- Wydaje się, że inflacja nie osiągnie poziomu 10 proc., ale 7-8 proc. jest realne. Nasze modele makroekonomiczne nie pokazują 10 proc., więcej skupiamy się na 7-8 proc. Bardzo możliwe, że taki poziom osiągniemy jeszcze w tym roku. Na podwyższone odczyty inflacji trzeba się szykować także w I i II kw. 2022 r., potem inflacja będzie spadać – powiedział wiceminister finansów Piotr Patkowski.
Poinformował także, że jest już gotowy projekt rekompensat dla osób zagrożonych ubóstwem energetycznym, w obecnej wersji dotyczy on ok. 1 mln gospodarstw domowych, a koszt to ok. 1,5 mld zł.
- Jednak premier ostatnio powiedział, że ta kwota pomocy wzrośnie do 3 mld zł. Chcielibyśmy rozszerzyć krąg osób, które uzyskają pomoc. To będzie bon energetyczny, którego celem jest zamortyzowanie wzrostu cen ciepła, gazu i benzyny. Nie będziemy wiązać Polaków celem, na jaki mają przeznaczyć te środki, tylko przekażemy Polakom bony, a oni zdecydują, na co te środki przeznaczyć – powiedział wiceminister w MF.
Obniżki VAT nie będzie
Wyjaśnił, że kwota wsparcia będzie wpłacana co miesiąc, jej wysokość będzie zależeć od wielkości gospodarstwa domowego.
Patkowski zaznaczył, że są prowadzone prace nad innymi rozwiązaniami.
- Wiemy, jakie jest odczucie społeczne inflacji. I zastanawiamy się nad innymi rozwiązaniami, będziemy je analizować i komunikować – powiedział. Wykluczył jednak obniżkę VAT na energię elektryczną do 0 proc., bo jak dodał "jest to niezgodne z przepisami unijnymi".
Dodał także, że Polska jak na razie nie zapłaciła żadnej kwoty w ramach kar nałożonych przez instytucje unijne.
- Żadne kary nie są płacone i nie są wymagalne. Aby były wymagalne, Komisja Europejska musi wystawić notę, na podstawie której może żądać pieniędzy, ale takiego wezwania nie odebraliśmy, więc żadne kwoty nie są uiszczane. I nie wydaje się, aby w najbliższym czasie doszło do takiej sytuacji, bo KE nie podejmuje takich działań – powiedział wiceminister finansów.
Inflacja przyspiesza
Według szybkiego szacunku GUS, inflacja w październiku wyniosła 6,8 proc. rdr. Tak mocno drożyzna nie dawała się we znaki Polakom od wiosny 2001 roku.
Inflacja nie zatrzymuje się, a nawet przyspiesza. Jeszcze miesiąc temu urzędnicy raportowali wzrost cen na poziomie 5,8-5,9 proc., w sierpniu wyniósł 5,5 proc., a w lipcu 5 proc. Z perspektywy czasu okazuje się, że odnotowywane rok temu podwyżki na poziomie 3 proc. były bardzo łagodne.
Obecnie mamy do czynienia z największym uderzeniem w portfele od wiosny 2001 roku. Przez 20 lat, pomijając tegoroczną drożyznę, najwyżej inflacja sięgała 5 proc.
Pozostaje mieć nadzieję, że nie powtórzy się sytuacja z początku XXI wieku, gdy ceny w skali roku potrafiły rosnąć w tempie nawet 10 proc. Choć można dostrzec przesłanki do realizacji i takiego scenariusza.