Po serii afer, które wstrząsnęły Collegium Humanum, wśród studentów pojawiły się wątpliwości, czy chwalić się, że ma się dyplom tej uczelni albo że się na niej studiuje.
Przypomnijmy, że tylko w ostatnich dniach w związku z Collegium Humanum zatrzymano prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka. Zarzuty? Wręczenie korzyści majątkowej za uzyskanie dyplomu CH, a także posługiwanie się tym nielegalnie uzyskanym dokumentem i wyłudzenie w ten sposób 230 tys. zł. Jacek Sutryk opuścił już areszt, nie przyznał się do zarzutów. Prokuratura zastosowała wobec niego wolnościowe środki zapobiegawcze.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy informowali także o postawieniu zarzutów m.in. Marianowi Dymalskiemu, przewodniczącemu rady nadzorczej portu lotniczego we Wrocławiu. To część szeroko zakrojonego śledztwa, które dotyczy spraw opisywanych w 2023 r. przez "Newsweeka". Dziennik pokazał, że w Collegium Humanum dyplom MBA można było uzyskać w dwa-trzy miesiące. Na innej uczelni zdobycie go zajęłoby tymczasem trzy semestry.
"Newsweek" opublikował listę kilkudziesięciu osób powiązanych z władzą PiS, które chwaliły się dyplomem z Collegium Humanum. Dyplomy MBA mają także politycy innych partii, w tym Koalicji Obywatelskiej, a także samorządowcy. W lutym zatrzymany został rektor uczelni Paweł Cz. Od tego czasu stracił już stanowisko. W niedzielę Prokuratura Krajowa poinformowała, że Cz. zapłacił 2 mln zł poręczenia majątkowego i opuścił areszt.
Prokuratura twierdzi, że w zamian za łapówki mogło zostać wydanych nawet kilkaset dyplomów. To wszystko sprawiło, że poziom wiarygodności Collegium Humanum spadł na dno.
"Chcę usunąć z CV Collegium Humanum"
Nasza pierwsza rozmówczyni, Daria, mówi, że zmianę w podejściu pracodawców do Collegium Humanum odczuła na własnej skórze. - Nawet jako studenci nie byliśmy brani pod uwagę na praktyki, jak tylko padła nazwa uczelni - opowiada.
Daria wysyłała CV szukając zatrudnienia w trakcie studiów w 2022, 2023 i 2024 r. Ma więc dobre rozeznanie. - Moje CV wyglądało w tym czasie tak samo. Układ się nie zmienił. Problem leży w "popularności" mojej szkoły - dowodzi.
W tym roku pojawił się problem, by przejść przez etap weryfikacji CV. Gdy dodałam w dokumencie nową uczelnię, na której jestem, co prawda z zachowaniem informacji o CH, jest lepiej. Są jakieś telefony, rozmowy. Planuję usunąć informację o Collegium Humanum, bo jeżeli mam być postrzegana przez pryzmat studiowania tam, to nie, dziękuję - dodaje nasza rozmówczyni.
Druga rozmówczyni, Julia, dyplomu ostatecznie nie obroniła i już nie obroni. Po 3 latach studiowania zrezygnowała z dalszej nauki. - Poza tym nie mam żadnego innego wykształcenia, oprócz matury. Nie ukrywam, że bardzo to komplikuje sprawę poszukiwania pracy. Od kilku miesięcy nie dostałam odpowiedzi na żadne wysłane CV. Od momentu aresztowania rektora nie zostałam przyjęta na żadne praktyki - tłumaczy.
Skąd przekonanie, że to efekt złej renomy uczelni? Julia opowiada, że firmy szukające praktykantów podchodziły do jej zatrudnienia bardzo entuzjastycznie, ale tylko do momentu, w którym rekruterzy usłyszeli, w jakiej szkole wyższej studiuje kandydatka.
Zaczynało się tak zwane kręcenie nosem oraz "ale wie Pani, szefowej to dziś nie ma, to my zadzwonimy". Oczywiście nigdy już nie dzwonili - wspomina Julia.
"Wykluczenie i śmieszność"
Już w marcu tego roku studenci na zamkniętej grupie na Facebooku, która zrzesza osoby poszkodowane przez Collegium Humanum, narzekali: "miał być prestiż, a jest dno".
"Cała afera powoduje, że nie jestem poważnie postrzegana przez pracodawców" - pisała jedna ze studentek.
"Ukończyłem uczciwie MBA, LLM (prestiżowy kurs dla absolwentów prawa - przyp. red.) i DBA (ang. Doctor of Business Administration), a teraz jestem narażony na wykluczenie i śmieszność przez działania byłego rektora i nieudolną medialną obronę uczelni obecnych władz" - skarżył się inny członek internetowej grupy.
"Trzymam się studiów ze względu na wykładowców. Bo co innego zostaje? Koleżanka miała praktyki w szpitalu. Pan 75 lat. Pytają go, czy wyraża zgodę, by przy zabiegu była obecna studentka. "Byle nie z Collegium Tumanum" - usłyszała - relacjonowała Monika, kolejna studentka uczelni.
Systemowy problem CV?
Prestiż uczelni wyższej może przekładać się na lepsze spełnianie oczekiwań pracodawców. Działa to jednak również w drugą stronę: kryzys wizerunkowy placówki edukacyjnej może sprawić, że kandydaci z jej nazwą w swoim CV mogą być automatycznie odrzucani przez rekruterów - mówi money.pl Maja Gojtowska, ekspertka rynku pracy.
Gojtowska podkreśla, że rekruterzy nie muszą dostać polecenia "z góry", by traktować CV z wpisaną informacją o skończeniu Collegium Humanum gorzej od innych podań. - Do osób odpowiedzialnych za rekrutacje docierają wiadomości o aferach i kryzysach uczelni. Jeżeli mają do wyboru większą liczbę kandydatów, mogą skłaniać się ku osobom, które ukończyły inne szkoły wyższe - dodaje.
Podobne uprzedzenia, precyzuje ekspertka, mogą dotyczyć wielu kwestii. Rekruterzy nieraz w nieuświadomiony sposób faworyzują kobiety albo mężczyzn. Zdarza się, że sami ukończyli daną szkołę, nie mają o niej najlepszego zdania i są skłonni odrzucać kandydatów, którzy się z niej wywodzą.
- Nigdy nie zarekomenduje kłamania w CV - podkreśla Maja Gojtowska. Po chwili dodaje jednak, że kandydaci powinni liczyć się z tym, że nazwa "Collegium Humanum" w ich CV wywoła efekt odwrotny od pożądanego.
Warto zastanowić się więc, jak przedstawić swoje kompetencje szerzej niż tylko odnosząc je do ukończonej edukacji - wskazuje.
Zdaniem Mai Gojtowskiej problemu dałoby się uniknąć, gdyby firmy zmieniły podejście do szukania pracowników.
- Wolałabym, żebyśmy rozmawiali o tym, jak w CV pokazać swoje kompetencje. Za mało jest liczb, które pokazują skalę tego, co potrafią kandydaci, a za dużo deklaracji, które "papier przyjmie". W branży IT coraz częściej słychać o pracodawcach, którzy w ogóle nie zwracają uwagi na wykształcenie. Myślę, że to jest kierunek, w którym powinniśmy podążać - puentuje ekspertka.
Adam Sieńko, dziennikarz WP Finanse i money.pl