To reakcja na czwartkowe doniesienia dyrektorów szkół, o których poinformował na konferencji prasowej prezes ZNP Sławomir Broniarz.
- Dyrektorzy zostali zobowiązani do przygotowania imiennych list osób powstrzymujących się od pracy - powiedział w czwartek szef Związku, cytowany przez "Wyborczą". Minister Anna Zalewska zaprzeczyła, by taki proceder miał miejsce.
Na potwierdzenie słów Broniarza w mediach pojawiły się maile, które otrzymali dyrektorzy z ministerstwa.
"Uprzejmie informujemy, że w związku ze strajkiem nauczycieli powinno się odnotować ten fakt w systemie informacji oświatowej. Nauczycielom, którzy strajkują, należy wykazać nieobecność wybierając jako jej przyczynę: zwolnienie z obowiązku prowadzenia zajęć na innej podstawie. Wymagane jest podanie daty rozpoczęcia i zakończenia nieobecności" - napisał MEN do dyrektorów szkół.
Ci odebrali to jako zbieranie haków na nauczycieli i poprzez tworzenie listy strajkujących wywieranie dodatkowej presji na osobach powstrzymujących się od pracy. W SIO jest bowiem mnóstwo danych na temat dydaktyków. Nie tylko imię i nazwisko, ale również PESEL.
Właśnie w tej sprawie głos zabrała prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych Edyta Bielak-Jomaa.
"Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, odpowiadając na liczne pytania kierowane do Urzędu, wyjaśnia, że wprowadzanie do systemu informacji oświatowej danych o tym, który nauczyciel bierze udział w strajku, nie ma podstaw prawnych" - poinformował Adam Sanocki, p.o. rzecznika prasowego UODO.
Prezes Urzędu w uzasadnieniu wskazuje, że w SIO może się znaleźć informacja o nieobecności, ale tylko w jednym z wymienionych w rozporządzeniu powodów. A tych jest w sumie 14. Wśród nich urlop macierzyński, wychowawczy, bezpłatny czy uzupełniający, niezdolność do pracy, zwolnienie z powodu osobistego sprawowania opieki lub zawieszenie w pełnieniu obowiązków.
"Zwolnienie z obowiązku prowadzenia zajęć na innej podstawie" tam nie występuje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl