Jak podkreśla "Deutsche Welle" za naszą zachodnią granicą o COVID-19 mało, kto pamięta. W sklepach nie nosi się masek, nie zachowuje się bezpiecznego dystansu. A to może mieć swoje konsekwencje.
"DW", powołując się na dane z Instytutu Roberta Kocha, którego zadaniem jest m.in. zapobieganie chorobom zakaźnym, zaznacza, że w szpitalach rośnie liczba chorych. Łóżka zajmuje już tylu pacjentów, co w szczycie z pierwszej połowy roku.
Dlatego Berlin i Brandenburgia już mówią o ponownym przywróceniu nakazu noszenia maseczek ochronnych w sklepach.
Ten pomysł nie wszystkim odpowiada.
– To nie jest dobra perspektywa. Wtedy na pewno będziemy mieli dużo mniej klientów – podkreśla w rozmowie z "DW" Ginia Tarique, która pracuje w berlińskim butiku. – Mamy tu wielu gości z zagranicy, którzy nie lubią masek.
COVID-19 w Niemczech. Problemy w szpitalach
Minister zdrowia Niemiec Karl Lauterbach zapewnia, że kraj jest przygotowany na najbliższe miesiące. Przede wszystkim dzięki przeprowadzonym wcześniej masowym szczepieniom. To nie oznacza jednak, że nie należy rezygnować z dodatkowej ochrony.
– Kierunek, w którym zmierzamy, nie jest dobry – odpowiedział. Chodzi o rosnącą liczbę zgonów. Problem dotyczy zwłaszcza osób starszych z chorobami towarzyszącymi. Ci trafiają do szpitali z powodu samego zakażenia. Z tego względu muszą być izolowani, a to wymaga obecności dodatkowego personelu. A z tym w Niemczech jest problem.
"Szpitale już od dłuższego czasu mają problem ze znalezieniem wykwalifikowanych pracowników, chronicznie cierpią na luki w personelu, a obecnie – również na wysoką absencję, spowodowaną zachorowaniami wśród samych pracowników. W efekcie poszczególne łóżka, a nawet całe oddziały, stoją puste. Przekładane są zabiegi, w tym operacje, oraz pojawiają się problemy z przyjęciem pacjentów z zawałami serca lub innymi chorobami, które zagrażają życiu" - czytamy na "Deutsche Welle".