"W ostatni czwartek rząd przyjął projekt przyszłorocznego budżetu. Scenariusz uchwalania tej ustawy jest przewidziany w konstytucji, choć nie szczegółowo. Eksperci pytani przez 'Rz' wskazują, że jeśli go interpretować w duchu demokracji – nic nadzwyczajnego się nie stanie" – czytamy w "Rzeczpospolitej".
Jednak gdyby doszło do instrumentalnego traktowania konstytucji, to na wiosnę może dojść do nowych wyborów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Projekt budżetu. Od niego wiele zależy
Jak wskazuje dziennik, rząd powinien teraz skonsultować projekt z Radą Dialogu Społecznego, a następnie złożyć go w Sejmie. Konstytucja przewiduje jednak, że w wyjątkowych sytuacjach może to nastąpić później.
– Wybory nie mogą usprawiedliwiać niezłożenia projektu budżetu. Finanse państwa powinny mieć bowiem ustawową podstawę niezależnie od sytuacji politycznej – mówi prof. Maciej Serowaniec, konstytucjonalista z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Jak wskazuje "Rz", Sejm nie zajmie się budżetem przed datą wyborów, a to oznacza, że projekt przepadnie. Obowiązuje bowiem zasada dyskontynuacji, czyli projekty zgłoszone w jednej kadencji nie przechodzą do następnej.
Po wyborach nowy rząd musi więc złożyć w Sejmie nowy projekt budżetu, choćby był tożsamy ze złożonym przed wyborami – wyjaśnia w "Rz" prof. Andrzej Jackiewicz, konstytucjonalista z Uniwersytetu w Białymstoku.
Kluczowe cztery miesiące
Według konstytucji Sejm musi zająć się pracami nad budżetem w ciągu czterech miesięcy, a jeśli nie zdąży, prezydent może rozwiązać parlament. Nie wskazano jednak od kiedy liczyć wspomniane cztery miesiące – czy od dnia wniesienia projektu przez stary rząd, czy od wniesienia nowego po wyborach.
Prezydent ma też inny oręż: przed podpisaniem ustawy budżetowej może ją skierować do Trybunału Konstytucyjnego, a ten musi wydać wyrok w ciągu dwóch miesięcy. Co się stanie, jeśli uzna budżet za niekonstytucyjny? Tu widać kolejną lukę w ustawie zasadniczej, bo nie przewidziano scenariusza na taki wypadek – podkreśla "Rzeczpospolita".
Wrze po decyzji o budżecie. Rząd ukrywa prawdę?
– Prawdopodobnie prezydentowi przypadłaby wówczas szczególna rola arbitra w sporze o kształt finansów publicznych i tylko od jego dobrej woli zależałoby, jak zinterpretować przepis dający mu możliwość skrócenia kadencji Sejmu – wskazuje prof. Serowaniec.