejsca w samolotach na zasadach odrębnych niż zakup biletu przez zwykłego Kowalskiego. Sytuacja prawna pasażerów, którzy wykupili w biurach podróży imprezę turystyczną (czyli przelot plus zakwaterowanie), jest więc i tak lepsza niż tych, którzy muszą zmagać się z liniami samodzielnie, gdyż są słabiej chronieni.
- Biura podróży mogą i zawierają często z przewoźnikami dodatkowe umowne zobowiązania czy też kary umowne, w przypadku odwołania lotów, na zasadzie swobody zawierania umów. Linie lotnicze liczą się z nimi więc bardziej niż ze zwykłymi klientami - tłumaczy Mikosz.
Jak długo potrwa jeszcze chaos na lotniskach? W ostatnią środę eurodeputowani uchwalili nowe rozporządzenie Parlamentu Unii Europejskiej, które stanowi, że państwa członkowskie mają obowiązek informować pozostałe państwa UE oraz Komisję Europejską o wprowadzeniu dodatkowych ograniczeń sanitarnych z 48-godzinnym wyprzedzeniem, a ogół ludności powinien otrzymać informacje o nich 24 godziny wcześniej. Linie lotnicze i biura podróży nadal więc będą dowiadywać się o embargach sanitarnych w ostatniej chwili. Prawo to ma obowiązywać od lipca przez rok.
Usprawnieniem mają być za to certyfikaty covidowe, które od lipca będą już honorowane przez wszystkie kraje UE, oraz tanie testy na koronawirusa, które państwa członkowskie będą mogły zakupić za unijne środki. Przeznaczono na ich zakup 100 mln euro.