W poniedziałek pisaliśmy o korzystnym dla managerki klubu w Sopocie postanowieniu sądu. Odmówił on wszczęcia postępowania w sprawie otwarcia klubu pomimo zakazu wynikającego z rozporządzenia, gdyż uznał, że "czyn nie wypełnia znamion wykroczenia". Jak to możliwe? Sąd stanął na stanowisku, że zakaz prowadzenia działalności nie został w należyty sposób wprowadzony, wobec czego nie wolno karać za coś, co nie jest zabronione.
To kolejny ruch ze strony sądów, który dał nadzieję przedsiębiorcom otwierającym swoje firmy, że warto odwoływać się od nałożonych przez sanepid kar. Na początku roku taką nadzieję dał wyrok WSA w Opolu.
To nie znaczy, że każdy skład orzekający w Polsce będzie oceniał otwarcie zamkniętych przez rozporządzenie biznesów w sposób korzystny dla przedsiębiorców. Polskie prawo nie jest oparte na precedensach, co znaczy, że w granicach określonych przez prawo sędziowie mogą dokonywać własnych interpretacji i pozostawać w kontrze do orzeczeń wydanych przez inne składy w podobnych sprawach.
Słowo przeciwko słowu
Przekonał się o tym właściciel solarium z Bydgoszczy. Jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza", w kwietniu ubiegłego roku do policjanci otrzymali informację o tym, że wbrew zakazowi w solarium odbywa się obsługa klientów. W lokalu zastali pracownicę, która potwierdziła, że przyjmuje tam klientów, choć w momencie policyjnej kontroli nie było nikogo.
Policjanci sporządzili notatkę i wysłali ją do sanepidu. Ten uznał, że notatka jest na tyle wiarygodna, że może być podstawą nałożenia kary w wysokości 10 tys. zł za niedostosowanie się przez przedsiębiorcę do przepisów.
Właściciel odwołał się do Państwowego Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego. Argumentował, że salon jest zamknięty, o czym ma świadczyć informacja zamieszczona przez niego w mediach społecznościowych, a pracownica przyszła tam jedynie podlać kwiaty i zabrać dokumenty.
Podniósł również, że uzasadnienie o nałożeniu kary przez sanepid było lakoniczne i ogólne, a inspektorzy nie wyjaśnili z nim tej sprawy.
Rozpatrujący uznali, że ogłoszenie w mediach społecznościowych nie jest żadnym dowodem na brak winy. Może być poczytane jako próba odwrócenia uwagi organów kontrolnych i uśpienie ich czujności.
Zdrowie przede wszystkim
Mężczyzna odwołał się do sądu, który nie spojrzał, wzorem WSA w Opolu, na konstytucyjność zakazu prowadzenia działalności, lecz podkreślił zasadność stosowania ograniczeń w pierwszych miesiącach pandemii.
- Biorąc pod uwagę powszechne zagrożenie dla zdrowia i życia wszystkich osób przebywających na terytorium Polski, należy dokonać takiej interpretacji obowiązujących przepisów, aby w jak największym zakresie zabezpieczyć obywateli przed zachowaniem skrajnie nieodpowiedzialnych podmiotów, niestosujących się do regulacji mających na celu ograniczenie stanu zagrożenia w skali całego kraju – napisano w uzasadnieniu, które przywołuje "GW".
Sędzia wydający orzeczenie nie dopatrzył się braku odpowiedniej podstawy do nałożenia ograniczenia. Jego zdaniem rozporządzenie jest wystarczającym umocowaniem, gdyż doprecyzowuje postanowienia ustawy w tym zakresie.
Właściciel solarium może już tylko złożyć skargę kasacyjną do Naczelnego Sądu Administracyjnego.