Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krystian Rosiński
Krystian Rosiński
|
aktualizacja

Związkowcy alarmują: kilka tysięcy osób do zwolnienia. Poczta Polska zaprzecza

719
Podziel się:

Nawet 10 tys. osób ma stracić pracę w Poczcie Polskiej - twierdzą związki zawodowe. Spółka zapewnia, że nie przeprowadza akcji zwolnień grupowych, a jedynie nie obsadza powstałych wakatów. Związkowcy obawiają się jednak notorycznych redukcji w pogoni za rentownością. – Wpadliśmy w błędne koło – mówi jeden z nich.

Związkowcy alarmują: kilka tysięcy osób do zwolnienia. Poczta Polska zaprzecza
Poczta Polska ma redukować etaty. Nawet jedna szósta osób do zwolnienia (zdj. ilustracyjne) (Adobe Stock, Bartlomiej Magierowski)

Nowa ekipa w Poczcie Polskiej zabrała się za porządki, by przywrócić rentowność państwowego giganta. To szczególnie palący problem, gdyż operator pocztowy jest pod kreską. Po pierwszych dwóch miesiącach tego roku "strata Poczty Polskiej mogła przebić 60 mln zł" – informowała w marcu "Rzeczpospolita".

Redukcja etatów rozwiązaniem

Jednym z rozwiązań zmierzających do uzdrowienia spółki ma być redukcja etatów. Związkowcy w firmie alarmują, że plany zawarte w dokumencie z 6 marca nazwanym "Projekt planu zatrudnienia i wynagrodzeń osobowych dla Poczty Polskiej S.A. na rok 2024" zakładają redukcję średnio ponad 5 tys. etatów na rok. Ich zdaniem w rzeczywistości oznacza to likwidację nawet 10 tys. stanowisk pracy.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Polska przestawia gospodarkę na nowe tory. Będzie nowy podatek?

To skutkowałoby zmniejszeniem zatrudnienia o niemal jedną szóstą. Obecnie w Poczcie Polskiej pracuje ok. 63 tys. osób. Zresztą zdaniem związkowców akcja już ruszyła.

Redukcja już się odbywa. Urzędy pocztowe dostają informację, o ile mają zmniejszyć zatrudnienie, a liczby są uzależnione od etatów w danej placówce. Wytyczne dla naczelnika danego urzędu pocztowego wprost wskazują, że ma zredukować zatrudnienie o np. 10 etatów. Dodatkowo niektóre urzędy pocztowe są lub będą za chwilę przekształcone w filię – tłumaczy w rozmowie z money.pl Piotr Moniuszko, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

Filię można określić jako "dodatkowe okienka" urzędu pocztowego. Czyli będziemy mogli w nich nadać lub odebrać przesyłkę, ale nie są z nich prowadzone usługi doręczeń. Innymi słowy: nie wychodzą z nich listonosze.

Dlatego też Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ) zaapelowało już do Rady Dialogu Społecznego (RDS), aby na jej posiedzeniu poruszyć kwestię zatrudnienia w Poczcie Polskiej.

Poczta Polska: zwolnień grupowych nie ma

Zapytaliśmy więc Pocztę Polską o kwestię redukcji etatów. W odpowiedzi jednak biuro prasowe odesłało nas do komunikatu na stronie spółki. Czytamy w nim, że – "wbrew pojawiającym się w przestrzeni medialnej fałszywym przekazom" – "Poczta Polska nie prowadzi redukcji etatów poprzez zwalnianie pracowników".

Powielana w sensacyjnym tonie docelowa liczba redukowanych etatów odnosi się do naturalnej fluktuacji, czyli niezatrudniania na stanowiska, które pozostają nieobsadzone po m.in. przejściu pracowników na emeryturę. W ramach dostosowania profilu działalności do spadających wolumenów listów, spółka nie odtwarza stanowisk nieobsadzonych po naturalnym wygaśnięciu stosunku pracy. Proces ten jest w pełni zgodny z obowiązującym prawem pracy. Nie kwalifikuje się przy tym jako zwolnienia grupowe. Co należy podkreślić, proces ten nie jest jednorazowy, lecz rozłożony w czasie – informuje spółka w komunikacie.

Firma podaje też, że w uzasadnionych przypadkach będzie też zatrudniała nowych pracowników. Na koniec wyjaśnia, że koszty pracy przekraczają 60 proc. budżetu spółki, co jest wskaźnikiem znacząco "odbiegającym od wartości rynkowych" i ma negatywny wpływ na potencjał inwestycyjny.

We wspomnianym komunikacie Poczta Polska podkreśla też, że tzw. naturalna redukcja obejmuje menedżerów. Innego zdania jest jednak związkowiec.

– Ta redukcja nie obejmuje pracowników administracyjnych, zwanych back office, a wyłącznie pracowników – jak nazywamy ich w Poczcie – eksploatacyjnych, czyli listonoszy, asystentów, kierowców, pracowników ochrony itd. Mało tego, pracowników back office w ostatnim czasie przybyło. Dochodzi też do dublowania stanowisk. Na dzisiaj np. mamy dwóch dyrektorów odpowiadających za biuro sieci i logistyki. Nie dyrektora i zastępcę, tylko dwóch dyrektorów – punktuje.

Przesyłki będą docierać z opóźnieniem

Piotr Moniuszko podkreśla, że redukcja etatów dotknie też klientów. Skrócone będą godziny otwarcia poszczególnych punktów. Do tego listonosze będą musieli rozszerzać swój obszar doręczeń, by pokryć "dziury" na mapie powstałe po zwolnionych koleżankach i kolegach.

– A zatem dostarczanie korespondencji będzie wręcz niewykonalne, bo pracownicy nie będą w stanie fizycznie tego zagwarantować – tłumaczy nasz rozmówca.

Pierwsze sygnały o problemach zaczęły docierać z Myszkowa, o czym informowała lokalna "Gazeta Myszkowska". Według jej rozmówców (wśród których znaleźli mieszkańcy i pracownicy spółki) do jednej z dzielnic miasta nie docierają przesyłki i awiza z powodu wakatu listonoszy obsługujących ten rejon. Poczta Polska w odpowiedzi na pytania gazety jednak zaprzeczyła, by dochodziło do takiej sytuacji. Podkreśliła, że przejściowe problemy z doręczeniami mogą wynikać m.in. z absencji chorobowej pracowników.

Wpadamy w błędne koło, bo przez redukcję zatrudnienia ograniczamy przychody, a to z kolei spowoduje, że znów trzeba będzie redukować etaty, by utrzymać rentowność – ocenia Piotr Moniuszko.

Pocztowcom trudno strajkować

Twierdzi też, że Sebastian Mikosz, nowy prezes Poczty Polskiej, unika kontaktów ze związkami zawodowymi i nie odpowiada na ich pisma. A – jak podkreśla – związkowcy mają kilka pomysłów, które mogłyby usprawnić działalność spółki.

– Np. na terenach wiejskich Poczta wykorzystuje firmy zewnętrzne do dostaw paczek i płaci im średnio 4,50 zł od paczki. A jakby zamiast tej współpracy dać działającym w tych regionach listonoszom te paczki i zapłacić im 2 zł od dostawy, to oni – śmiem twierdzić – podjęliby się tego zadania – wskazuje nasz rozmówca.

Na ten moment jednak związkowcom trudno jest zorganizować akcję ostrzegawczą, gdyż przyznają, że pracodawca prowadzi redukcję zgodnie z prawem. Jeśli więc już mieliby przeprowadzić protest, to "przeciwko osłabianiu pozycji Poczty Polskiej na rynku usług, jej marginalizowania".

Czy do takiego protestu dojdzie w najbliższym czasie? Tego wykluczyć nie mogę – podsumowuje Piotr Moniuszko.

Wielomilionowe straty Poczty Polskiej

Jak podała "Rzeczpospolita", strata PP za 2023 r. wynosi 787 mln zł. Kierownictwo wstrzymało wydatki i decyzje które nie są niezbędne do ciągłości realizacji zadań operacyjnych Poczty.

