Rząd ogłosił nowe obostrzenia. Zamyka m.in. sklepy w galeriach handlowych, a także instytucje kultury, takie jak kina czy teatry. Konferencji premiera i ministra zdrowia uważnie przysłuchiwali się ekonomiści, którzy wskazują, że to kolejne uderzenie w gospodarkę.
Komentując na gorąco wydarzenia podkreślają, że trudno wskazać dokładne liczby opisujące wpływ nowych obostrzeń na PKB czy bezrobocie, ale na pewno będzie widoczne pogorszenie tych wskaźników.
Tym bardziej, że jest jeszcze wiele niewiadomych. W niedługim czasie mogą być wprowadzone kolejne restrykcje i nie jest znana dokładna wielkość wsparcia przedsiębiorców przez rząd.
- Faktyczne konsekwencje gospodarcze będą zależały od dalszych kroków rządu i wielkości pomocy. Myślę, że reakcja będzie szybka, tym bardziej, że spora część środków nie została wykorzystana z pierwszej tarczy antykryzysowej - komentuje sytuację Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Pekao.
Uważa, że skutek obecnego lockdownu będzie mimo wszystko mniejszy niż tego z marca. Zwraca uwagę m.in. na drożny handel zagraniczny.
Nowe obostrzenia. Co z PKB?
Ostatnie prognozy Pekao zakładają spadek PKB Polski w czwartym kwartale o 4 proc. w skali roku. W efekcie w całym roku gospodarka skurczy się w sumie o 3 proc., wobec wcześniej szacowanych 2,4 proc.
Bardziej pesymistyczne są prognozy ekonomistów Credit Agricole. Jakub Borowski podtrzymuje wcześniejsze szacunki mówiące o spadku PKB w czwartym kwartale o 4,5 proc., co przełoży się na około minus 3,1 proc. w całym roku.
- Spodziewaliśmy się takiego scenariusza. Spadkowi PKB będzie towarzyszyć silne zmniejszenie konsumpcji w porównaniu z ubiegłym rokiem - wskazuje.
Nie wyklucza, że obostrzenia jeszcze się zwiększą, ale to będzie miało już wpływ głównie na wskaźniki gospodarcze przyszłego roku. I tu widzi właśnie duży znak zapytania. Nawet głębsze zmniejszenie aktywności w listopadzie lub grudniu nie wywróci statystyk za ten rok.
Jednak ostrzega, że gdyby pojawiła się narodowa kwarantanna, może dojść do powtórki z tego, co mieliśmy w drugim kwartale tego roku. A wtedy PKB spadł o około 8 proc.
Szacunki ekonomistów bankowych wydają się być zachowawcze przy tym, co mówią eksperci organizacji zrzeszających przedsiębiorców. Pracodawcy RP alarmują, że druga fala może nas kosztować nawet 2 proc. PKB.
- OECD w swoich symulacjach już w czerwcu zakładała w jednym ze scenariuszy drugie uderzenie pandemii. Według tych prognoz koszt ponownego zamknięcia gospodarki oraz generalnie skutek drugiej fali pandemii w Polsce to około 2 pkt. proc. PKB w 2020 roku, czyli około 50 mld zł w ujęciu rocznym - przypomina Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
- Niepewność wydaje się być poza kontrolą. Dlatego należy apelować do rządu o większą przewidywalność i przejrzystość strategii walki z pandemią. Ostatnie zaskakujące decyzje potęgują niepewność i zwiększają niepotrzebnie straty polskiej gospodarki - podkreśla.
Nowe obostrzenia. Co z bezrobociem?
Ekonomiści nie mają wątpliwości, że końcówka roku na rynku pracy może być najtrudniejszym okresem, a bezrobocie sięgnie najwyższych poziomów w tym roku.
- Część sektorów będzie musiała się restrukturyzować. Dla niektórych przedsiębiorców kolejny lockdown to może być już za dużo - przyznaje Ernest Pytlarczyk. Nie spodziewa się jednak drastycznego załamania.
Ostatnie prognozy Pekao mówią o bezrobociu w grudniu na poziomie 6,5 proc. wobec 6,1 proc. obecnie. To jednak może być optymistyczny scenariusz, bo Credit Agricole spodziewa się przebicia 7 proc. (dokładnie 7,1 proc. na koniec grudnia).
Ostatni raz powyżej 7 proc. bezrobocie było w maju 2017 roku. Wtedy w urzędach pracy zarejestrowanych było 1 mln 202 tys. ludzi. We wrześniu tego roku w statystykach widniało o 180 tys. bezrobotnych mniej.
- Skok z 6,1 do 7,1 proc. jest wyraźny, ale też nie mówimy o armageddonie. Wynika to ze spodziewanych zwolnień w części firm. Tym bardziej, że już wcześniej rząd sygnalizował możliwość złagodzenia zasad pomocy finansowej z tarczy, która dopuszcza możliwość redukcji zatrudnienia - komentuje Jakub Borowski.
Ekonomista Credit Agricole dodaje, że ten scenariusz pokazuje nawet siłę rynku pracy, który jak na skalę szoku pandemicznego radzi sobie dobrze.
- Wchodzimy w drugą falę obostrzeń z bardzo dobrą sytuacją na rynku pracy. Znacznie lepszą niż oczekiwaliśmy dwa czy trzy kwartały temu. Bezrobocie rośnie stosunkowo wolno, a płace rosną w tempie 3-4 proc. rocznie. To nie świadczy o głębokim załamaniu - podkreśla.