Na portalach sprzedażowych mnożą się oferty sprzedaży firm. Restauracje, hotele, siłownie, salony kosmetyczne, popularne w ostatnich latach barbershopy. Drobni przedsiębiorcy nie udźwignęli kolejnych lockdownów, obostrzeń i spadku liczby klientów.
Ostatnim zrywem starają się sprzedać swoje biznesy i zacząć od nowa. Już nie w usługach, które mogłyby zostać zamknięte z powodu przeciągającej się pandemii.
- Decyzja zapadła w marcu. Wiedziałem, że kolejne zamknięcie będzie już ostatnim. Sprzedaję. Zmieniam branżę - stwierdza w rozmowie z money.pl Dmitry, który wystawił na sprzedaż salon TopLeague Barbershop.
Prowadził go trzy lata na warszawskim Wilanowie. Jak mówi, w ostatnich latach jego usługi były na topie. Klientów nie brakowało.
- Zainteresowanie było duże. Biznes się rozwijał, dawał nadzieję na przyszłość. Pandemia jednak zmieniła wszystko. Wpierw lockdown, potem otwarcie, ale klientów mało. Jedni się boją, inni pracują zdalnie i nie mają potrzeby tak często odwiedzać barbera. Teraz znów nas zamknęli. Nie stać mnie na utrzymanie firmy, kiedy nie mogę zarabiać - stwierdza.
Marzenia idą pod młotek
Podobnych historii na łamach money.pl opisaliśmy wiele. Stoją za nimi wielkie nadzieje drobnych przedsiębiorców, walka o przetrwanie i w końcu trudna decyzja.
- Koronawirus nas wykończył - mówi z goryczą Ewelina Ranc, właścicielka siłowni w Krakowie. - 10 lat prowadziłam ten biznes, wystarczył rok pandemii i obostrzenia nakładane przez rząd, aby zniszczyć wszystko - stwierdza. Odnowiony lokal, sprzęt - wszytko idzie pod młotek.
Michał również wystawił cały sprzęt z zamkniętej siłowni Fit For Free. Prowadził ją w przez 6 lat w Gorzowie Wielkopolskim. Na tym jednak koniec.
- Teraz muszę sprzedać sprzęt, aby pospłacać długi. Szybko się ta pandemia nie skończy, trzeba myśleć o innym biznesie - przyznaje w rozmowie z money.pl.
- Mamy już dość. Nie mamy siły na bieżąco śledzić tych wszystkich nowych pomysłów rządu, zapowiedzi zamknięcia i odmrażania, pustych haseł o pomocy. Te wszystkie nietrafione decyzje, cała ta pandemia zniszczyła plany i marzenia. Zamykamy. Sprzedajmy - mówi w rozmowie z money.pl Patrycja, restauratorka z Krakowa.
Rekord, odwilż, rekord
W czasie pandemii zwykła kartka na drzwiach "lokal na sprzedaż" to za mało. Właściciele ogłaszają się więc w sieci. Dane z jednej z popularnych platform sprzedażowych pokazują, jak wiele firm wystawionych zostało na sprzedaż w ostatnim roku.
- Skok mamy od kwietnia 2020, kiedy był pierwszy lockdown. Lekka odwilż nastąpiła w lipcu - komentuje Paulina Rezmer, reprezentująca OLX. Dane z tego okresu mówią o wystawianych na sprzedaż kilkudziesięciu firmach miesięcznie.
Podczas, gdy w styczniu i w lutym ubiegłego roku na OLX pojawiło się około 40 ofert sprzedaży firmy, to już w maju i czerwcu 2020 pod młotek szło ponad 100 biznesów.
Wraz kolejną falą koronawirusa trend ten znacznie przyśpieszył. Wykresy osiągnęły piki. - W marcu 2021 mamy rekordową liczbę 220 dodanych ogłoszeń. Poprzedzone równie rekordowym lutym, kiedy to na sprzedaż wystawionych było 165 firm - dodaje Paulina Rezmer.
Dramatyczną sytuację potwierdzają również dane Euler Hermes. W ciągu dwóch pierwszych miesięcy 2021 r. niewypłacalność zgłosiło 316 polskich firm. To wzrost o 75 proc. w porównaniu do ubiegłego roku. Najwięcej tracą małe, rodzinne przedsiębiorstwa. - wynika z raportu.