Państwo zgodnie z przepisami powinno rekompensować spółce straty, które ta ponosi w wyniku docierania do każdego zakątka kraju. Jednak dotacje tkwią w zawieszeniu. Pieniądze powinien wypłacić Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE), jednak czeka on na zgodę Komisji Europejskiej na taką pomoc.

Dlatego też w ostatnim czasie pojawiła się ustawa, zapewniająca przekazanie 2,052 mld zł Poczcie Polskiej z tytułu dotacji na sfinansowanie obowiązku świadczenia usług powszechnych w 2024 i 2025 r. Pod koniec marca podpisał ją prezydent Andrzej Duda.

Krystian Rosiński, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(719)
WYRÓŻNIONE
Piotr
8 miesięcy temu
Od ponad dwudziestu lat moja firma współpracuje z PP. Obserwuję i jeden wniosek - komuna w 100%. Coraz więcej zbędnych dyrektorów, setki nudzących się pracowników biurowych, każdy coś wymyśla by pokazać jaki potrzebny, ale i tak nigdy nic z tego nie zostanie zrealizowane. Z drugiej strony prawie STO związków zawodowych - dla mnie nierobów walczących by nie doszło do zmian i by utrzymać stołek. Na końcu listonosze, panie za okienkami którzy na ten bajzel ciężko pracują. W moim przekonaniu należy wyrzucić 95% dyrekcji, pracowników biurowych, zostawić jeden związek zawodowy, a firma będzie rentowna i pozostali będą mogli godnie zarabiać.
Emeryt
8 miesięcy temu
Trzeba zwolnić listonoszy i panie w okienkach. Zostawić po jednym listonoszu na powiat, a w to miejsce powołać prezesów, dyrektorów, kierowników, zarząd, rady nadzorcze na każde województwo. Tak żeby korespondencja na odległość 20 kilometrów szła pół roku. U mnie trwało to dwa tygodnie. Ile to już trwają reformy poczty? 20 lat, 25 lat ? Za każdej władzy, i tylko roboty dla prezesów nie brakuje.
Jaaaa
8 miesięcy temu
Masakra, oni redukują etaty kluczowych pracowników tzw eksploatacyjnych (listonosze, kurierzy, sortownia) a zostawiają lub zatrudniają nowych biurowych bimbaczy, którzy nie wypracowują zysku. To jest chore
NAJNOWSZE KOMENTARZE (719)
czytelnik
3 miesiące temu
Na poczcie związki zawodowe ruszyły do biegania po urzędach niby w obronie pracowników, a tak naprawdę walczą o swoje stołki. Czas na zmiany w pracy za dużo jest na stanowiskach kierowniczych bez ludzi kwalifikacji tylko jedynie bo im się to należy w ich opinii. Potrzeba kierownictwa wykształconego, a nie bez matury.
samanta
5 miesięcy temu
Biorezonans to pseudonaukowa, niekonwencjonalna metoda diagnostyczna, która traktowana jest jako sposób leczenia różnych chorób. Jest to technika niezgodna z zasadami medycyny opartej na faktach i dowodach naukowych, tzw. EBM (ang. evidence-based medicine). Nie ma żadnych wiarygodnych dowodów, które potwierdziłyby leczniczy wpływ biorezonansu na zdrowie użytkownika. Skuteczność biorezonansu jest porównywalna z placebo, czyli substancją lub działaniem, które nie ma żadnego wpływu na stan zdrowia. Do tej samej grupy zaliczono także homeopatię. Pseudonauka często posługuje się profesjonalnym, nacechowanym naukowo językiem. Ma to za zadanie utwierdzić człowieka w słuszności głoszonych poglądów, które nie znajdują jednak potwierdzenia w badaniach naukowych. W skrajnych sytuacjach stoją w sprzeczności z teoriami sprawdzonymi w jedyny właściwy sposób.
kicaj
5 miesięcy temu
Następnie przekładamy do głębokiego talerza i za pomocą widelca rozgniatamy na mniej więcej jednolitą masę, ale na szczęście nie musimy tego robić super dokładnie :) Pozostałe banany kroimy na plasterki o grubości 3-4 mm. Do miski dodajemy jajka, wlewamy kefir, może to być również jogurt lub maślanka, a nawet zsiadłe mleko. Dodajemy płaską łyżeczkę soli. Miksujemy na jednolitą masę. Wsypujemy mąkę, dodajemy rozgniecione banany i lekko czubatą łyżeczkę sody lub proszku do pieczenia. Ponownie miksujemy na jednolitą masę. Powinna być dość gęsta, jeśli będzie za gęsta dolewamy trochę wody, jeśli za rzadka, dosypujemy mąki. Dodajemy pokrojone banany i mieszamy za pomocą łyżki, bo chcemy by kawałki zachowały swój kształt. Rozgrzewamy olej. Wkładamy na niego małe porcje masy, starając się, by była cienka, bo placki podczas smażenia mocno rosną. Smażymy przez około półtorej minuty z każdej strony, aż pięknie się zezłocą. Przekładamy na talerz wyłożony ręcznikiem papierowym, by pozbyć się nadmiaru tłuszczu.
sebe
5 miesięcy temu
aszetki, koncentrat pomidorowy i wodę. Wymieszaj. Przełóż warzywa do formy i wstaw do gorącego piekarnika. Zapiekaj przez 15 minut. Na patelni rozgrzej olej, podsmaż na nim na rumiano piersi. Zdejmij z patelni, odstaw na chwilę do przestygnięcia. W każdym kawałku zrób nacięcie wzdłuż (kieszonkę). Do kieszonek włóż plastry chorizo. Z piekarnika wyjmij podpieczone warzywa, rozgarnij je nieco, by zrobić miejsce na mięso. Pomiędzy warzywa włóż piersi. Wstaw ponownie do piekarnika nastawionego na 180 stopni. Po 10 minutach, na mięsie ułóż kawałki sera i wstaw znowu do piekarnika na 2-3 minuty, aż ser ładnie się przyrumieni.
Lajtovy
5 miesięcy temu
Ziemniaki pokrój je na frytki, czyli grube słupki. Umyj i dokładnie osusz. Równomiernie rozłóż je na blasze, skrop olejem i lekko posól. Wstaw do piekarnika i piecz około 15 minut, aż zaczną się rumienić. Wyjmij i wymieszaj. Ponownie wstaw do piekarnika i piecz kolejne 15 minut, aż będą rumiane i chrupiące. Kiedy frytki się pieką, umyj i osusz kurczaka. Podziel na pojedyncze piersi. Każdą dopraw przyprawą do kebaba, solą, pieprzem i skrop olejem. Przełóż do miski, nakryj folią spożywczą i wstaw do lodówki na minimum 30 minut. Mocno rozgrzej patelnię. Smaż na niej kurczaka ze wszystkich stron. Patelnię zestaw z ognia. Mięso przełóż na deskę i pokrój w paski. Temperaturę w piekarniku zmniejsz do 160 stopni. Przygotuj aluminiowe foremki lub uformuj je z folii aluminiowej i wstaw do większej formy do zapiekania. Ser żółty zetrzyj na tarce. Do foremek włóż porcje frytek i paski kurczaka. Posyp je serem, wstaw do piekarnika i piecz około 8 minut, aż ser się roztopi. Przygotuj sos. Czosnek przeciśnij przez praskę. Czosnek i pozostałe składniki umieść w zakręcanym słoiczku i energicznie nim potrząśnij kilka razy. Sałatę lodową poszatkuj. Pomidora, ogórka świeżego i konserwowe pokrój w plasterki. Cebulę pokrój w piórka. Warzywa przełóż do miski i wymieszaj. Foremki wyjmij z piekarnika. Nałóż porcje świeżych warzyw i skrop sosem czosnkowym.
...
Następna strona