Otwarcia kasyn nie spodziewali się nawet ich właściciele. Na konferencji prasowej, na której premier Mateusz Morawiecki zapowiadał poluzowanie obostrzeń, nie było o nich mowy.
W czwartek, gdy pojawił się projekt rozporządzenia, okazało się, że od piątku będzie można legalnie zagrać w ruletkę.
- Liczyliśmy, że znajdziemy się w gronie podmiotów, które będą mogły działać - powiedział money.pl Krzysztof Barszcz, rzecznik prasowy Casinos Poland. Dodaje jednak, że otwarcie lokali z dnia na dzień będzie logistycznym wyzwaniem.
W momencie publikacji projektu rozporządzenia pojawiła się też pogłoska, że skoro kasyna będą otwarte, to będzie też można skorzystać z ich oferty gastronomicznej i np. zamówić piwo w barze.
Wzbudziło to wyraźny sprzeciw przedsiębiorców z branży gastronomicznej, którzy wciąż są objęci lockdownem.
Nic z tego.
- Nic nie wiemy na temat otwierania barów w kasynach - są one zamknięte podobnie jak wszystkie obiekty gastronomiczne w kraju. I z projektu rozporządzenia wynika, że dalej będą zamknięte - mówi Krzysztof Barszcz.
I dodaje, że jak najszybsze otwarcie jest branży potrzebne, bo kasyna, podobnie jak wszystkie inne zamknięte branże, bardzo ucierpiały z powodu lockdownu.
- Polski rynek kasyn jest mały, zlokalizowany w dużych miastach i skierowany głównie do odwiedzających nas turystów i przedstawicieli biznesu z całego świata. Zanik turystyki międzynarodowej i zmiana w sposobie działania biznesu spowodowała w ubiegłym roku w niektórych naszych ośrodkach 50 proc. odpływ gości - mówi rzecznik Casinos Poland.
- Rozumiemy rozgoryczenie branży gastronomicznej, jednak nasze spółki zatrudniają blisko 1000 osób i ich los (i ich rodzin) jest naszym priorytetem. Nie mamy możliwości świadczenia usług na wynos, nie zostaliśmy uwzględnieni w żadnej tarczy i w obecnej sytuacji walczymy o byt naszych pracowników - dodaje.
Zwraca też uwagę na fakt, że kasyna odprowadzają do budżetu państwa prawie 3/4 swoich przychodów, w formie różnego rodzaju podatków.
Jako że bary w kasynach pozostaną zamknięte, legalnych możliwości na wyjście na piwo nie ma. Albo prawie nie ma.
Jest jedno miejsce, które nie musi się obawiać policyjnych nalotów i kontroli z sanepidu. Nie musi też stosować różnego rodzaju sztuczek, jak "piwne szkolenia", czy "zamknięte degustacje".
Mowa o wagonach restauracyjnych państwowego przedsiębiorstwa Wars.
Był okres, gdy podróżni nie mogli się udać do wagonu restauracyjnego. Wówczas pracownicy sami przynosili jedzenie na miejsca biletowe klientów. W rozporządzeniu opublikowanym w listopadzie ub. r. znalazły się jednak zapisy, które umożliwiają wizytę w wagonie.