Informację o dymisji zarządu podał również w czwartek po południu Rynek Lotniczy.
"Powołana wczoraj rada nadzorcza PGL zdecydowała o odwołaniu całego zarządu spółki. Swoje stanowiska stracili zarówno prezes zarządu Artur Lebiedziński, jak i Paweł Hajduk, który w zarządzie odpowiadał za kwestie finansowo-ekonomiczne" - informuje serwis.
Jak dowiedział się money.pl, pełniącym obowiązki prezesa zarządu Polskiej Grupy Lotniczej został Łukasz Chaberski, urzędnik Ministerstwa Infrastruktury oraz przewodniczący rady nadzorczej PGL.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lebiedziński objął stanowisko prezesa Polskiej Grupy Lotniczej w lipcu tego roku. To wówczas, decyzją Ministerstwa Aktywów Państwowych, zerwano unię personalną prezesów PGL i spółki-córki Polskie Linie Lotnicze LOT. Od czasu jej utworzenia w styczniu 2018 r. prezesi narodowego przewoźnika (Rafał Milczarski, później Michał Fijoł) pełnili jednocześnie obie funkcje.
Polska Grupa Lotnicza zintegrowała LOT oraz wydzielone niegdyś z niego spółki: obsługi naziemnej LS Airport Services, obsługi technicznej LOT AMS i LS Technics. W jej ramach zaczęły działać także PGL Leasing, która miała wynajmować samoloty także innym przewoźnikom, oraz Polska Akademia Lotnicza, zajmująca się m.in. szkoleniem pilotów i załóg.
Nagła dymisja i ostre reakcje
Przypomnijmy: trzęsienie ziemi w PPL LOT zaczęło się we wtorek. Tego dnia Michał Fijoł został odwołany ze stanowiska prezesa przewoźnika. Odwołanie nastąpiło w związku z wynikami postępowań audytowych - przekazała spółka. Fijoł został usunięty ze stanowiska prezesa spółki w dniu, w którym Polska Grupa Lotnicza, do której należy LOT, trafiła pod nadzór Ministerstwa Infrastruktury. Money.pl poinformował o dymisji jako pierwszy.
Następnie stanowiska straciło czterech członków rady nadzorczej Polskiej Grupy Lotniczej. Byli to: Michał Paziewski, Sebastian Mikosz, Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek i Barbara Dąbrowska. Nowym przewodniczącym został Łukasz Chaberski.
Jak wynika z naszych informacji, kwestionowanie legalności decyzji rady nadzorczej LOT-u ma być linią obrony Michała Fijoła.
W środę minister aktywów państwowych Jakub Jaworowski przyznał, że jest "drobny problem formalny" związany z tym, że trzęsienie ziemi w LOT nastąpiło w sytuacji, gdy spółka trafiła pod nadzór Ministerstwa Infrastruktury. Całą sprawę odwołania prezesa PLL LOT określił jako "bulwersującą".
Natomiast szef resortu infrastruktury Dariusz Klimczak, który teraz sprawuje nadzór nad PGL i PLL LOT, zapowiedział zbadanie okoliczności sprawy oraz tego, czy doszło do skutecznego odwołania Fijoła ze stanowiska.
- Wszelkiego rodzaju decyzje zarządcze będą komunikowane we właściwym czasie. Decyzje, które zostały podjęte przez radę nadzorczą miały miejsce kiedy Ministerstwo Infrastruktury nie pełniło nadzoru właścicielskiego ani nad Polską Grupą Lotniczą, ani nad spółką LOT. My koncentrujemy się dzisiaj na zmianach zarządczych dotyczących Polskiej Grupy Lotniczej. Jeżeli zmiany będą dotyczyć LOT-u, będziemy informować - powiedział w czwartek dziennikarzom Dariusz Klimczak, minister infrastruktury.
Na odwołanie prezesa zareagowali też związkowcy. Ich zdaniem ta dymisja jest "nagła, nieuzasadniona i niezrozumiała", "wprowadziła w stan szoku załogę i zaburzyła spokój społeczny, jaki udało się zbudować przez ostatnie półtora roku".
"Dlatego jako związkowi reprezentanci całej załogi (pilotów, stewardes i personelu naziemnego) wyrażamy zdecydowany protest przeciwko niezrozumiałemu odwołaniu prezesa. Wydarzenia z ostatnich dwóch dni oprócz zburzenia spokoju społecznego, mogą całkowicie zmienić kierunek rozwoju firmy, naszą w nim rolę, stosunki społeczne i sposób komunikacji z zarządem. W naszej ocenie LOT nigdy nie miał lepszego prezesa" - czytamy w oświadczeniu podpisanym przez cztery największe związki działające w Locie: OPZZ Konfederacja Pracy - Personel Pokładowy, NSZZ Solidarność KM 205 - Pracownicy naziemni, Związek Zawodowy Pilotów Komunikacyjnych oraz Związek Zawodowy PLL LOT.