Marki własne mają zniknąć z dyskontów. Taki jest najnowszy pomysł rządu. Choć ustawa jeszcze nie powstała, wzbudziła poważne wątpliwości branży i kontrowersje.
Zdaniem premiera ich sprzedaż w sklepach wielkopowierzchniowych uderza w rodzimych producentów i rolników. Choć, jak pisaliśmy w money.pl, zdecydowana większość tak naprawdę powstaje w naszym kraju, a część nawet trafia na eksport - na przykład do niemieckiego czy hiszpańskiego Lidla.
- Chcemy zaproponować ustawę, która w sposób obligatoryjny i realny obniży możliwość sprzedaży przez sieci wielkopowierzchniowe ich własnych produktów, pod ich własną marką - zapowiedział Mateusz Morawiecki podczas Europejskiego Forum Rolniczego w Jasionce.
Kto miałby się podjąć napisania owej ustawy? Jak nieoficjalnie ustalił RMF24, chętnych nie ma. Ministrowie wskazują, na minister przedsiębiorczości Jadwiga Emilewicz. Jednak i ona się do tego pomysłu nie pali. "Nie czujemy się na siłach, i to powiedziałam wczoraj na Radzie Ministrów, aby być prowadzącym ten projekt legislacyjny".
Według informacji "Wiadomości Handlowych", za pomysłem ograniczenia marek własnych ma stać szef gabinetu politycznego premiera Marek Suski, a resort przedsiębiorczości w pracach ma wesprzeć Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi.
Jak poinformowała minister Emilewicz na Twitterze, premier nie wskazał jeszcze osoby odpowiedzialnej za projekt. "Prace analityczne trwają. MPiT jest w nie zaangażowane; w poniedziałek spotykam się w tej sprawie z prezesem UOKiK" – napisała.
Jak nieoficjalnie dowiedział się RMF24, jeśli jakieś nowe regulacje dotyczące marketów w Polsce powstaną, to tylko zmuszające zagraniczne sieci handlowe do płacenia większych podatków w Polsce.