Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
aktualizacja

Nieruchomości. Prawie 9 lat pracy na własne "M" w Polsce

13
Podziel się:

Prawie 5 lat w Brukseli i bez mała 44 lata w Monako – średnio tyle trzeba pracować i przy tym odkładać wszystkie zarobione pieniądze, aby zarobić w tych krajach na własne 50-metrowe "M" – wynika z szacunków HRE Investments opartych o dane portalu numbeo. Polska z wynikiem niższym niż 9 lat wypada na tle europejskim przyzwoicie. Średnia europejska jest o ponad 5 miesięcy dłuższa.

W Polsce za metr poza centrum stolicy trzeba już płacić prawie 9 tysięcy złotych
W Polsce za metr poza centrum stolicy trzeba już płacić prawie 9 tysięcy złotych (East News, LUKASZ SZCZEPANSKI/REPORTER)

8 lat 10 miesięcy i 6 dni – aż tak długo należałoby w Warszawie odkładać każdą zarobioną złotówkę, aby kupić na własność 50-metrowe mieszkanie poza centrum stolicy – wynika z szacunków HRE Investments. Pod uwagę wzięto przy tym przeciętne wynagrodzenia netto i średnie ceny płacone za metr kwadratowy mieszkania poza centrum miasta, które na bieżąco aktualizuje portal numbeo.

Z jego wyliczeń wynika, że w Polsce za metr poza centrum stolicy trzeba już płacić prawie 9 tysięcy złotych, a przeciętna pensja netto wynosi w Warszawie ponad 4,2 tys. zł miesięcznie.

5 miesięcy krócej

Wynik nie jest mimo wszystko imponujący, choć porównując się do europejskiej średniej, możemy mieć powody do zadowolenia. Statystycznie rzecz ujmując na starym kontynencie wartość 50-metrowego "M" poza centrum stolicy odpowiada bowiem równowartości ponad 9-letniej średniej pensji. Wynik ten jest o 5 miesięcy wyższy niż nadwiślański - wynika z szacunków HRE Investments.

W 15 krajach jest gorzej

Ponadto w zestawieniu znaleźć możemy aż 15 europejskich stolic, gdzie dojście do własności zajmuje dłużej niż w Polsce. I choć jest to nikłe pocieszenie, to spójrzmy na przypadek skrajny. Chcąc kupić na własność 50 metrów mieszkania poza ścisłym centrum Monako, trzeba by pracować za monakijską średnią płacę aż 43 lata i 6 miesięcy.

Zobacz także: Obejrzyj też: Ukraińcy budują Polakom mieszkania. Mogą wyjechać. "Cały rynek drży. Budowy staną, ceny wystrzelą"

Wynik szokujący tak jak i szokująca jest tam cena metra kwadratowego własnego "M". Jak bowiem szacuje portal numbeo za metr kwadratowy w ścisłym centrum trzeba zapłacić równowartość 234 tys. złotych. To tyle, co za kawalerkę w dużych polskich miastach. Poza ścisłym centrum za metr przyjdzie zapłacić co prawda o około 60 tysięcy mniej, ale wciąż mówimy o cenach skromnych nieruchomości idących w miliony złotych.

Są to potężne kwoty nawet dla osób pracujących w Monako i zarabiających tamtejszą średnią (równowartość 16,7 tys. zł netto). Dlaczego więc ceny nieruchomości są tam aż tak wysokie? Monako jest synonimem bogactwa i luksusu, a oliwy do ognia dodają bardzo ograniczona powierzchnia tego państwa oraz fakt, że jest to raj podatkowy przyciągający najbogatszych ludzi świata.

Ze względu na wysokie ceny dłużej niż w Polsce do własności przyjdzie także dochodzić w Wiedniu, Pradze, Londynie czy Paryżu. Sztuka ta zajmie w tych miastach od ponad 9 do nawet bez mała 16 lat.

Tu koszty są ogromne

Z drugiej strony nie brakuje też przykładów, w których dojście do własności powinno być łatwiejsze niż w Polsce. Co więcej, w tym gronie znajdziemy aż 24 stolice europejskie. Są to między innymi Rzym, Amsterdam, Oslo, Berlin, Ryga czy Zurych.
Ciekawym przykładem jest Kijów. Tam 50-metrowe mieszkanie poza centrum odpowiada równowartości 6,5-rocznej średniej kijowskiej pensji.

W tym wypadku dobitnie widać jednak ułomność średniej jako miary statystycznej. O co chodzi? Trzeba pamiętać, że na Ukrainie mamy do czynienia z potężnym rozwarstwieniem społecznym. Chodzi o to że najlepiej zarabiający bardzo wyraźnie zawyżają przeciętną płacę. I tak podczas gdy minimalne wynagrodzenie na Ukrainie wynosi obecnie około 750 złotych brutto, to średnia kijowska netto jest około 3 razy wyższa, bo sięga wg numbeo kwoty 2,2 tys. złotych.

