W ubiegłym tygodniu powrót do latania zapowiedział Ryanair, w tym - Polskie Linie Lotnicze LOT. Przewoźnicy już szykują się do odmrażania połączeń.
Jako pierwszy ruszy LOT. Od 1 czerwca samoloty narodowego przewoźnika będą już latać pomiędzy polskimi miastami. Plan na początek to 30 połączeń dziennie, o czym informowaliśmy w poniedziałek w money.pl.
Kiedy pasażerowie będą mogli wypuścić się zagranicę na pokładach PLL LOT? Nie wcześniej niż w połowie czerwca. Linia zapowiada, że o dalszych odwieszaniu połączeń będzie informować w odstępach dwutygodniowych.
Do latania od 1 lipca zamierza wrócić natomiast Ryanair. Już zapowiedział, że przywróci około 40 proc. połączeń, co przełoży się na ponad 1000 lotów dziennie i 90 proc. dotychczasowych tras.
Zmiany na lotnisku. Zapomnij o kolejce do samolotu
Na co muszą się szykować pasażerowie? Przede wszystkim czekają ich nowości na polskich lotniskach. Przykład? Kamery termowizyjne, odizolowanie pasażerów przylatujących od odlatujących oraz dystansowanie społeczne podczas tzw. boardingu.
Można więc zapomnieć o widoku, do którego zdążyliśmy się już przyzwyczaić. Setka pasażerów już nie ustawi się przed wejściem do samolotu na godzinę przed planowanym odlotem.
Zamknięta pozostanie też część restauracji i saloników na lotniskach, w zamian pojawią się natomiast automaty z jedzeniem oraz środkami ochrony osobistej. Przed wejściem do samolotu pasażerowie będą musieli zmierzyć temperaturę. W przypadku gorączki powyżej 38 stopni Celsjusza personel może odmówić wejścia na pokład.
Wszyscy pasażerowie będą też musieli obowiązkowo nosić maseczki. Tak podczas pobytu na lotnisku, jak i w samolocie.
Co drugi fotel pusty
Jak ma wyglądać sama podróż? Linie zapewniają o każdorazowej dezynfekcji schowków na bagaże, foteli, systemów wentylacji czy toalet. Samoloty są wyposażone w filtry HEPA, a personel pokładowy - w maseczki i rękawiczki.
Są też jednak różnice. W samolotach PLL LOT na przykład nie wszystkie fotele będą zajęte. "Wprowadzona zostanie zasada dystansu przestrzennego – dla zachowania odpowiednich odległości pasażerowie będą zajmowali miejsca zgodnie z planem szachownicy" - informuje przewoźnik.
To oznacza, że pasażerowie będą zajmować co drugie siedzenie. Dla lotów krajowych oznacza to więc dwie osoby w rzędzie. Na tych trasach zazwyczaj wykorzystywane są mniejsze samoloty, gdzie po obu stronach korytarza znajdują się po dwa siedzenia (w niektórych przypadkach jest to też układ 1+2).
Ryanair na razie nie zabrał głosu w tej sprawie. Na doprecyzowanie tej kwestii przewoźnik ma jeszcze trochę czasu. Do wznowienia lotów pozostało bowiem prawie 1,5 miesiąca.
Bez jedzenia i kolejek do toalety
LOT zapowiada również, że przynajmniej na początku zrezygnuje z serwisu pokładowego. Nie będzie więc można napić się kawy, herbaty czy wody. Personel nie będzie również rozdawał pasażerom gazet.
Przewoźnik informuje jednak, że "wydawane produkty dostępne będą tylko w jednorazowych opakowaniach". Wygląda więc na to, że jest szansa na słodką przekąskę, najpewniej wafel Grześki lub opakowanie żelków, które zwyczajowo rozdawane są na pokładzie PLL LOT.
Nie będzie za to możliwości zakupu produktów. LOT rezygnuje bowiem na razie ze sprzedaży w ramach Sky Baru.
Na taki ruch nie decyduje się natomiast Ryanair. Sprzedawać jedzenie zamierza, ale z pewnymi ograniczeniami. "Na pokładzie będą serwowane wyłącznie paczkowane przekąski i napoje, a płatności będą realizowane jedynie bezgotówkowo" - informuje tani przewoźnik.
Pasażerowie nie będą też mogli się dowolnie poruszać po samolocie. Chęć wyjścia do toalety trzeba będzie zgłosić personelowi, który sanitariat będzie udostępniał jednorazowo. Tak, by nie tworzyły się przed nim kolejki.
"Jako tymczasowy środek zapobiegawczy, podczas gdy państwa UE uwalniają kolejne restrykcje Covid-19, Ryanair będzie wymagał od wszystkich pasażerów podróżujących w lipcu i sierpniu wypełnienia danych (w punkcie odprawy) o tym, na jak długo planują pobyt, a także podanie adresu podczas pobytu w innym kraju UE" - informuje Ryanair.
Wciąż da się polecieć tanio. Do Rzymu za 39 zł
Na pocieszenie dla potencjalnych pasażerów, olbrzymie straty Ryanaira, spowodowane epidemią koronawirusa nie sprawią, że nagle ceny biletów drastycznie wzrosną. Przynajmniej na razie tego nie widać.
Spojrzeliśmy bowiem na poszczególne połączenia z polskich miast. I choć zdarzają się wyjątki (na przykład lot z Katowic do Birmingham, za który na początku lipca trzeba zapłacić 1500 zł za osobę), to jednak wciąż jest wiele korzystnych ofert. W niektórych przypadkach jest nawet tanio, biorąc pod uwagę szczyt sezonu letniego.
Za lot z Modlina do Rzymu 3 lipca trzeba na przykład zapłacić zaledwie 39 zł. Mowa oczywiście o najtańszej taryfie, czyli bez dużego bagażu czy możliwości wyboru miejsca. Podróż z Katowic do Londynu w podobnym terminie to wydatek rzędu niespełna 100 zł za osobę. Z tego samego miasta do Dortmundu polecimy natomiast za 59 zł.
Inne miasta? Tu jest nieco drożej. Z Wrocławia do Girony pod Barceloną dolecimy za 439 zł w jedną stronę. Z kolei bilet z Gdańska do Aten kosztuje 239 zł.
Drożyzny na razie nie widać też w cennikach PLL LOT. Gdy spojrzymy na przykład na połączenia między Warszawą a Wrocławiem, to najtańsze opcje można już znaleźć za 139 zł w jedną stronę.
Z kolei do Gdańska da się już polecieć za mniej niż 100 zł. Wypad na długi weekend w połowie czerwca to natomiast wydatek rzędu 160 zł za osobę.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl