Śledczy chcą postawić Marianowi Banasiowi kilkanaście zarzutów, w tym poświadczenia nieprawdy w oświadczeniu majątkowym.
Prokurator Generalny zwrócił się do Marszałka Sejmu z wnioskiem o uchylenie jego immunitetu.
Z powodu błędów w oświadczeniach Banasiowi grozi nie tylko utrata stanowiska szefa NIK, ale i pięć lat więzienia.
Błędy w oświadczeniach to jednak nic nowego i, jak pisze "Rzeczpospolita", wielu politykom przez lata udało się uniknąć konsekwencji.
Korektę swojego oświadczenia składał w 2019 roku szef kancelarii premiera Michał Dworczyk. Media złapały go na tym, że w 12 kolejnych oświadczeniach "zapominał" wpisać swoich udziałów w spółce Rodzice dla Szkoły. Są warte 18 tys. złotych.
10 lat temu głośno było o samolocie Cesna, należącym do Janusza Palikota. Polityk tłumaczył, że "zapomniał".
Jak napisała wtedy prokuratura, "nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych pana posła wynikają z filozoficznego wykształcenia i stosunku do wartości materialnych" - przypomina "Rzeczpospolita".
W przypadku byłego polityka PO Sławomira N. sąd był nieco mniej pobłażliwy. Posła, który nie wpisał do oświadczenia drogiego zegarka, uznał za winnego. Warunkowo umorzył postępowanie na rok.
Oprócz błędów w oświadczeniach majątkowych śledczy zarzucają Marianowi Banasiowi nakłanianie Dyrektora Administracji Skarbowej w Krakowie do bezprawnego ujawnienia mu informacji na temat prowadzonych w jego sprawie czynności przez CBA i kontroli podatkowej.
Na samym szefie NIK sprawa się jednak nie kończy. 23 lutego zatrzymano jego syna, Jakuba.
CBA wskazuje, że Jakub Banaś kilkukrotnie posługiwał się poświadczającymi nieprawdę dokumentami w toku prowadzonych rozliczeń z krakowskimi Urzędami Skarbowymi, jak również w celu uzyskania dofinansowania z Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie.