Wsparcie w marcu było zrozumiałe, ale nie mogę zrozumieć dlaczego przez pół roku gastronomia nie wykazała dostatecznej elastyczności, aby zacząć świadczyć swoje usługi na odległość. Do klienta trzeba wyjść, a nie czekać aż łaskawie do nas przyjdzie. Siedzimy pozamykani w domach i z pewnością wielu z nas chętnie skorzystałoby z takich usług. Dowóz obiadków w niedrogim abonamencie, albo zaopatrzenie w żywność i przy okazji inne zakupy to nisza na rynku, która nadal czeka na wypełnienie. Nikt dziś nie wie jak długo jeszcze potrwa zagrożenie i nawracające ograniczenia. Albo dostosujemy się do nowej rzeczywistości, albo zrobią to za nas inni.