Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Weronika Szkwarek
|
aktualizacja

"Miękkie niszczenie kolejnej instytucji". Centrale związkowe o umowie między "S" a rządem

422
Podziel się:

W środę premier Mateusz Morawiecki podpisał porozumienie ze związkowcami z "Solidarności", dotyczące m.in. podwyżek dla budżetówki. Jak tłumaczy rzecznik "S", w tym roku pracownicy mogą liczyć na wzrost pensji o osiem procent. - To za mało - kontruje Piotr Ostrowski, przewodniczący OPZZ.

"Miękkie niszczenie kolejnej instytucji". Centrale związkowe o umowie między "S" a rządem
"Solidarność" dogadała się z rządem. Chodzi o podwyżki dla sfery budżetowej (KPRM)

Podpisane w środę w Hucie Stalowa Wola porozumienie odbyło się za plecami innych dużych central związkowych - Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych oraz Forum Związków Zawodowych. Co więcej, rozmowy z rządem miały miejsce poza Radą Dialogu Społecznego, odpowiednim miejscem do ustalania omawianych podwyżek.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Obietnice wyborcze i "prezent" od prezesa Obajtka. "To wszystko tylko zwiększa zadłużenie"

Podwyżki dla budżetówki

Jak wynika z komunikatu na rządowej stronie internetowej, gabinet Mateusza Morawieckiego przeznaczy w tym roku dodatkowe 906,25 mln zł dla pracowników państwowej sfery budżetowej, 765 mln zł dla nauczycieli i 46 mln zł dla sędziów, asesorów sądowych oraz referendarzy sądowych. - Oczywiście w przyszłym roku też będzie podwyższone wynagrodzenie przeciętne co najmniej o ten wskaźnik inflacyjny - zapowiedział w środę premier Morawiecki.

Według danych z 2022 roku w sferze budżetowej zatrudnionych było niemal 1,7 mln pracowników. Zapytaliśmy Kancelarię Premiera, co dokładnie oznacza dla nich zapowiedź Mateusza Morawieckiego, dotycząca 2024 roku. Z odpowiedzi, którą uzyskaliśmy, wynika, że na razie obiecany jest tak naprawdę jedynie jednorazowy zastrzyk pieniędzy w tym roku.

"To przełomowy dokument, który kończy kilkumiesięczne negocjacje i wprowadza nowe rozwiązania dla pracowników. Wśród nich znajdują się także dodatkowe środki w 2023 roku na nagrody dla pracowników tzw. budżetówek" – przekazało nam Centrum Informacyjne Rządu.

"Jednocześnie pracujemy nad budżetem państwa na przyszły rok, który szczegółowo określi te kwestie w 2024 r. Po podjęciu konkretnych rozwiązań, poinformujemy o nich na stronie internetowej" – dodało CIR. Żadnych szczegółów nie podało.

Poprosiliśmy Marka Lewandowskiego, rzecznika prasowego "Solidarności", o uściślenie, co zostało zawarte w porozumieniu. W rozmowie z money.pl Lewandowski przekazał, że w tym roku rząd podniesie wynagrodzenia pracownikom budżetówki o 8 proc. Dodał, że na przyszły rok planowany jest wzrost wynagrodzeń o "co najmniej wskaźnik inflacyjny".

8-procentowy wzrost wynagrodzeń to za mało?

Przypomnijmy, że zarówno OPZZ, jak i FZZ postulowały o wyższe podniesienie wynagrodzeń w sferze budżetowej w tym roku. Grzegorz Sikora z Forum Związków Zawodowych w rozmowie z money.pl stwierdza wprost: – Żyjemy obecnie w takiej atmosferze i w takiej kulturze politycznej, w której nie prowadzimy dialogu, który odpowiadałby standardom europejskim.

Piotr Ostrowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, uważa z kolei, że przy stole negocjacyjnym można było uzyskać zdecydowanie więcej niż 8-procentowe podwyżki. – W naszej opinii osiem procent to za mało, biorąc pod uwagę, że w poprzednich latach mieliśmy zamrożony wskaźnik wzrostu wynagrodzeń w sferze budżetowej – komentuje.

Po co Rada Dialogu Społecznego

Sikora i Ostrowski punktują też, że ich związki nie miały okazji do przeprowadzenia dwustronnych rozmów z rządem. Taką szansę dostała tylko "Solidarność". Zwracają też uwagę na to, że ustalenie podwyżek wynagrodzeń odbyło się poza Radą Dialogu Społecznego.

– Takie sprawy powinny być rozstrzygane na poziomie Rady Dialogu Społecznego. Dzisiaj przewodniczący "Solidarności" mówił, że RDS umarł [podczas konferencji w Hucie Stalowa Wola – przyp. red.]. W mojej ocenie to on przyłożył rękę do tej śmierci. Należy dialog umacniać i naprawiać, trzeba tam rzetelnie pracować, tymczasem to wielu przedstawicieli rządu przykłada się do niszczenia rady, ponieważ nawet nie przychodzą uczestniczyć w posiedzeniach – mówi w rozmowie z nami Piotr Ostrowski.

Szefowie centrali związkowych nie kryją oburzenia z dzisiejszego porozumienia. - Takie postępowanie to jest miękkie niszczenie kolejnej instytucji, którą mamy w Polsce. RDS jest pośrednio umocowana w konstytucji, gdzie mowa o tym, że współpraca z partnerami społecznymi jest podstawą ładu społeczno-gospodarczego Rzeczypospolitej Polskiej - komentuje Piotr Ostrowski.

Pytamy Marka Lewandowskiego z "Solidarności", czy stanowisko w sprawie podwyżek w sferze budżetowej nie powinny być w takim razie omówione na RDS-ie.

– Oczywiście, że powinny – mówi nam rzecznik "S". – Wołaliśmy, aby takie wspólne stanowisko wypracować, ale do tego nie doszło. W przypadku strony związkowej przecież i OPZZ, i FZZ żądali wzrostu o 25 proc., nie chcąc go negocjować, nie potrafiąc uzasadnić, czy takie środki są w ogóle możliwie. Jak więc w takiej sytuacji prowadzić dialog? – pyta retorycznie rzecznik prasowy "Solidarności".

I dodaje, że skoro nie wypracowano wspólnego stanowiska w RDS, to "my robimy swoje". – Jesteśmy największą, najsilniejszą i najlepiej zorganizowaną grupą społeczną w Polsce, co przekłada się też na dużo większe możliwości, niż mają pozostałe centrale związkowe – kwituje.

Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(422)
WYRÓŻNIONE
Wydmuszka
2 lata temu
Oficjalna inflacja za maj 13% a oni dołożą do pensji 8% i nazywają to podwyżkami. Solidarność kogo wy reprezentujecie? bo przecież nie pracowników.
Sztama
2 lata temu
Zostało odnowione ślubowanie owocnej współpracy?
Kruk
2 lata temu
Niech ten Duda o solidarnościo podobnych powie ile dostaje co miesiąc, że tak łatwo się sprzedaje PiS owcom. Bo raczej trzeba to liczyć w dziesiątkach tysięcy.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (422)
STOP!
rok temu
Nie chcę utrzymywać ze swoich pieniędzy loch rozpłodowych, grubych, leniwych i uważających, że wszystko im się należy, tylko dlatego, że mają dziecko.
Gość
2 lata temu
(Nie)rząd wymuszał przez lata pracę ludzi na umowach o dzieło i umowach zlecenie. Pracownicy byli okradani ze składek emerytalnych i urlopu. Przez lata ludzie zarabiali po kilka złotych na godzinę, byli okradani z emerytur i zdrowia, dla nich nigdy nie było pieniędzy i nie ma nadal. Bo akurat pracuję w budżetówce i nie dostałem 8 procent podwyżki, ani w styczniu, ani teraz. Przez ostatnie 5 lat pracy dostałem podwyżkę 100 zł. Po zapłaceniu rachunków, brakuje mi na jedzenie, chociaż ciężko pracuję. Dla pracowników nie ma nic, ale dla mamusiek siedzących w domach, sowite podwyżki i proszę mi nie wmawiać, że obieranie ziemniaczków, to harówka większa, niż w zakładzie przemysłowym z 15 minutową przerwą, bo ja tego nie kupuję.
PanBuk
2 lata temu
SoliMarność to nie jest żaden związek zawodowy, to tylko służalcza przystawka złodziejskiego reżimu PiS
Tom
2 lata temu
Nie będzie żadnej podwyzki tylko jednorazowe nagroda. Oszusci
Ppp
2 lata temu
Tzn swoim podnoszą , wybory blisko jak by urzędach mało zarabiali ludzi kupa pracuje a kolejki jak były tak są
...
Następna strona