We wtorek Główny Urząd Statystyczny podał, że ceny w Polsce były w maju średnio o 4,7 proc. w wyższe niż w maju ubiegłego roku.
W środę poznaliśmy kolejne dane. Narodowy Bank Polski wyliczył, że inflacja bazowa (po wyłączeniu cen żywności i energii) wzrosła w maju do 4 proc. z 3,9 proc. w kwietniu.
Dlaczego NBP podaje takie dane? Inflacja po wyłączeniu cen żywności i energii pokazuje o ile wzrosły ceny, na które relatywnie duży wpływ ma polityka pieniężna prowadzona przez bank centralny. Ceny energii, w tym paliw, są natomiast ustalane nie na rynku krajowym, lecz na rynkach światowych. Z kolei ceny żywności w dużej mierze zależą m.in. od pogody i bieżącej sytuacji na krajowym i światowym rynku rolnym.
NBP prowadząc politykę pieniężną dba m. in. o poziom cen w Polsce. Cel inflacyjny NBP to 2,5 proc. (z możliwością odchylenia o 1 pkt. proc. w górę lub w dół). Jak pokazują najnowsze dane za maj, jesteśmy znacznie powyżej tego celu.
Co w tej sytuacji mógłby zrobić bank centralny? Obniżyć stopy procentowe, które sprzyjają wzrostowi cen. Na razie nic nie wskazuje jednak, że mogłoby dojść do tego w najbliższym miesiącach. Być może podwyżka nastąpi w listopadzie.
Tymczasem nie tylko inflacja konsumencka wyliczana przez GUS, ale także opublikowany dziś wspomniany wskaźnik inflacji bazowej wzrósł i pozostaje relatywnie wysoki. NBP publikuje też inne wskaźniki inflacji bazowej. Żaden z nich nie spadł w maju, podkreślają ekonomiści mBanku. Ich zdaniem nie widać hamowania inflacji.
Zobaczymy 5 z przodu?
Czy inflacja w Polsce wzrośnie do 5 proc.? Opinie na ten temat są podzielone. Ekonomiści mBanku oceniają, że tak się stanie. "Uważamy, że inflacja ma niewielkie szanse na istotne spadki do końca roku, a w kolejnych miesiącach - choć raczej jeszcze nie w wakacje - zobaczymy piątkę z przodu" - napisali.
Z kolei prezes NBP i przewodniczący Rady Polityki Pieniężnej Adam Glapiński, podczas konferencji w piątek powiedział, że szczyt tegorocznej inflacji najprawdopodobniej wystąpił w maju.
Natomiast członek RPP Eugeniusz Gatnar ocenił, że w czerwcu inflacja może przekroczyć 5 proc. Przyznał też, że nieco inaczej spogląda na przyczyny wzrostu cen niż większość jego kolegów w RPP, którzy powtarzają ciągle, że wysoka inflacja ma charakter podażowy i jest tylko przejściowa.
- To nie do końca jest prawdą, bo te wzrosty cen czy surowców wynikają z ogromnego popytu, a więc mamy tutaj jednak inflację popytową. No i drugi argument jest taki, że ona jest przejściowa, ale na to nie ma żadnych dowodów - powiedział w Telewizji Biznes24.