W poniedziałek o 13 odbyła się konferencja prasowa, w której głos zabrali przedstawiciele branży mięsnej oraz Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk.
Przedstawiciele branży podkreślali jednak, że nie ma dowodów na to, by ubijane w ten sposób krowy były chore. Podtrzymywali, że wiadomo tylko tyle, że nie potrafiły same wejść do pojazdu, co mogło świadczyć na przykład o kontuzji zwierzęcia.
- Mięso, które było w tym zakładzie zostało zabezpieczone i utylizowane na bieżąco. Prowadzone jest też dochodzenie w tej sprawie, poinformowana została prokuratura - mówił Paweł Niemczuk, Główny Lekarz Weterynarii.
Zapewniał też, że jest po rozmowach z przedstawicielami Komisji Europejskiej, którzy od rana są w Warszawie. I podkreślał, że podobne sytuacje w ostatnich miesiącach zdarzały się w Wielkiej Brytanii, Niemczech czy Francji. Nie jest to więc tylko problem polski.
Czytaj: Mięso z chorych krów. Słowacy ostrzegają przed polską wołowiną i zalecają kupowanie rodzimej
- Powiatowy lekarz weterynarii odpowiedzialny za ten zakład został zwolniony, rozwiązano też umowy z lekarzami weterynarii - podkreślał Niemczuk.
- Jesteśmy zbulwersowani tym, co zobaczyliśmy. Stoimy na stanowisku, że w naszej branży trafiła się jedna czarna owca, która zniszczyła reputację całej branży - mówił z kolej Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Zaproponował również politykę "zera tolerancji" i bezwzględnego więzienia dla przedsiębiorców, którzy dopuszczają się takiego nielegalnego procederu. Wśród proponowanych przez branżę rozwiązań jest też 24-godzinny monitoring w ubojniach, w samochodach służacych do przewozu zwierząt oraz wprowadzenie księgi leczenia zwierząt wraz z centralnym rejestrem.
Hodowcy liczą też na pomoc państwa. Chcieliby, by państwo dotowało eutanazję chorych zwierząt a także ubezpieczenia zwierząt od padnięcia. - Wtedy hodowcy może nie będa wodzeni na pokuszenie - powiedział Zarzecki.
Jak informował przedstawiciel branży, historia mocno odbiła się na wizerunku oraz finansach hodowców. - Ceny zaczęły spadać średnio o złotówkę na kilogramie. Jeśli ta tendencja się utrzyma, to będzie to oznaczało straty na poziomie 600 mln zł rocznie - szacował prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl