W materiale "Interwencji" dziennikarze przestawili historię rodziny z Warszawy, która zdecydowała się wynająć swoje mieszkanie. Najpierw wynajęła je firma windykacyjna, która szukała mieszkań zastępczych dla osób eksmitowanych z kamienicy.
Tak pojawił się pierwszy lokator. Podpisał umowę wynajmu, a na niej zaznaczył, że w razie czego ma się gdzie wyprowadzić.
Do mieszkania wprowadził się wraz z konkubiną. Po roku zrezygnował z wynajmu i się wyprowadził. Konkubina jednak została w domu.
- Ona była w tym czasie w ciąży - opowiadał pan Adam przed kamerą Polsatu. - o były te czasy najgorsze, pandemii, kwiecień ubiegłego roku. Pan wyprowadził się, ale pozostała ta pani, wtedy już chyba z małym dzieckiem - tłumaczył.
Rodzina ostatecznie podpisała z nią umowę wynajmu na rok, gdyż - jak ocenili - i tak nie mieli możliwości eksmisji matki z dzieckiem. Nie zabezpieczyli się jednak przepisem z Kodeksu postępowania cywilnego, który pozwala pozbyć się nieuczciwego najemcy bez nakazu eksmisji sądu.
Do kobiety wprowadziła się matka, a obie panie przestały płacić rachunki po pół roku. Chociaż umowa skończyła się trzy miesiące temu, wcale nie zamierzają się wyprowadzić.
- Mam w domu dzikich lokatorów, którzy mnie każdego dnia okradają. Czyli jestem ofiarą napaści w każdej sekundzie mojego życia - podsumował pan Adam, cytowany przez PolsatNews.pl.
W money.pl wielokrotnie informowaliśmy o podobnych przypadkach. Osoby, które po miesiącach koszmaru, ze stratą kilku tysięcy złotych na czynszu, w końcu pozbywają się uciążliwych lokatorów, mówią o sobie, że mieli szczęście. Walka może trwać nieraz i latami, koszty z każdym miesiącem rosną, a bywa, że odzyskane mieszkania nadają się tylko do kapitalnego remontu.
Dzicy lokatorzy mogą stać się zmorą osób wynajmujących mieszkania. Żerują na prawach lokatorskich i mogą przez wiele lat okupywać w ten sposób nieswoją nieruchomość.