Lokatorzy mieszkań komunalnych, którzy padli ofiarą nieuczciwej reprywatyzacji, będą w czwartek protestować na ulicach Warszawy. Udział w manifestacji zadeklarowało już ponad sto osób. Chcą zwrócić uwagę rządu i posłów na niepokojącą ich zdaniem sytuację.
Projekt zrzucany z obrad
Boją się mianowicie o poselski projekt ustawy dotyczącej nieprawidłowych procesów reprywatyzacyjnych i odszkodowań dla lokatorów. W piątek dokument miał trafić pod obrady Sejmu, ale wypadł z harmonogramu na ten dzień. Posłowie mają się zająć sprawą za tydzień, 14 sierpnia. Lokatorzy obawiają się jednak, że projekt już nie wróci, a oni zostaną z niczym.
Jak szacuje Komitet Obrony Praw Lokatorów, nieruchomości, które władze miasta mogą zwrócić spadkobiercom wraz z lokatorami, w samej tylko Warszawie pozostało jeszcze ok. 4 tysięcy. Domy te zamieszkuje kilkadziesiąt tysięcy osób.
Nowa ustawa zakazywałaby kategorycznie przeprowadzania takich procedur, o ile budynki są zamieszkiwane. Prawo to dotyczyłoby całego kraju, nie tylko stolicy.
Jakub Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów, współorganizator protestu, przypomina, że ustawa spadała już z obrad Sejmu kilkukrotnie. Dlatego uważa, że 14 sierpnia też może nagle spaść. - Boimy się, że są silne naciski na posłów, by tę ustawę całkiem wyrzucić do kosza - mówi w rozmowie z money.pl.
- Ludzie przeszli procesy: najpierw przed komisją weryfikacyjną, a teraz są ciągani przez władze miasta Warszawy po sądach i muszą tam opowiadać o swoim życiu osobistym. Przechodzą traumę, bo te procesy są bardzo agresywne - mówi Jakub Żaczek.
Jednak Marek Ast, przewodniczący Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka oraz sprawozdawca ustawy, zapewnia, że nic takiego nie ma miejsca. - To są jakieś teorie spiskowe. Marszałek Witek przełożyła sprawozdanie komisji na kolejny termin z przyczyn technicznych. 14 sierpnia odbędzie się trzecie czytanie i projekt trafi do Senatu – zapewnia Ast.
Ponieważ Senat nie planuje już w sierpniu posiedzeń, będzie mógł przyjąć ustawę dopiero na początku września. – Chcemy, by lokatorzy mogli skorzystać z nowego prawa jeszcze w tym roku – deklaruje poseł.
Również Paweł Lisicki, poseł Zjednoczonej Prawicy, były burmistrz Pragi Północ w Warszawie i współautor ustawy, deklaruje, że pilnuje projektu, by był przegłosowany zgodnie z przyjętym kalendarzem. – Nie biorę pod uwagę sytuacji, by ustawa ta trafiła do sejmowej zamrażarki. Ta ustawa będzie! – zapewnia.
Miasto walczy z Komisją
Gra idzie o bardzo duże pieniądze i autorytet miasta. Przypomnijmy: prowadzona przez Patryka Jakiego słynna komisja weryfikacyjna podważyła ponad 100 decyzji władz Warszawy odnośnie reprywatyzacji.
W wyniku decyzji tego organu nowym właścicielom kamienic, którzy kupili je z naruszeniem prawa, odebrano łącznie 8,35 mln zł. Pieniądze te miały trafić do poszkodowanych lokatorów, którzy byli przymuszani do płacenia zawyżonych czynszów za mieszkania. Tak się jednak nie stało.
- Władze miasta wraz z nowymi właścicielami budynków wzruszają decyzje Komisji i zaskarżają je w sądach administracyjnych. Jest to robione po to, by przywrócić własność deweloperowi, który kupił budynek, i by nie trzeba było wypłacać nam odszkodowań – mówi Alicja Dobecka- Olsen, lokatorka 37- metrowego mieszkania przy ul. Nowogrodzkiej 6A.
Komisja przyznała jej 26,8 tys. zł odszkodowania tytułem zawyżonego czynszu. Po przejęciu przez dewelopera budynku w 2013 r. z kwoty 521 zł wzrósł on do 927 zł miesięcznie w roku 2018.
- Pieniądze do tej pory nie zostały mi wypłacone. Miasto liczy, że sąd administracyjny uchyli decyzję komisji i wtedy żadne odszkodowanie nie będzie mi się już należało – uważa pani Alicja. I dodaje: - Gdyby ustawa została uchwalona, pieniądze wypłaciłby nam Skarb Państwa z pominięciem władz Warszawy.
W domu przy ul. Nowogrodzkiej 6A z 84 mieszkańców zostało tylko 10. Trzej lokatorzy mają mieszkania własnościowe, a troje zamieszkuje w lokalach komunalnych. - W tym domu, w 1945 roku, przyszedłem na świat. Wcześniej mieszkała tu moja mama. Jestem rodowitą warszawianką - relacjonuje pani Alicja.
CZYTAJ TEŻ: Myślisz,że 10 lat temu mieszkania były tańsze?
Również Anna Thomas, lokatorka 42-metrowego lokalu komunalnego przy ul. Poznańskiej 14 w Warszawie, jest w kropce. Nadzór budowlany nakazał jej natychmiastowe opuszczenie mieszkania z powodu jego złego stanu technicznego. Miasto oferowało mieszkania zastępcze - które jej zdaniem - nie nadawały się do życia i były dużo mniejsze. Rodzina pani Anny liczy cztery osoby. Kobieta domaga się rekompensaty w wysokości 100 tys. zł. Sprawa jest w sądzie.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl