Niemcy były krytykowane za opieszałość w przekazywaniu Ukrainie broni, dzięki której kraj mógłby bronić się przed rosyjską agresją. To ma się zmienić. Rzecznik niemieckiego rządu nie poinformował teraz, ile pieniędzy rząd niemiecki zamierza przeznaczyć na takie zakupy broni dla Ukrainy - pisze portal dziennika "Handelsblatt". Wiadomo jedynie, że dostawy będą wzorowane na tym, co Niemcy już dostarczyły.
Co Niemcy obiecały Ukrainie?
Dotychczas Niemcy wysłały Ukrainie tysiąc sztuk broni przeciwpancernej i 500 pocisków ziemia-powietrze Stinger z zapasów Bundeswehry. Zapowiedziano również dostawę 2,7 tys. pocisków przeciwlotniczych z zapasów byłej Niemieckiej Republiki Demokratycznej. Według informacji gazety "Welt am Sonntag" z weekendu na Ukrainę dotarło dotąd tylko 500 z tych pocisków.
Steffen Hebestreit powołał się w poniedziałek na minister obrony Christine Lambrecht, która powiedziała, że broń można zamawiać bezpośrednio od koncernów zbrojeniowych. Lambrecht wcześniej oświadczyła, że z zapasów Bundeswehry nie można już dostarczyć więcej broni, więc Niemcy szukają innych sposobów.
Niemiecki dziennik o broni czekającej w fabrykach
Dziennik "Die Welt" pisał w poniedziałek, że "w niemieckich dostawach broni na Ukrainę występuje dziwny paradoks: Republika Federalna jest czwartym największym eksporterem broni na świecie i ma w kraju czołowe firmy zbrojeniowe. Producenci, od Rheinmetall po Thyssenkrupp, od Airbusa po Heckler & Koch, w 2021 roku dostarczyli za granicę broń i sprzęt o wartości około 9 mld euro".
Jednak po czterech tygodniach rosyjskiej agresji na Ukrainie "nie zakupiono ani jednej nowej broni od tych producentów i nie dostarczono jej do tego kraju. Zamiast tego wykorzystano broń z magazynów Bundeswehry. Ale dlaczego tylko nieliczne egzemplarze broni Bundeswehry mają być dostarczane, skoro nowy, doskonały materiał można uzyskać w fabrykach niemieckich koncernów?" - zastanawiał się dziennik.