40 zł co miesiąc więcej dla osoby zarabiającej pensję minimalną na etacie. 50 zł więcej dla osoby, która co miesiąc ma pracę za 3,5 tys. zł brutto. Idzie prawdziwa rewolucja podatkowa, która podniesie pensje Polaków. W ciągu roku można zyskać od 500 do 1000 zł w zależności od zarobków.
Wszystko ze względu na obiecaną w ramach "piątki Kaczyńskiego" obniżkę podatku dochodowego PIT z 18 do 17 proc. Do tego dochodzi również dwukrotna podwyżka kosztu uzyskania przychodu. Efekt - przy niezmienionej pensji brutto Polacy co miesiąc dostaną więcej w comiesięcznej wypłacie.
Więcej w portfelu to dla większości Polaków bardzo dobra informacja. Dla większości. Bowiem ci, którzy korzystają ze świadczeń rodzicielskich, socjalnych i funduszu alimentacyjnego powinni jednak dokładnie oszacować, czy przypadkiem na obniżce PIT nie stracą. Wyższe dochody nieraz mogą być po prostu problemem.
Jak to możliwe? Wystarczy, że comiesięczne dochody netto przekroczą sztywno ustalone progi dochodowe. I choć nie sposób tego uniknąć w ustawie, to obniżka podatku PIT jest dla osób korzystających ze świadczeń pułapką.
Czy to oznacza, że obniżka jest złą decyzją? Wręcz przeciwnie, to zawsze dobra informacja dla Polaków. Jednak za masowym podnoszeniem wypłat Polaków, mogłyby pójść również zmiany progów dochodowych. Wtedy najbiedniejsi skorzystaliby podwójnie - nie stracili żadnych świadczeń, nie zbliżyli się nawet do ich utraty, a jednocześnie skorzystaliby na niższych podatkach. Jak pierwszy informację o możliwych problemach podał dziennik "Fakt".
Za dużo w portfelu
Dla kogo zmiana kryterium będzie problemem? Dla osób zarabiających w okolicach 1850 zł brutto (w przypadku np. rodzica z jednym dzieckiem i niepełnym etatem). Z kolei w rodzinie dwóch dorosłych i jednego dziecka z niepełnosprawnością próg oscyluje w tej chwili w okolicach 3195 zł brutto na jednej umowie o pracę. Takie osoby po obniżce podatku PIT dostaną już za dużo na rękę i będą miały mniejsze zasiłki rodzinne. Będą one pomniejszone o tyle, o ile przekroczony zostanie próg dochodowy, więc de facto wyjdą na zero - ani nie zyskają, ani nie stracą.
Ale są jeszcze gorsze przypadki, bo zupełnie inaczej sprawa ma się w przypadku innych świadczeń ze sztywnym progiem dochodowym - tam, gdzie zasada złotówka za złotówkę nie funkcjonuje. Do takich należy na przykład świadczenie z funduszu alimentacyjnego. Pieniądze te przysługują, jeżeli dochód rodziny w przeliczeniu na osobę nie przekracza kwoty 725 zł. Rodzic może liczyć maksymalnie na 500 zł miesięcznie.
W przypadku pieniędzy z funduszu alimentacyjnego przekroczenie progu dochodowego o 1 zł oznacza pożegnanie się z całą kwotą. W tym wypadku problemy będą miały rodziny (1 rodzic + 1 dziecko), które pracują za około 1985 zł brutto. Jeden rodzic z dwójką dzieci powinien się pilnować w przypadku pracy za około 3 tys. zł brutto. Przy takich umowach o pracę dochód na głowę jest na poziomie właśnie wspomnianych 725 zł. Obniżka PIT to już niemal gwarancja wypadnięcia z systemu.
Podobnie sytuacja wygląda w przypadku świadczeń z pomocy społecznej - choć tutaj progi są jeszcze niższe. I tak przysługują osobie samotnej, której dochód nie przekracza kwoty 701 zł. Z kolei osobie żyjącej z rodziną przysługują, gdy dochód na osobę w gospodarstwie domowym nie przekracza kwoty 528 zł na rękę.
W przypadku zasiłku rodzinnego przekroczenie progu dochodowego nie jest najbardziej bolesne - od blisko trzech lat funkcjonuje w tym wypadku zasada "złotówka za złotówkę". Przekroczenie progu dochodowego o 1 zł oznacza, że świadczenie będzie uszczuplone o dokładnie taką samą kwotę. Przekroczenie progu o 50 zł oznaczać będzie zatem obniżenie wypłacanego zasiłku o dokładnie taką samą kwotę.
W tej chwili kryterium uprawniającym do otrzymania pieniędzy jest poziom 674 zł netto na głowę w rodzinie. W przypadku rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi jest to 764 zł na głowę.
W wielu wypadkach obcięcie świadczenia o kilka-kilkadziesiąt złotych oznacza w zasadzie wypłacanie groszy. Wysokość przelewu jest uzależniona od wieku dziecka. Do ukończenia 5. roku życia przysługuje zaledwie 95 zł zasiłku. Z kolei na dziecko powyżej 5. roku życia (i do ukończenia 18. roku życia) można otrzymać 124 zł. Na dziecko pełnoletnie do ukończenia 24. roku życia przysługuje już kwota 135 zł.
Straty po zastosowaniu zasady "złotówka za złotówkę" oczywiście nie ma, jednak dla takich osób obniżka PIT będzie niezauważalna - w miesięcznym budżecie będzie tyle samo. Niby obniżka, a zysk jednak żaden.
Konieczna waloryzacja świadczeń i progów
Rozwiązanie problemu? Waloryzacja progów dochodowych. Wystarczy 2,5 proc. podwyżki, by zachować dotychczasowy stan rzeczy. Dlaczego właśnie 2,5 proc.? Bo o tyle mniej więcej podniesie się pensja minimalna (2250 zł brutto) na rękę. Nie jest przecież najmniejszą tajemnicą, że z pomocy państwa korzystają zwykle osoby z najmniejszymi zarobkami.
Zapytaliśmy Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, czy analizuje konieczność waloryzacji progów dochodowych. Dodatkowo prosiliśmy o informację, czy resort sprawdzał możliwość wprowadzenia zasady "złotówka za złotówkę" również w przypadku takich świadczeń, jak np. z funduszu alimentacyjnego. Na odpowiedź wciąż czekamy.
Resort powinien się nad tym poważnie zastanowić, gdyż nieruszane od dłuższego czasu kwoty większości świadczeń i progi dochodowe uprawniające do pomocy spowodowały statystyczny wzrost ubóstwa w Polsce. Według Głównego Urzędu Statystycznego wzrósł on nieznacznie w ostatnim czasie - i to pomimo dużych programów takich jak "Rodzina 500+" i "Dobry start", który gwarantuje 300 zł na wyprawkę szkolną.
Największy wzrost ubóstwa nastąpił wśród rodzin utrzymujących się ze świadczeń innych niż renty i emerytury, a więc z zasiłków z pomocy społecznej lub dla bezrobotnych - tłumaczył w programie "Money. To się liczy" Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych. Jako jedną z przyczyn wskazał właśnie brak waloryzacji zasiłków przy równocześnie rosnących cenach.