Były prezes banku centralnego uważa, że walka z inflacją musi boleć. – Jak nie boli, to znaczy, że nie walczymy z inflacją. Bo to jest koszt ekscesów budżetowych, które popełniliśmy wcześniej – mówił prof. Marek Belka w czwartek w TVN24.
Były szef NBP ocenił, że polityka rządu przez wiele lat polegała na tym, że wydawano pieniądze "w sposób ekspansywny". Jego zdaniem pewne elementy polityki socjalnej, np. program 500+ w pierwszej wersji były uzasadnione, ale później zaczęły się – jak to ujął – "prezenty". Miał tu na myśli np. 13. i 14. emeryturę.
To wszystko piękne rzeczy dla tych, którzy te pieniądze otrzymują, tylko za to trzeba płacić. I płacimy właśnie teraz – drożyzną – mówił były szef NBP.
"Putinflacja"? Marek Belka: dopiero nadchodzi
Marek Belka został też poproszony o odniesienie się do słów premiera Morawieckiego o tym, że wzrost cen w Polsce, w tym także wzrost kosztów kredytu, spowodowany jest przez "putinflację". Według prof. Belki inflacja wywołana wojną dopiero nadchodzi.
Ta (obecna inflacja – przyp. red.) to jeszcze poprzednia, wywołana po części sytuacją na rynkach surowcowych, a po części przez nieodpowiedzialną długotrwałą politykę przede wszystkim budżetową. Nie ma jednego winnego (wysokiej inflacji – przyp. red.). Mamy tu splot wielu okoliczności – mówił były premier.
– Z jednej strony jest polityka polskiego rządu, która od dłuższego czasu jest skrajnie ekspansywna, jak to mówią ekonomiści, czyli wydajemy, wydajemy, wydajemy. Programy socjalne na początku nie przynosiły negatywnych konsekwencji, ale w końcu tama puściła. Już w pandemię weszliśmy z inflacją znacznie wyższą od naszego celu inflacyjnego – mówił Marek Belka.
Odcięcie się od rosyjskiego gazu. Prof. Belka: potrzeba czasu
Były premier był również pytany na antenie TVN24, czy wierzy premierowi Morawieckiemu, który mówi, że Polska zrezygnuje z rosyjskiego gazu, w tym z LPG, z końcem roku. Odpowiadając, nawiązał do planów UE.
– PE jest (tutaj – przyp. red.) bardzo radykalny. Uchwalił rezolucję, która wzywa do natychmiastowego porzucenia importu surowców energetycznych z Rosji. Ale gdybym ja był premierem, musiałbym zrobić to w sposób stopniowy tak jak zapowiedziała to KE – mówił prof. Belka.
– Frans Timmermans powiedział, że do końca roku UE obniży o 2/3 zakupy surowców energetycznych z Rosji. Czyli nie do zera, bo tego nie można zrobić. Ale 2/3 to jest potężne uderzenie w Rosję. My oczywiście atakujemy Niemcy, że jeszcze śmią kupować gaz, ale jak była głosowana ustawa sankcyjna w Sejmie, to (poprawka dotycząca LPG – przyp. red.) nie przeszła, bo natychmiast nie możemy pozbyć się tego rosyjskiego gazu. Trzeba nam trochę czasu. Ważna jest konsekwencja, by te sankcje wprowadzać zarówno w Polsce, jak i w Europie, i nie bluzgać przy okazji na siebie jak część naszych kolegów w stosunku do Niemiec – mówił Marek Belka.