Jak napisał na platformie X dziennikarz Onetu Kamil Dziubka, "to osobista decyzja Donalda Tuska". Kontrowersje związane z tzw. ustawą wiatrakową wskazywane są jako pierwsze potknięcie jego przyszłego rządu. Dlatego jak ustalił Onet.pl, przepisy liberalizujące stawianie turbin wiatrowych mają zostać wyłączone z ustawy zamrażającej ceny energii i złożone w Sejmie jako nowy projekt.
Nowa ustawa miałaby trafić do Sejmu jako projekt rządowy już po zaprzysiężeniu gabinetu Donalda Tuska. Marszałek Szymon Hołownia na konferencji oficjalnie potwierdził doniesienia medialne w tej sprawie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szymon Hołownia powiedział, co stanie się z ustawą wiatrakową
Lider Polski 2050 na konferencji prasowej przekonywał, że ustawa została "wrzucona" do ustawy o zamrożeniu cen energii, bo rząd PiS zostawia po sobie dużo problemów, które trzeba natychmiast rozwiązań. Jedną z tych kwestii jest właśnie ponowne umieszczenie cen prądu w zamrażarce na 2024 r.
Hołownia potwierdził ustalenia Onetu, że tematy liberalizacji prawa dot. lokalizacji wiatraków oraz zamrożenie stawek za energię elektryczną zostaną prawdopodobnie rozdzielone. W tym roku przyjęta ma być ustawa trzymająca w ryzach ceny prądu. Ustawa wiatrakowa ma być procedowana później.
Na pytanie TVP Info o to, kto pisał tzw. ustawę wiatrakową, Hołownia odpowiedział, że "tworzyli ją posłowie i eksperci KO, Polski 2050". Marszałek stwierdził, że "afera" wynika ze złego zakomunikowania proponowanych zmian.
- Ta ustawa ani nie chciała nikogo wywłaszczać, ani budować wiatraków w parkach narodowych, a te 300 metrów (wymagana odległość dla cichszych urządzeń - przyp. red.) dotyczyło małych turbin, które rolnik mógłby chcieć postawić na swoim gospodarstwie. Nie zostało to wszystko wytłumaczone. Dlatego te dwa tematy prawdopodobnie zostaną rozdzielone - powiedział Hołownia.
Kontrowersje wokół ustawy wiatrakowej
Lawina krytyki spadła na projekt grupy posłów Polski 2050 z Trzeciej Drogi oraz Koalicji Obywatelskiej. Chodzi o ustawę w sprawie wsparcia odbiorców energii. Zaszyto w niej także zasady liberalizujące budowę farm wiatrowych, w tym minimalną odległość wiatraków od domów w zależności od emitowanego przez nie hałasu.
Prawo i Sprawiedliwość okrzyknęło go mianem "lex wiatrak", "lex Siemens" i "lex Kloska", zażądało też powołania komisji śledczej. Politycy tej formacji mówili o lobbystycznych naciskach zachodnich producentów turbin wiatrowych i realizacji niemieckich interesów.
- Bardzo wiele elementów z tej ustawy świadczy o tym, dla kogo i w czym interesie ona jest, więc może poprowadźcie kabel do Republiki Federalnej Niemiec, nazwijcie go Nord Stream 3 i wszystko będzie jasne - stwierdził Mateusz Morawiecki w poniedziałek na konferencji prasowej.
Posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska, typowana na przyszłą minister klimatu i środowiska, zapowiedziała, że "500 metrów to obligatoryjna minimalna odległość, absolutne minimum", która znajdzie się w poprawionym projekcie ustawy.
Według ustaleń Onetu, warunkiem postawionym przez przyszłego premiera Tuska jest też, że "projekty poselskie nowej większości nie będą składane bez konsultacji z rządem".