Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jacek Losik
Jacek Losik
|
aktualizacja

Minister odpowiada Tuskowi ws. wysokich cen prądu. Kto ma rację?

Podziel się:

Wybuch wojny w Ukrainie sprawił, że w 2022 roku najważniejszym tematem był kryzys energetyczny i lawinowo rosnące ceny energii w Europie. Politycy PO i PiS - m.in. Anna Moskwa i Donald Tusk - spierają się, czy prąd w Polsce był tańszy, czy droższy niż w pozostałych państwach UE. Prawda leży pośrodku.

Minister odpowiada Tuskowi ws. wysokich cen prądu. Kto ma rację?
Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa (East News, Michal Zebrowski)

Im bliżej wyborów parlamentarnych 2023, tym kampanie partii politycznych - chociaż oficjalnie się jeszcze nie rozpoczęły - nabierają na sile. W weekend za sprawą wpisu minister klimatu i środowiska Anny Moskwy na Twitterze znów rozgorzał remat cen energii w Polsce i innych państwach Europy.

Polityk PiS w mediach społecznościowych odniosła się do krytyki ze strony Donalda Tuska. Lider Platformy Obywatelskiej wielokrotnie mówił o drastycznych podwyżkach stawek za prąd w 2022 r.

- To przypomina sen szaleńca - mówił były przewodniczący Rady Europejskiej w styczniu ubiegłego roku. Dodał, że "galopujące ceny" energii elektrycznej dowodzą bezradności rządu. Jesienią z kolei Tusk głośno domagał się zamrożenia stawek. Maksymalne ceny zaproponowane przez rząd przyjęto w październiku 2022 r., za czym głosowała również większość opozycji.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Stać Cię na marzenia, czyli kredyt, leasing i najem od Volkswagen Financial Services Polska

Ceny prądu w Polsce. Politycy widzą je w różnych barwach

Minister klimatu i środowiska, jak wspomnieliśmy, w weekend ponownie przywołała temat. "Dzięki działaniom rządu PiS średnie ceny energii w Polsce były i są zdecydowanie niższe niż w Niemczech i są jednymi z najniższych w Europie" - napisała Anna Moskwa na Twitterze.

W poście zamieściła mapę danych z serwisu energy-charts.info dotyczącą średnich cen energii na rynku SPOT w 2022 r. Wynika z niej, że polskie stawki nie były ani najniższe, ani najwyższe.

Na wpis minister klimatu pięć minut po publikacji odpowiedział Jan Grabiec, rzecznik PO. "W Polsce mamy najdroższą energię w Europie. Rząd PiS pracował na to osiem lat" - napisał poseł Platformy, publikując mapę ze stawkami na rynku SPOT w czerwcu 2023 r.

Grabiec powołał się na nową analizę firmy Energy Solution, z którą zapoznał się money.pl. "W czerwcu 2023 roku na rynku SPOT za 1 MWh płacono w UE średnio 90,92 euro, czyli ponad 12 proc. więcej, niż w ubiegłym miesiącu. W Polsce cena ta wynosiła w czerwcu około 120 euro" - podkreślił w raporcie Krzysztof Mazurski, ekspert Energy Solution.

"Anomalia" cenowa w Polsce

Kto ma rację? Czy energia w Polsce była i jest droga, czy tania? O komentarz do sprawy poprosiliśmy Jakuba Wiecha, redaktora naczelnego portalu Energetyka24.com. W rozmowie z money.pl zwraca uwagę, że przytaczane dane (z rynku SPOT) dotyczą tzw. rynku dnia następnego. Nie są to stawki, które dotyczą bezpośrednio gospodarstw domowych.

- Mówiąc krótko, to jest taka giełda, na której sprzedawana jest energia elektryczna z dostawą na najbliższy dzień - wyjaśnia Wiech. - Nie kupujemy energii codziennie na giełdzie. Dostarcza nam ją sprzedawca energii, który zazwyczaj zawiera z nami umowy długoterminowe. Cena, którą on nam oferuje, zależy od taryfy, jaką musi zatwierdzić Urząd Regulacji Energetyki - podkreśla.

Wiech przyznał, że w 2022 r. na SPOT energia w Polsce "była dość tania", co jednak ekspert uznaje za "anomalię". Wyjaśnia, że stawki na rynku dnia następnego determinują ceny energii z najdroższego źródła. W związku z unijnymi opłatami za emisję spalin jest to węgiel, na którym opiera się polski system elektroenergetyczny. Reszta państw UE w zdecydowanie większym stopniu polega na energii wytworzonej przy pomocy gazu ziemnego. A ten w ubiegłym roku przez wojnę w Ukrainie przebijał kolejne poziomy drożyzny.

- To tłumaczy, dlaczego w zeszłym roku mieliśmy anomalię, polegającą na tym, że w Polsce energia była dosyć tania (na tle Europy - przyp. red.) - mówi szef serwisu Energetyka24.com.

Dodaje, że obecnie cena gazu mniej więcej wróciła do normy, dlatego stawki za prąd na rynkach SPOT w Europie zaczęły spadać. Koszty emisji z kolei utrzymują się na wysokim poziomie, co rzutuje na wysokie ceny na polskim rynku dnia następnego.

Czy Kowalski ma droższy prąd niż Schmitt?

Anna Moskwa podczas weekendowej potyczki w mediach społecznościowych przywołała ostatni raport firmy Household Energy Price Index (HEPI), dotyczący stawek dla odbiorców końcowych. Jak zauważyła, stawki na rynku energii w Polsce były niższe od tych w Niemczech.

Spojrzeliśmy głębiej w statystyki HEPI. Nasz kraj w zestawieniu obejmującym 33 europejskie państwa zajął 18. miejsce (im wyższe, tym drożej). Niższe stawki są m.in. w Finlandii, Luksemburgu, Hiszpanii, Słowenii, Portugalii, Rumunii, Bułgarii, Norwegii czy na Węgrzech i Słowacji.

Czy te dane pozwalają odpowiedzieć na pytanie, czy prąd w polskich domach jest droższy niż gdzie indziej w Europie? Nie do końca. Wiech wskazuje na dane Komisji Europejskiej z uwzględnieniem parytetu siły nabywczej (PPS). Wskaźnik ten jest pewnego rodzaju sztuczną walutą, która pozwala porównać ceny bez uwzględniania różnic kursowych. Ma wskazać realne stawki, pomijając wahania kursów walut.

Z ostatnich danych, które dotyczą drugiej połowy 2022 r., wynika, że Polska była w tym momencie w szerokim gronie krajów (wraz m.in. z Niemcami, Hiszpanią, Włochami czy Rumunią), w których ceny prądu przekroczyły górny poziom. Należy przy tym zaznaczyć, że w naszym kraju wskaźnik PPS wyniósł 27,63, a we wspomnianej Rumunii było to 64,96. Średnia w UE wyniosła z kolei 30,14.

Ceny prądu w Polsce wrócą na europejskie wyżyny

Politycy przed wyborami przerzucają się statystykami, które - jak widzimy - często nie dotyczą jednak dokładnie tego samego. Można założyć, że kluczowa w doborze danych jest przyjęta przez partię narracja. Niemniej, Jakub Wiech zwraca uwagę, że ceny prądu w Polsce w niedługim czasie znów mogą znaleźć się na wysokich, europejskich poziomach.

Ekspert wyjaśnia, że gdy kryzys gazowy się skończy, wysokie rachunki w wielu krajach Europy pójdą w zapomnienie. - Polski kryzys energetyczny będzie trwał, bo nasza energetyka jest oparta na źródłach bardzo emisyjnych, przez co będziemy ponosić koszty tego jeszcze tak długo, aż się to nie zmieni - mówi Wiech.

Redaktor naczelny serwisu Energetyka24.com zaznacza, że jedyną receptą na niższe koszty energii w Polsce jest transformacja energetyczna, z którą nasz kraj "się ociąga". Ekspert podkreśla, że mrożenie stawek na kolejny okres nie jest rozwiązaniem, bo tworzy on tzw. alternatywne koszty. Innymi słowy - regulacja cen kosztuje pieniądze publiczne, czyli ponoszą je wszyscy podatnicy.

Jacek Losik, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl