- Na początku pandemii koronawirusa Szumowski bardzo tonował potencjalną panikę. Być może nawet bardziej niż oczekiwałoby społeczeństwo. Później wahadło zostało mocno przesunięte w drugą stronę i pojawiły się ostre restrykcje i ograniczenia. Były dość uciążliwe, ale dziś wygląda na to, że słusznie, bo koronawirus się nie rozprzestrzenił - ocenia dr Hańczyc, który w Instytucie Sobieskiego jest ekspertem ds. ochrony zdrowia, nowych technologii i szkolnictwa wyższego.
- Pewne błędy zostały popełnione przy ściąganiu restrykcji. Zabrakło wyjaśnień poprzedzających działania, dlaczego niektóre obostrzenia znikają, a inne nie. W całokształcie zarządzanie kryzysowe oceniam jednak dobrze. Szwankowały detale, ale też z drugiej strony nikt nie wiedział, który czynnik jest decydujący w rozprzestrzenianiu się pandemii - tłumaczy Hańczyc.
Jak podkreśla, jest sens w nakładaniu obostrzeń. - W Szwecji, gdzie panuje rozprężenie, sytuacja jest nadal niebezpieczna dla osób powyżej 65. roku życia. W ich przypadku odsetek śmiertelności to nawet 15-20 proc. Dlatego kontrolowanie ognisk, jak u nas, powoduje, że w razie problemów restrykcje można lokalnie zaostrzyć - komentuje ekspert.
- W skali szkolnej pracę ministra Szumowskiego oceniam na czwórkę z plusem. Pół stopnia trzeba odjąć za czasem trudne do zrozumienia nagłe decyzje lub kontrowersje związane z zakupem sprzętu medycznego. Jednak nie posądzałbym ministra o złe intencje i niegospodarność - mówi dr Hańczyc.
- Gdy wybuchła pandemia, każdy kraj walczył, żeby dostać cokolwiek. Na przykład Turcja była w stanie przejąć sprzęt medyczny, który był opłacony i miał trafić do Hiszpanii, w której w tym czasie pandemia szalała najbardziej. Pewnie w innych krajach też działy się dantejskie sceny i działała zasada: kto pierwszy, ten lepszy - tłumaczy.
Jeśli chodzi o wcześniejszą działalność Szumowskiego, niezwiązaną z walką z pandemią, dr Piotr Hańczyc na plus zalicza duży nacisk ministerstwa na cyfryzację i postęp w komunikacji pacjenta z lekarzem. - Jednak nadal bolączką jest brak gruntownych reform. Służba zdrowia w Polsce nadal bardzo cierpi, choć teoretycznie przeznacza się na nią coraz większy procent PKB. System jest jednak nieszczelny, środki finansowe są źle wykorzystywane, a personel medyczny wyjeżdża do pracy na Zachód - podsumowuje ekspert.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl