– Silna polska gospodarka to znacznie słabsze Niemcy. A co się dzieje z polską gospodarką? Polska jest liderem wśród państw Unii Europejskiej z najniższym bezrobociem. Nie będziemy już jeździć na szparagi do Niemców – przekazał podczas konferencji prasowej europoseł PiS Dominik Tarczyński.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dodał, że teraz to Niemcy będą przyjeżdżać na truskawki do Polski. – Zobaczycie państwo, to nie jest żart. Potrzebujemy jeszcze przynajmniej jednej kadencji, żeby Niemcy przyjeżdżali do nas na truskawki, jabłka i wiśnie. Będą przyjeżdżać. Jak bida zajrzy do kieszeni, to zobaczymy, czy im się nie będzie opłacać – wskazał.
Polscy sadownicy odpowiadają Tarczyńskiemu
Rozmawiamy z Piotrem Pasikiem, prezesem Krajowego Stowarzyszenia Plantatorów Wiśni, któremu przedstawiliśmy wypowiedź europosła.
Chętnie bym przyjął do pracy Dominika Tarczyńskiego. Bardzo chętnie. Mógłbym mu nawet zapłacić dniówkę w granicach 1000 zł – odpowiada w rozmowie z nami.
Na pytanie, czy Niemcy przyjeżdżają zbierać owoce w polskich sadach, zaprzecza.
Jest problem z pozyskaniem pracowników sezonowych. Nie mamy co liczyć na Niemców. My możemy co najwyżej dalej do nich jeździć i tam pracować. Jeżeli nie otworzymy się na uchodźców, to nie będzie miał kto u nas pracować – wskazuje Pasik.
Z kolei Mirosław Maliszewski, prezes Związku Sadowników RP, odpowiada: - Większej bzdury nie słyszałem.
– Nie przyjeżdżają i nie przewiduję, że będą przyjeżdżać. Jest problem z pozyskaniem pracowników sezonowych. Bazowaliśmy na pracownikach z Ukrainy, szczególnie mężczyznach, ale po wybuchu wojny mocno odczuwamy braki w kadrach – zaznacza w rozmowie z money.pl.
Element kampanii wyborczej
Wizja Niemców przyjeżdżających do Polski na tzw. saksy pojawiała się już w wypowiedziach przedstawicieli partii rządzącej. Rok temu Mateusz Morawiecki zapraszał Niemców do przyjazdu do Polski, aby ci zbierali szparagi w naszym kraju.
Wtórował mu Jarosław Kaczyński, który powiedział, że Polacy przestali jeździć na szparagi i teraz "nie ma nas na tych polach, a daj Boże, przyjdzie taki czas, że to ci z Zachodu będą na tych polach u nas" – oświadczył.
Temat powrócił również w trakcie trwającej już de facto kampanii wyborczej. Podczas konferencji Tarczyński mówił o tym, że w Niemczech jest coraz gorsza sytuacja na rynku pracy. Czy tak jest naprawdę?
Bezrobocie w Niemczech i w Polsce
– W większości krajów Europy obserwujemy obecnie bardzo silne rynki pracy oraz niskie bezrobocie. To złożenie dwóch efektów: utrzymania przyzwoitych wyników gospodarczych oraz kurczącej się liczby pracowników ze względu na starzenie się społeczeństw – tłumaczy w rozmowie z money.pl Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Ekspert uzupełnia, że stopa bezrobocia w Niemczech wyniosła w kwietniu 2,9 proc. i była najniższa w historii badania. – W Polsce bezrobocie jest jeszcze niższe – wyniosło 2,7 proc. I także jest najniższe w historii – dodaje Klucznik.
Pytamy Krzysztofa Bociana, analityka Wise Europa, czy można w takim razie powiedzieć, że sytuacja na niemieckim rynku pracy jest gorsza niż w Polsce.
Jest dobra w obu krajach. Widzę tu plusy i minusy. Generalnie rynki pracy zarówno w Polsce, jak i Niemczech są silne. Ale warto zwrócić uwagę na ich strukturę i specyfikę. Samo to, że Niemcy są bardziej rozwiniętą gospodarką i plasują się wyżej w łańcuchach wartości, sprawia, że są centrum dla specjalistów z wielu dziedzin. Specjalistów zarówno krajowych, jak i zagranicznych. U nas rozwija się "segment" specjalistów krajowych, są coraz lepsze jakościowo projekty, towary, półprodukty. O potencjale świadczy chociażby ostatnia inwestycja Intela w fabrykę półprzewodników – komentuje analityk Wise Europa.
Ekspert uzupełnia, że Intel również zainwestował w Niemczech i to znacznie więcej. – Ale cieszmy się. To dobry kierunek i sygnał dla Polski, że światowi potentaci widzą potencjał w regionie, którego stajemy się coraz silniejszą częścią. Doganiamy bogatsze kraje, ale procesy te trwają i będą trwać dekadami. Nie od razu Rzym zbudowano, ale u nas od 30 lat budowa idzie bardzo dobrym tempem – wskazuje ekonomista.
Polacy stawiają na Niemcy
Tymczasem okazuje się, że dla Polaków to właśnie Niemcy są najczęściej rozważanym kierunkiem emigracji (niemal 35 proc. wskazań) - wynika z badania GiGroup "Migracje zawodowe Polaków".
Jak czytamy w opracowaniu, popularność tego kraju zwiększyła się na przestrzeni dwóch ostatnich lat. Na kolejnych miejscach znalazły się: Holandia (16,1 proc.), Wielka Brytania (11 proc.) oraz Nowa Zelandia (5,9 proc.).
Jednak, jak wyjaśnia Krzysztof Bocian, niewykluczone, że Niemcy będą przyjeżdżać do pracy w Polsce.
– Zmiany w tym kierunku są bardzo możliwe, trudno tylko na razie jednoznacznie określić, czy z powodu braku pracy. Być może stajemy się coraz bardziej atrakcyjnym rynkiem. To nic zaskakującego. Takie sytuacje to naturalna kolej rzeczy dla krajów szybko rozwijających się. W pewnym momencie ludzie przestają wyjeżdżać za pracą. A za chwilę to inni przyjeżdżają do nas. Nie zadzieje się to od razu i na dużą skalę, ale takie zmiany będą naturalne w przyszłości – podsumowuje ekspert Wise Europa.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl