Ks. prof. Andrzej Kobyliński krytycznie ocenia system karania księży za ukrywanie pedofilii. Z "Gazetą Wyborczą" rozmawiał o abp. Marianie Gołębiewskim, który niedawno usłyszał "wyrok" od Stolicy Apostolskiej.
- Na tyle już się oswoiłem z karami dla naszych biskupów, że przyjmuję te informacje jako coś oczywistego. Natomiast moje dobre myśli i uczucia kieruję w stronę ofiar - mówił ks. prof. Kobyliński.
Abp. Marian Gołębiewski, za ukrywanie przestępstw związanych z pedofilią, został ukarany zakazem uczestniczenia w kościelnych i świeckich uroczystościach oraz ma nakazane prowadzić życie w duchu modlitwy i pokuty.
Dodatkowo, duchowny musi wpłacić wybraną według uznania kwotę ze swoich środków rzecz fundacji św. Józefa z przeznaczeniem na prewencję i towarzyszenie ofiarom wykorzystania seksualnego.
- Kara finansowa powinna być dotkliwa i dopasowana do możliwości konkretnej osoby. A biskupi w Polsce pod względem finansowym mają się bardzo dobrze, nigdzie indziej na świecie ich dochody nie są tak wysokie w porównaniu z innymi grupami zawodowymi - ocenia ks. prof. Kobyliński.
Dodał, że jego zdaniem w niektórych przypadkach cały biskupi majątek powinien zostać przekazany ofiarom.
Jakie zarobki otrzymują duchowni? Z samego budżetu państwa, według szacunków stowarzyszenia Neutrum, Kościół otrzymuje co roku 3 miliardy złotych, przy czym te pieniądze przeznaczone są również na remonty budynków.
Podstawę wynagrodzenia księży stanowią datki wpłacane "na tacę". Drugim źródłem przychodów są dobrowolne datki, które według danych serwisu colaska.pl, są największe w przypadku pogrzebów. Stawki wynoszą od 50 zł w Brodnicy do 6000 zł u św. Jana Bosko w Lubinie.
Kolejnym źródłem są tzw. msze stypendialne. Według prawa kanonicznego ksiądz może odprawić jedną taką mszę dziennie (w Boże Narodzenie - trzy), zatem z tej funkcji zarobki rzadko przekraczają 1000-1200 zł miesięcznie.
Dodatkowo, duchowni mogą zatrzymać od 25 do 30 proc. datków z kolęd, a w ramach wynagrodzenia z lekcji w szkołach mogą otrzymać od 700 do 2700 zł.