Wolne stado miał przygarnąć rolnik z Czarnocina. Zwierzęta na razie jednak do niego nie pojadą.
Do transportu stada wymagany jest numer, pełne oznakowanie i zakolczykowanie zwierząt oraz obowiązkowe badania weterynaryjne.
Stado z gminy Deszczno tych wymogów nie spełnia, bo to krowy dzikie. Grupa zwierząt powstała z 10 krów, które uciekły z gospodarstwa i rozmnożyły się na wolności. Teraz stado liczy ok. 180 sztuk.
Kolczykowaniem zwierząt musi zająć się Biuro Ochrony Zwierząt w Zielonej Górze, które stało się formalnym właścicielem krów. Obecnie zwierzęta przebywają niedaleko Ciecierzyc pod Gorzowem Wielkopolskim.
- Gmina Deszczno powiedziała, że nie będzie już więcej finansować utrzymania krów i ponieważ to my przejęliśmy stado, w oparciu o artykuł 38a pkt. 1 ustawy o ochronie zwierząt - ten obowiązek spoczął na nas. Od pierwszego lipca. Każdy dzień bytu tych krów kosztuje 2160 złotych, czyli około 12 złotych od krowy, licząc, że jest ich 180 - tłumaczy w rozmowie z RMF24 Izabela Kwiatkowska, szefowa Biura Ochrony Zwierząt.
Aby sfinansować utrzymanie stada i jego oznakowanie BOZ założyło zbiórkę publiczną na portalu ratujmyzwierzaki.pl. Koszty trudno oszacować, bo samo kolczykowanie krów może się okazać skomplikowane.
- Mamy tam np. tonowe byki. Te krowy nigdy w życiu nie były dotykane i teraz nagle coś będzie przy nich robione, będą przekłuwane uszy, będzie pobierana krew - mówi Izabela Kwiatkowska.
Badania weterynaryjne, które krowy muszą przejść przed transportem, mogą zająć nawet rok.
- Te zwierzęta muszą najpierw uzyskać status urzędowy stada wolnego od chorób tj. bruceloza, białaczka i gruźlica bydła. Żeby uzyskać pełny i miarodajny wynik, badania trzeba powtórzyć trzykrotnie, w odstępach 3-4 miesięcy - tłumaczy w rozmowie z RMF24 Zdzisław Czerwiński, powiatowy lekarz weterynarii z Goleniowa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.