- To oczywiście pytanie do rządu. My jako Wody Polskie podlegamy Ministerstwu Klimatu i to ono wraz z Ministerstwem Rolnictwa będzie się zajmować tym projektem – mówi w rozmowie z money.pl rzecznik Wód Polskich, Sergiusz Kieruzel.
Tzw. podatek od deszczu to popularna nazwa nowego prawa – obecnego na razie jedynie jako projekt ustawy. Został on skierowany do konsultacji publicznych. Oznacza to, że ponad 100 przedsiębiorstw i organizacji dostało zaproszenie do zgłaszania do niego uwag. Problem w tym, że czas na przesyłanie opinii zakończył się w połowie września a postępu dalszych prac nie widać.
Trwa za to zamieszanie w rządzie. Projekt ustawy powstał w MGMiŻŚ, ale był sygnowany przez kilka innych - Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi, Ministerstwo Środowiska oraz Ministerstwo Klimatu. Podczas ostatniej rekonstrukcji rządu Ministerstwo Gospodarki Morskiej zniknęło zupełnie, zostało rozmontowane. Wiadomo tylko tyle, że jego kompetencje zostały rozdzielone na inne ministerstwa.
Z pozostałych czterech zrobiły się trzy. Ministerstwo Klimatu wchłonęło resort środowiska, Ministerstwo Rozwoju oraz resort rolnictwa pozostały, ale w zmienionych formach.
Sergiusz Kieruzel przyznaje w rozmowie z money.pl, że pierwotnie zakładanym terminem wejścia w życie ustawy o przeciwdziałaniu skutkom suszy wraz z tzw. podatkiem od deszczu była wiosna 2021 roku. Czy ten termin jest realny oraz gdzie toczą się (o ile w ogóle się toczą) prace nad projektem? Tego nie wiadomo. Formalnie projekt powinien teraz trafić pod skrzydła Ministerstwa Klimatu. Służby prasowe resortu na razie nie odpowiedziały na nasze pytania.
Podatek od deszczu, ułatwienia dla inwestorów
Projekt ustawy zakłada pobieranie dość kontrowersyjnej daniny, mającej przeciwdziałać szybkiemu spływaniu wody do rzek, wspomagać retencję i karzącej tzw. betonozę. Chodzi o opłatę, która miałaby być pobierana w zależności od tego, jaką powierzchnię nieruchomości stanowią miejsca bez zieleni i dostępu wody do ziemi. Mieliby ją płacić właściciele domów, ale i mieszkań w blokach. Ominęłaby za to np. związki wyznaniowe – czyli wybetonowane powierzchnie wokół kościołów nie byłyby objęte tym podatkiem.
Ale nie są to jedyne poważne zastrzeżenia do projektu. Swoje uwagi do projektu opracowała, przesłała i upubliczniła m.in. organizacja ekologiczna WWF. Zwraca ona uwagę na fakt, że ustawa nie zawiera żadnych przepisów wspierających naturalną retencję. Jest za to pełna ułatwień dla inwestorów.
- Efektem ustawy nie będzie kompleksowe podejście do tematu suszy, ale ułatwienie procedur inwestycyjnych dla wszystkich inwestycji hydrotechnicznych. W uzasadnieniu projektu stwierdzono, że jedną z najistotniejszych przeszkód dla inwestycji hydrotechnicznych jest wieloetapowy i długotrwały proces przedsięwzięcia. Specustawa ma więc wyraźnie za zadanie zniesienie lub uproszczenie przyjętych standardów postępowania. W tym standardów ochrony środowiska i ekonomicznych, ale przede wszystkim ograniczenie udziału społeczeństwa w postępowaniu i konsultacji społecznych, które dotychczas stanowiły szansę na wypracowanie rozwiązań uwzględniających interesy wszystkich stron – pisze WWF w odpowiedzi na zaproszenie do konsultacji społecznych.