Gdy dwa lata temu rozpoczynała się cyfrowa rewolucja w ochronie zdrowia, medycy spodziewali się sporego chaosu. Na pierwszy ogień poszły e-zwolnienia lekarskie. Zamiast wypisywania druczków był więc system komputerowy i zero papierologii.
Początki były trudne, system się zawieszał a pacjenci byli zdezorientowani. Z czasem jednak chaos udało się opanować, a rok później do e-zwolnień dołączyły również e-recepty.
Może obejść się bez katastrofy
W piątek, a więc dokładnie w pierwszą rocznicę obowiązywania elektronicznych recept, w życie wchodzi kolejne usprawnienie w przychodniach. Chodzi o obowiązkowe e-skierowania. Tu - o dziwo - lekarze prezentują umiarkowany optymizm i zapewniają, że są nieźle przygotowani.
- Jest duża szansa, że będzie w porządku - mówi money.pl Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego i lekarz rodzinny.
Z czego wynika jego dobre nastawienie? - E-skierowania będą wystawiane w takim samym mechanizmie jak e-recepty. Podpisy i certyfikaty są te same, podłączenie do platformy P1 również. Zmieniają się tylko niektóre kody - mówi Zieliński.
To oznacza, że w większości gabinetów nie ma już technicznych przeszkód, by wystawiać e-skierowania. Jest jednak jedno "ale".
- To, co mnie zastanawia, to brak wiedzy o stanie przygotowania realizatorów e-skierowań, czyli poradni specjalistycznych czy szpitali - przyznaje nasz rozmówca.
Choć sam system funkcjonuje od października 2018 roku, to przez ostatnie 2 lata lekarze niespecjalnie garnęli się do jego testowania. Coś ruszyło się dopiero w ostatnich miesiącach.
- Dziś wypisałem pacjentce skierowanie do szpitala. Zapytała się, czy nie będzie problemu z przyjęciem na oddział. Odpowiedziałem jej, że mam nadzieję, że nie. Bo wypisując skierowanie nie mam takiej pewności - przyznaje lekarz.
Jednocześnie jednak podkreśla, że wśród jego kolegów po fachu e-skierowania są dość popularne. - Jeszcze przed świętami orientowałem się, że w moim regionie aż 70 procent skierowań wystawianych jest właśnie już w formie elektronicznej. I problemów nikt nie zgłaszał - przyznaje.
Jak to będzie działać?
Nowy system ma funkcjonować bardzo podobnie do tego, który dziś znamy z wypisywania recept. Pacjent, zamiast papierowego druku, dostanie SMS-em lub e-mailem czterocyfrowy kod, który będzie musiał podać w szpitalu lub specjalistycznej poradni.
W formie elektronicznej lekarz będzie kierował również na popularne badania, takie jak rezonans magnetyczny, badania endoskopowe przewodu pokarmowego czy tomograf komputerowy.
E-skierowanie będzie automatycznie przypisywane do wybranej przez pacjenta placówki. Nie można go więc zarejestrować np. w dwóch czy trzech. Jeśli ktoś nie posługuje się telefonem lub nie korzysta z internetu, będzie musiał korzystać z pomocy bliskich i np. podać ich numer telefonu.
- Dyskomfort mogą czuć pacjenci, którzy idą do szpitala i nie wiedzą, czy zostaną przyjęci. Żyjemy w kraju, w którym papier i pieczątka są najważniejsze. Wtedy czujemy się pewniej - przyznaje Tomasz Zieliński.
W wyjątkowych sytuacjach lekarze wciąż będą mogli wystawiać papierowe skierowania. Chodzi o przypadki awarii i braku dostępu do internetu, systemu gabinetowego albo systemu e-zdrowie.
Będą to jednak wyjątkowe przypadki. - Pamiętajmy, że liczba lekarzy wystawiających skierowania jest znacznie mniejsza niż tych, którzy wystawiają recepty - zwraca uwagę wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Warto jednak podkreślić, że w niektórych sytuacjach wszystko zostanie po staremu. Jak informuje resort zdrowia, "papier" wciąż dostaną pacjenci kierowani do sanatoriów, na rehabilitację czy do szpitala psychiatrycznego.