Jak wynika z danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej w drugim półroczu ub. roku sądy ogłosiły upadłość obejmującą likwidację majątku 210 przedsiębiorstw, których łączne zadłużenie wobec 284 wierzycieli wyniosło 23,2 mln zł. Najwięcej zobowiązań (338) miały firmy budowlane, zaś najwyższe zadłużenie – przedsiębiorstwa z branży rolniczej (7,1 mln zł).
Bankruci z sektora budownictwa pozostawili dług o wartości 3,7 mln zł. Wierzycielami upadłych przedsiębiorstwa były fundusze poręczeniowe i pożyczkowe (6,8 mln zł), ale też banki (3,1 mln zł) i firmy leasingowe (1,3 mln zł).
Bezpośrednią przyczyną bankructw są od lat opóźnienia płatności i związane z tym roszczenia. Ale bywają także spowodowane słusznymi bądź nie decyzjami administracyjnymi.
Cenniejsze niż złoto
Aparat skarbowy i urzędnicy nadal nie ponoszą w zasadzie odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Przekonał się o tym Mirosław Ciełuszecki, swego czasu jeden z najbogatszych mieszkańców Podlasia. Na początku lat 2000 należąca do niego Farm Agro Planta zatrudniała 400 osób, a jej roczne obroty wynosiły kilkadziesiąt mln zł. Przedsiębiorca po powrocie w 1991 roku do Polski ze Stanów Zjednoczonych najpierw handlował zbożem.
Założona sześć lat później przez niego FAP zajmowała się importem z Białorusi chlorku potasu, substancji występującej rzadziej niż złoto, ale koniecznej do produkcji rolniczych nawozów. Obsługa ładunków odbywała się na terenie będącego własnością firmy terminala kolejowego w Siemianówce, jednego z nielicznych miejsc na krajowej siatce połączeń mających bezpośredni dostęp do wschodnich, szerokich torów.
FAP wpadła w kłopoty w 2003 roku, kiedy do domu Ciełuszeckiego pod Hajnówką wkroczyli agenci Urzędu Ochrony Państwa. W akcie oskarżenia prokurator stwierdził, że przedsiębiorca kupił, a następnie sprzedał swojej firmie sto razy drożej kilka działek w pobliżu terminala.
Sprawa w pierwszej instancji, była porażką obrony: sąd nie przyjął do wiadomości, ani że pieniądze ze sprzedaży nigdy nie trafiły do Ciełuszeckiego, lecz zasiliły kapitał zakładowy, ani, że umowa była zgodna ze statutem firmy.
Przedsiębiorcy nie pomogły podpisane przez pracowników listy poręczeniowe, a nawet pozytywna opinia byłego premiera, prof. Jerzego Buzka. W 2006 roku właściciel FAP trafił do więzienia, firma ogłosiła upadłość i została sprzedana. W apelacji wyrok uchylono, ale z majątku przedsiębiorstwa zostało niewiele. Dzisiaj Mirosław Ciełuszecki wycenia swoje straty na około 10 mln zł.
Makarony Loren
Polityka banków, które po kryzysie związanym z upadkiem Lehman Brothers nie były skłonne udzielać kredytów, doprowadziła natomiast do upadłości przedsiębiorstwo Malma, znanego swego czasu producenta makaronów, które reklamowała w telewizji sama Sophia Loren.
Właściciel firmy, francuski przedsiębiorca Michel Marbot, absolwent zarządzania w Institut Europeen d'Administration des Affaires (INSEAD), kupił zakład jeszcze w latach 90. Zaraz potem Malma ostro inwestowała: za upadającą fabrykę podłych makaronów Marbot zapłacił niewiele, ale za przeszło 12 mln zł rozbudował przedsiębiorstwo poprzez dokupienie mającego jedyny wtedy w Polsce młyn do przerobu surowca zakład we Wrocławiu.
W wyniku fuzji produkty Malmy, której znak firmowy zaprojektował sam Massimo Vignelli, twórca logotypów nowojorskiego metra, IBM czy American Airlines wytwarzane z drogiej, kanadyjskiej pszenicy, weszły w sklepach na najwyższą półkę Premium. Były bowiem wytwarzane z najdroższej odmiany kanadyjskiej pszenicy.
Także pracownicy wspominają, że Malma była dla nich troskliwym pracodawcą, co musiało kosztować. Firma fundowała ubezpieczenia, a zwalnianym wypłacała wysokie odprawy.
Problemy zaczęły się w 2003 roku, kiedy Pekao SA zaproponował przeznaczoną na spłatę, sięgających wówczas ok. 130 mln zł zobowiązań, pożyczkę. Przedsiębiorca się zgodził, jednak trzy lata później wierzyciel zażądał spłaty w ciągu dwóch tygodni całego zobowiązania. Gdy okazało się to niemożliwe, wszczął procedurę windykacyjną i przejął przedsiębiorstwo, którego majątek był zabezpieczeniem pożyczki.
Przedsiębiorca uważa, że postępowanie instytucji finansowych od początku było nastawione na przejęcie majątku fabryki. Jego zdaniem należący do włoskiego UniCredito bank Pekao SA, który kredytował spółkę miał niejawną umowę z deweloperem, spółką Pirelli, na mocy której przejmowała ona nieruchomości tzw. trudnych klientów banku. Wskazuje także na związki prezesa banku z największym, globalnym konkurentem malborskiego producenta, koncernem Barilla.
Imperium kiełbasy
Zaległe płatności były bezpośrednią przyczyną upadku w ubiegłym roku słynnych niegdyś zakładów mięsnych Henryka Kani. Firma powstała w 1990 roku w Pszczynie. Pod koniec pierwszej dekady. Podobnie jak Malma, mocno inwestowała, nawet po kilkanaście mln zł rocznie. W 2013 roku składała się już z pięciu zakładów, w których przeszło 2 tys. pracowników wytwarzało ponad 260 ton wędlin na dobę.
Rosło jednak także zadłużenie. Po ogłoszeniu wyników za pierwszy kwartał 2019 roku Alior Bank, główny dostawca finansowania, wypowiedział umowę faktoringu i zażądał zwrotu 88,4 mln złotych. Zaraz potem okazało się, że suma zobowiązań wynosi aż 833,2 miliona złotych. W połowie września 2019 roku do firmy wkroczyło Centralne Biuro Śledcze Policji. Okazało się, zdaniem śledczych, że firma będąca jednym z największych producentów wędlin w rzeczywistości przez lata była fabryką pustych faktur VAT.
Zakłady miały wytworzyć około 5,5 tysiąca takich dokumentów, o łącznej wartości 740 mln zł. Spółce zarzucono także wyłudzenie zwrotu podatku VAT na blisko 28 mln zł. Sam poszukiwany listem gończym Henryk Kania został odnaleziony i zatrzymany w Buenos Aires, skąd prokuratura stara się o jego ekstradycję. Obecnie król kiełbasianego imperium przebywa w areszcie domowym w Argentynie.