Obecny prezes Orlenu Ireneusz Fąfara poinformował zgromadzenie akcjonariuszy tej spółki, że sporządzono ponad 50 audytów i kontroli, drugie tyle jest w toku, które wykazały liczne nieprawidłowości w działaniach członków byłego zarządu, na skutek których spółka poniosła szkodę.
"Pierwsze pozwy wpłynąć mają do sądów w najbliższych miesiącach" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Uchwała jest precedensowa, ponieważ dotąd nie wytworzyła się w Polsce kultura dochodzenia roszczeń odszkodowawczych wobec menedżerów – podkreśla, cytowany przez dziennik, prof. Adam Opalski, który na walnym zgromadzeniu był ekspertem Orlenu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak ocenia, nic nie wskazuje jednak, aby te procesy miały być łatwe i szybkie. - Uchwała walnego zgromadzenia Orlenu wytycza ogólny kierunek, zaś o konkretnych pozwach i podstawach roszczeń zdecyduje niebawem zarząd. Byli członkowie zarządu Orlenu dysponowali polisami ubezpieczeniowymi na wypadek podnoszenia wobec nich roszczeń. Daje to szansę na odzyskanie znacznych kwot, jeżeli sąd uzna zasadność powództw – dodaje Opalski.
Kwestia "winy"
Z kolei adwokat Leszek Kieliszewski podkreśla w "Rz", że najciekawszym elementem ewentualnego procesu będzie wykazanie "winy" poprzedniego zarządu.
- O ile za rok 2023 nie otrzymał on skwitowania, o tyle za wcześniejsze działania każdemu z członków zarządu zostało udzielone absolutorium. W tym układzie dochodzenie szkód wyrządzonych przed 1 stycznia 2023 r. wymaga dodatkowo wykazania, że Orlen o tych szkodach wcześniej nie wiedział i przy dołożeniu należytej staranności dowiedzieć się nie mógł - ocenia, cytowany przez gazetę, Kieliszewski.
Dodaje, że to "zadanie samo w sobie karkołomne – sprawozdania Orlenu badane są przez biegłego rewidenta, który wskazuje, czy sytuacja spółki prezentowana jest rzetelnie".
Zdaniem prawnika kolejną trudnością będzie wykazanie, że decyzje o konkretnych projektach inwestycyjnych były chybione. - Orlen musiałby wykazać, że w czasie ich podejmowania zarząd miał wiedzę o tym, że projekt jest nierentowny i mimo to zdecydował o jego realizacji. To, że stare analizy zastąpiono nowymi, z których wynika nierentowność inwestycji, nie powoduje jeszcze odpowiedzialności zarządu – wyjaśnia Kieliszewski.