Jak długo trzeba zarabiać na mieszkanie w stolicach europejskich

W Polsce nierówności płacowe są znacznie niższe. Płaca minimalna wynosi u nas 2,6 tys. zł brutto, a średnia warszawska netto nie jest nawet dwa razy wyższa (4,2 tys. zł). W efekcie łatwo można zaryzykować stwierdzenie, że relatywnie niewielki odsetek mieszkańców Ukrainy inkasuje co miesiąc równowartość tamtejszej średniej płacy, a przeważająca większość dysponuje niższym dochodem.

Bruksela odstrasza kosztami

Skrajnymi przykładami są ponadto Bruksela i Reykjavik. W miastach tych wynagrodzenia są znacznie wyższe niż w Warszawie, a ceny nieruchomości niekoniecznie. W efekcie cena 50-metrowego lokum poza centrum odpowiada sumie mniej niż 5-letnich zarobków.

Dlaczego jednak w Brukseli ceny mieszkań są relatywnie atrakcyjne? Możliwym wytłumaczeniem mogą być koszty transakcyjne. W Belgii, kupując mieszkanie na własność, trzeba się przygotować na wydatek rzędu od kilkunastu do ponad 20% wyższy niż sama cena mieszkania.

Dodatkowe koszty transakcyjne są więc kilka razy wyższe niż w Polsce. To właśnie wysokie belgijskie podatki związane z nabyciem mogą zniechęcać do zakupu czy wręcz utrudniać zakup nieruchomości, co przekłada się wprost na ceny mieszkań.

Islandia zniechęca trudami życia

Na Islandii sytuacja wygląda inaczej. Nie tylko nie mamy do czynienia z nienaturalnie wysokimi kosztami przeprowadzenia transakcji, ale są one jednymi z najniższych w Europie. Do tego zarobki ludności są dość wysokie - przekraczają równowartość 12 tys. złotych miesięcznie. Mimo tego metr poza centrum Reykjaviku kosztuje równowartość 14 tys. zł.

Jeśli do tego dodamy potężny napływ turystów, którzy w ostatnich latach odkryli uroki tej wulkanicznej wyspy, to fakt, że ceny nieruchomości położone na niej wciąż pozostają relatywnie niskie (w odniesieniu do zarobków), może być zaskakujący.

Tu wytłumaczenia możemy jednak szukać we wspomnianych urokach wyspy. Te co prawda bardzo przyjemnie się ogląda, zwiedzając podczas krótkich wyjazdów, ale już dla lokalnych stałych mieszkańców codzienne życie może być mniej urokliwe za sprawą pogody, nierzadko nieprzejezdnych dróg, erupcji wulkanów, aktywności sejsmicznej czy zjawiska nocy i dnia polarnego. To bez wątpienia skutecznie ogranicza popyt na zakup nieruchomości na własność.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(13)
WYRÓŻNIONE
Ekonomia nic
5 lata temu
Gucio prawda w Polsce dobra pensją to 4000 zł na rękę. Metr mieszkania w stolicy to 10.000 zł. Więcej Polak statystyczny musi pracować na nie 17 lat. Nic nie jedząc...
Kinia
5 lata temu
Dziwne .. Pracowałam w Polsce prawie 10 lat ale nawet ułamka na wkład własny nie miałam.
Kowalski
5 lata temu
Ilu Polaków zarabia ponad 4 tys.a ilu Polaków zarabia około 2 tys. odkładać na mieszkanie a z czego żyć
NAJNOWSZE KOMENTARZE (13)
Nnnnnnnnn
5 lata temu
Najważniejsze że polityków stać na kilka to potem ciemnemuludowi wynajmują czyż nie tak???a może się mylę
yankees
5 lata temu
za granicą sa drogie mieszkania ale koszty kredytu o połowe niższe
krakus1891
5 lata temu
Bańka jest i każdy kto teraz kupi jest głupi. Z moich informacji wywiadowczych wynika, że trzeba czekać do 2 lat - wtedy mieszkania będą po 3000 zł za metr.
Pawel1978
5 lata temu
Ja tyle nigdy nie dam za mieszkanie, zarabiam 2 tyś i tyle powinien kosztować metr, inaczej się nie opłaca!!!
Polisz Ekonom...
5 lata temu
Dlaczego w Warszawie mieszkaniu 50 m2 mieszka zgodnie 12 imigrantow a Polacy mysla , ze nalezy im sie zycie w luksusie ?