Rada Polityki Pieniężnej pozostawiła stopy procentowe bez zmian na poziomie 6,75 proc. W komunikacie RPP poznaliśmy także główne założenia najnowszej projekcji inflacyjnej Narodowego Banku Polskiego. Przejrzymy pokrótce najważniejsze założenia.
Projekcja inflacji NBP z marca 2023 r.
Jak zapewnia NBP, marcowa projekcja uwzględnia dane i informacje opublikowane do dnia 28 lutego i zgodnie z nią roczna dynamika cen znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale:
- 10,2–13,5 proc. w 2023 r. (wobec 11,1–15,3 proc. w projekcji z listopada 2022 r.),
- 3,9–7,5 proc. w 2024 r. (wobec 4,1–7,6 proc.),
- 2,0–5,0 proc. w 2025 r. (wobec 2,1–4,9 proc.).
Z kolei roczne tempo wzrostu PKB według projekcji znajdzie się z 50-procentowym prawdopodobieństwem w przedziale:
- -0,1–1,8 proc. w 2023 r. (wobec -0,3–1,6 proc. w projekcji z listopada 2022 r.),
- 1,1–3,1 proc. w 2024 r. (wobec 1,0–3,1 proc.),
- 2,0–4,3 proc. w 2025 r. (wobec 1,8–4,4 proc.).
"Nie ma miejsce na zadowolenie"
Ekonomiści po zapoznaniu się z najnowszą projekcją nie mają wątpliwości, że nie należy spodziewać się w tym roku podwyżek stóp i RPP, choć wprost tego nie przyznaje, zapewne zakończyła cykl. Pierwszych obniżek możemy z kolei spodziewać się na początku 2024 r.
Jeśli jednak spojrzymy w szczegóły, to zauważymy, że inflacja do celu ma zbliżyć się dopiero za 2,5 roku. To oznacza, że władze monetarne akceptują wyższy poziom cen przez dłuższy czas. To zupełnie inne podejście niż prezentują największe banki centralnego świata, jak Fed czy EBC. Choć one zaczęły podwyższać stopy później niż NBP, to bankierzy centralni podkreślają, że inflacja jest wciąż uporczywa i nie tak łatwo będzie ją wyplenić.
Na ten sam wątek wskazuje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego. Według niego powodów do zadowolenia jest jak na lekarstwo.
Nie widzimy przełomu w projekcjach inflacji. Są niższe, ale to wygasanie zewnętrznych szoków podażowych. RPP dużo mówi o krajowych czynnikach dezinflacyjnych, ale wnioski z danych są inne. Inflacja bazowa, w odróżnieniu od CPI (ogólnej), nie spowolniła między IV kw. 2022 r. a I kw. 2023 r., w Polsce i za granicą. Nie ma więc miejsca na zadowolenie - wskazuje.
Jego zdaniem, powrót inflacji do celu (2,5 proc.) nie przybliżył się. Specjalista podkreśla, że obniżenie inflacji z 10 do 2,5 proc. jest o wiele trudniejsze niż z 20 proc. do 10 proc. - Zakładamy, że prezes będzie jutro optymistyczny, ale ostrożny z deklarowaniem końca cyklu podwyżek albo obniżek - prognozuje, mówiąc o czwartkowej konferencji szefa NBP, prof. Adama Glapińskiego.
Jak głęboko wsiąkła inflacja w polską ziemię?
Pytanie o inflację bazową, o której wspomniał Benecki, jest obecnie dla nas kluczowe. Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu w programie Money.pl kilka tygodni temu mówił, że nie powinniśmy jako społeczeństwo skupiać się już na wskaźniku inflacji ogólnej (CPI), którą podaje co miesiąc GUS, ale przede wszystkim bazowej, wyłączającej ceny żywności i energii podawanej przez Narodowy Bank Polski. Dlaczego?
Ponieważ inflacja CPI będzie pod wpływem bazy z 2022 r., kiedy to ceny surowców (ropy naftowej czy gazu) były bardzo wysokie. Choć jej wartości powinny być z miesiąca na miesiąc coraz niższe, nie powiedzą nam one pełnej prawdy o tym, co dzieje się w nadwiślańskiej gospodarce. Znacznie lepiej będzie odzwierciedlać to właśnie inflacja bazowa.
Kluczowym pytaniem pozostaje, jak w mieszance niższej inflacji headline (CPI - przyp.red.) i lepszej koniunktury według NBP zachowa się inflacja bazowa. Tego dowiemy się niestety dopiero w przyszłym tygodniu - uważają z kolei eksperci PKO BP, wyjaśniając, że dopiero w poniedziałek poznamy pełny raport o inflacji.
Inflacja bazowa będzie wciąż straszyć
Według naszego informatora z okolic rządowych inflacja będzie wciąż trzymać się mocno. - Inflacja bazowa zawiera efekty drugiej rundy (przerzucania kosztów na klientów - przyp.red.) wywołane szokiem podażowym i wzmacniania jest głównie wysoką dynamiką płac. Główny powód inflacji w Polsce i UE to celowa destabilizacja cen energii i żywności przez Rosję, która chce poprzez destabilizację ekonomiczną doprowadzić do destabilizacji społecznej i odwrócenia się od Ukrainy - tłumaczy nam współpracownik szefa rządu.
Silny rynek pracy (niskie bezrobocie, wzrost płac) oraz 4,9 proc. wzrostu gospodarczego w 2022 r. oznacza, że polska gospodarka pozostaje mocna, a przy takich wiatrach nie ma co liczyć na szybkie ustabilizowanie się cen w kraju, szczególnie tych bazowych, na które wpływ ma polityka monetarna NBP.
Dlatego też specjaliści BOŚ przewidują pod koniec roku w Polsce dość niecodzienną sytuację. Inflacja ogółem (CPI), w której są wliczane ceny surowców, paliw, energii czy żywności, będzie niższa niż inflacja bazowa z wyłączeniem tych czynników. Co to oznacza? Tyle że usługi w kraju, np. medyczne czy inne produkty prócz żywności, wciąż będą bardzo drożeć.
"Po lutowym szczycie inflacji od marca nastąpi dość szybki spadek inflacji CPI do poziomów jednocyfrowych w II połowie roku i około 8 proc. na koniec roku. Jednocześnie istotnie wolniej obniżać się będzie wskaźnik inflacji bazowej i pod koniec roku (około poziomu 9 proc. rdr) ukształtuje się on powyżej wskaźnika CPI" - przewidują eksperci BOŚ.
Damian Szymański, zastępca szefa redakcji i dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.