Sędzia Dariusz Kawula z wydziału penitencjarnego Sądu Okręgowego w Poznaniu, bo o nim mowa, podjął decyzję, że przychyli się do prośby kamienicznika o objęcie systemem dozoru elektronicznego, który w Polsce działa od 12 lat.
Tym samym Josef Lew ma przez osiem miesięcy przebywać w swoim domu w Puszczykowie pod Poznaniem. Sąd poszedł jednak mężczyźnie na rękę, uznając, że ten przecież musi wychodzić do pracy.
Na mocy decyzji kamienicznik będzie mógł przebywać poza domem od poniedziałku do piątku w godz. 8-16, w soboty w godz. 8-14, a w niedziele w godz. 10-14 - podaje poznańska "Wyborcza".
- Musi bowiem wykonywać pracę zarobkową, robić zakupy i utrzymywać więzi rodzinne - informuje rzecznik poznańskiego sądu Aleksander Brzozowski.
Decyzja sędziego Kawuli była możliwa, ponieważ kara nie przekracza półtora roku więzienia, a skazany nie jest recydywistą.
Przypomnijmy, że biznesmen i kamienicznik Josef Lew chciał podstępem zmusić starszą panią do wyprowadzki. Josef Lew kupił kamienicę, w której mieszkała, i poinformował, że wydano nakaz rozbiórki.
Następnie mężczyzna skłamał, ponieważ takiego nakazu nie było. Stefania Chlebowska miała wtedy 93 lata. Nie dała się nabrać, a gdy prokuratura broniła kamienicznika, sama wniosła do sądu prywatny akt oskarżenia.
Chlebowska, rocznik 1918, samotnie walczyła w sądzie o sprawiedliwość, gdy prokuratura stawała po stronie kamienicznika, dwukrotnie umarzając śledztwo.
Sąd przyznał jednak wówczas rację poszkodowanej kobiecie, a nie prokuraturze. Stefania Chlebowska zmarła w czerwcu 2019 r., jeszcze przed pierwszym wyrokiem.