- Myślę, że otwarcie w przypadku restauracji to indywidualna decyzja. Mamy na Podhalu kawiarnie i restauracje, które działają mimo zakazu. Właściciele zrobili to z desperacji. To nie jest protest dla protestu, po to by pokazać, że przepisy są złe i nie chce się ich przestrzegać - powiedziała w programie "Money. To się liczy” Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Izby Gospodarczej. - To są ludzie w sytuacji totalnie kryzysowej, bez otwarcia nie przetrwają. Karczmy, które działają tylko na wynos, są w bardzo trudnej sytuacji, z tego nie da się wyżyć. Poza tym na Krupówkach robią się wielkie kolejki oczekujących na jedzenie, to jest ciężki czas dla restauratorów. Dobrym pomysłem są ogródki. Jest zima i zimno, ale można postawić podgrzewacze. Turyści, którzy kupują na wynos, mogliby zjeść w spokoju. Teraz siadają całymi rodzinami na murkach, ławeczka, by jakoś sobie poradzić w tej trudnej sytuacji. Myślę, że rząd mógłby pomyśleć o otwarciu ogródków, byłby to mały krok w stronę normalności.